Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paweł Kukiz: Gdy zmienię ustrój w Polsce, wracam na scenę

Karolina Koziolek
Paweł Kukiz: Gdy doprowadzę do zmiany ustroju Polski, wracam na scenę
Paweł Kukiz: Gdy doprowadzę do zmiany ustroju Polski, wracam na scenę Jakub Pikulik
Paweł Kukiz, kandydat na prezydenta Polski, w niektórych przedwyborczych sondażach jest nawet na trzecim miejscu. Przez komentatorów oceniany jako sympatyczny populista. Czy uda mu się przewietrzyć prawą stronę sceny politycznej, a jego zapał przetrwa dłużej, niż tylko do majowych wyborów?

Kolega z redakcji przyszedł do mnie dzień przed wywiadem z Panem mówiąc, że chętnie zagłosuje na Kukiza, ale jeśli przyjdzie Pan w skórze na wywiad, to nic z tego. Za tym stwierdzeniem, jak rozumiem, kryje się obawa, że wciąż jest Pan bardziej artystą niż poważnym politykiem. Ile w Panu polityka?
Paweł Kukiz: Pani kolega podchodząc do sprawy w ten sposób zrobił błąd, którego nie zrobili Amerykanie, wybierając na prezydenta aktora, którym był Ronald Reagan. To było możliwe dlatego, że Amerykanie są pragmatyczni. Dla nich liczy się, co człowiek mówi i robi, a nie, jakie nosi ubrania. U nas niestety forma jest często ważniejsza od treści.

Marynarki u Pana nie zobaczymy?
Paweł Kukiz: Nie będę sztucznie kreował swojego wizerunku. W domu mam jedną dyżurną, świetną, prowincjonalną marynarkę, która służy mi podczas sesji sejmiku dolnośląskiego. Mam też parę innych przygotowanych na różne okazje w tym taką, którą założę na debatę telewizyjną 5 maja. Na zaprzysiężenie jeszcze nie mam, ale obiecuję, że kupię sobie, jeśli wygram wybory. Jako prezydent preferowałbym styl Obamy. Luźny. Nie dam na siebie nałożyć tony pudru ani wystroić jak stróż w Boże Ciało, nawet jeśli taki wizerunek najbardziej trafia do wyborcy. Walczę o Prawdę, a nie najwyższe miejsce w hierarchii.

Czyli jednak raczej artysta niż potrafiący się dopasować polityk?
Paweł Kukiz: Raczej człowiek, obywatel. Proszę zobaczyć, jak media chętnie podchwytują to, że jestem artystą. Opisują mnie inaczej niż resztę kandydatów według klucza partyjnego. W artykułach zamiast podpisać mnie jako kandydat bezpartyjny, opisują mnie jako muzyka rockowego. Dla mnie to oczywiste, że chodzi o to, by mnie zdeprecjonować. Propaganda celowo podkreśla wcześniej wykonywany przeze mnie zawód, bo kojarzy się on z czymś "lekkim i niepoważnym". Bogu dziękuję, że nie grałem wcześniej na flecie, bo podpisywaliby mnie flecista. Wielokrotnie prosiłem media, że skoro opisują mnie kluczem zawodowym, to niech i przy Komorowskim napiszą, że to drukarz, kolporter i wykładowca w niższym seminarium duchownym, a przy Jarubasie, że wicedyrektor agencji zdrowia w Kielcach. Bez skutku.

Kto pomaga Panu podczas kampanii? Dzwoniąc do Pana sztabu, dowiedziałam się, że jego szef nie podaje telefonu komórkowego, bo ma tylko prywatny, a maile odbiera co dwa dni. To ostatnia prosta do wyborów, da się tak prowadzić kampanię? Kto Pana teraz otacza?
Paweł Kukiz: To wolontariusze, ludzie, których znam od lat, mieszkający w różnych miejscach Polski. Wiele rzeczy robię sam. Działam na bardzo wysokich obrotach, ale nie na wariackich papierach. Bez przerwy jestem w rozjazdach między Krakowem, Wrocławiem, gdzie jest sztab, a Warszawą oraz miastami, gdzie spotykam się z wyborcami. We wtorek kręciliśmy spot wyborczy w Krakowie, od rana w środę już jestem w Warszawie. Nie wierzę w PR, w sztuczne kreowanie wizerunku. Stawiam na autentyczność. Taki zawsze byłem i żadna kampania tego nie zmieni.

Co jest Pana celem?
Paweł Kukiz: Zmiana ustroju Państwa, przywrócenie go obywatelom. Moim celem nie jest objęcie urzędu "dla urzędu". Gdybym chciał władzy, miałbym okazję dostać się do niej już wcześniej. Partie proponowały mi kandydowanie i do polskiego parlamentu i do europarlamentu. To nie jest moim celem. Dziś chcę obudzić ducha obywatelskości w Polakach. Chciałbym, aby ludzie zaczęli myśleć samodzielnie. Jesteśmy genialnym, wspaniałym narodem. Tyle tylko, że zahukanym i zdeptanym. Przez 26 ostatnich lat robiono wszystko, by stłamsić w nas ducha. Niewłaściwie wskazywano bandytów i ofiary. Bandytami i faszystami nazywano żołnierzy wyklętych, którzy w rzeczywistości byli ofiarami tamtego systemu, a ich oprawcy łowią ryby w Szwecji. Przez te 26 lat zostaliśmy ogłupieni. Wszystko po to, by podzielić nas na Tutsi i Hutu i budować swoje majątki, korzystając z naszego podziału.

Miał Pan autorytety polityczne, które pomogły wykształcić takie poglądy?
Paweł Kukiz: Moje autorytety to Józef Piłsudski. I Chrystus jako człowiek, który poszedł na wojnę ze złem. Kontekst religijny nie ma tu szczególnego znaczenia. A z żyjących? Ojciec.

Czytałam, że z ojcem, który był ordynatorem oddziału chorób wewnętrznych w szpitalu w Niemodlinie, długo Pan nie rozmawiał. Teraz uznaje go Pan za autorytet, dlaczego?
Paweł Kukiz: Bo do tego dojrzałem. Bo go zrozumiałem. Ojciec mógł zrobić poważną karierę naukową. W czasach młodości pracował naukowo w Warszawie w PIH-u. W tamtych czasach, gdy chciało się robić karierę, koniecznością było zapisanie się do PZPR. Jego dwóch kolegów zresztą zrobiło kariery naukowe, jeden w Lozannie, drugi tu w Polsce. Mówili, że ojciec był najzdolniejszym i najpracowitszym z nich. Ale tato wybrał inaczej, postanowił wyjechać na prowincję. To człowiek, któremu ojca - przedwojennego komendanta policji - Sowieci zamordowali na Brygidkach we Lwowie, a jego samego z siostrą i matką zesłano do Kazachstanu. Po takich doświadczeniach partycypacja w komunistycznym systemie poprzez członkostwo w PZPR była dla mojego taty nie do przyjęcia. Kłóciła się z jego sumieniem. Rzeczywiście, długo nie rozmawialiśmy, ojciec uważał, że powinienem skończyć studia i zostać prawnikiem albo lekarzem, a ja choć studiowałem prawo, wcześniej administrację, a później nauki polityczne, to nie skończyłem żadnych studiów. Interesowały mnie doktryny, prawo, historia, ale już nie to, jak pomóc klientowi znaleźć lukę pomiędzy jednym przepisem a drugim. Zawsze byłem artystą: pisałem wiersze i piosenki.

Wierzę w to, że przyjdzie czas.
Wierzę w to, że zmieni się.
Wierzę w to, że Ty i ja.
Obudzimy nowy dzień.

To z piosenki "Bo tutaj jest jak jest". Czy pisząc te słowa myślał Pan, że kiedyś pójdzie po władzę? Będzie miał aspiracje, by zostać prezydentem Polski?
Paweł Kukiz: Ja nie idę po władzę, a po nowy ustrój. Po władzę dla obywateli, po państwo prawa. Nie mam aspiracji, by zostać prezydentem, ale aspirację zmiany systemu. Start w wyborach traktuję jako etap.

Etap czego?
Paweł Kukiz: Drogi w dążeniu do zmiany ustroju państwa. Najchętniej oczywiście zostałbym na scenie i stamtąd głosił swoje hasła naprawy świata. Zdałem sobie jednak sprawę, że to za mało. Świadomie poszedłem na wojnę z systemem, zrezygnowałem z dochodów, jakie przynosiła mi muzyka. Zarabiałem kiedyś tak dużo, że nie zastanawiałem się szczególnie, ile mam pieniędzy. Po prostu wiedziałem, że są i spokojnie wystarczają na rachunki i wygodne życie.

Mówił Pan, że nie kandyduje, żeby dorwać się do żłobu, bo zarabia Pan lepiej niż obecny prezydent. Skąd ma Pan takie wielkie pieniądze?
Paweł Kukiz: Wielkich to już nie mam od kilku lat. Mam na rachunki, kredyty, ale o oszczędnościach mogę zapomnieć. Te, które miałem, wydałem na promowanie jednomandatowych okręgów wyborczych. Ale miałem, z płyty z Janem Borysewiczem, na której zarobiłem 2 miliony złotych. Gdyby Sony Music nie zerwało ze mną kontraktu, mógłbym zarobić drugie tyle. Tego im nie odpuszczę. I chodzi nie tylko o pieniądze, ale o to, że zależy mi na wydaniu płyty. Bo raz, że to bardzo dobra płyta, dwa, że pracowałem na nią dwa lata, a trzy, że jakiś korporacyjny - tu proszę postawić trzy kropki - nie będzie mi dyktował, co mi wolno, a czego nie.

Ma Pan w sobie lewicową krytykę konsumpcyjnego stylu życia?
Paweł Kukiz: Przed pójściem na wojnę z systemem - kilka lat temu - napisałem piosenkę "Trzeba to zagłuszyć" o pokusach bycia na salonach, partycypacji w tych wszystkich dobrach, krzykach, że będzie zabawa, będzie się działo, będzie fajnie. Tekst jest taki:

Trzeba to zagłuszyć, wrócić na ulicę, tarzać się w odpadkach, krzyczeć, oślepnąć na pieniądz, z piekła wyjąć uszy, zobaczyć odbicie, złudzenia-przywrócić. Niech się ciebie boją, niech cię znienawidzą, niech nie modlą się za ciebie, niech się tego wstydzą i pobłądzą, nocą potem zlani, z tym, co wymyślili niech zostaną sami.

To piosenka o tym, że budując potężny ruch społeczny oponentów będzie coraz mniej, już jest ich mniej. Taka Warszawa jest jak Monako. Tutejszych mieszczan nie obchodzi to, co ja nazywam i punktuję. Im się żyje wygodnie. Mi też mogłoby się żyć wygodnie, ale mam sumienie, które mi nie pozwala tolerować wygaszania państwa, cynicznego, powolnego rozbioru Polski.

Może ma Pan nadwrażliwe sumienie?
Paweł Kukiz: Nie, proszę pani. Moi przodkowie ginęli za Polskę. Mam obowiązek szanować ich krew.

Widzi pani, z jednej strony mój wizerunek rockmana w skórze deprecjonuje mnie w oczach pani kolegi, a z drugiej strony część osób idzie z tego powodu właśnie do mnie. Kiedyś zapytałem Sławka Petelickiego [pierwszy dowódca GROM, w 2012 r. popełnił samobójstwo - przyp. Red.], czy nie przegiąłem z ekspresją w pewnym programie telewizyjnym. On odpowiedział prosto: nie, rób swoje, rób z siebie wariata do samego końca, jedź po bandzie, musisz być ekspresyjny, będziesz dla nich ciekawy. Pokonasz drogę Ghandiego: najpierw cię zlekceważą, potem będą się śmiać, potem walczyć z tobą - i to jest mój obecny etap - a na końcu zwyciężysz. I mam nadzieję, że miał rację.

Ostatnio prof. Jadwiga Staniszkis mówiła o Panu, że jest Pan sympatycznym populistą na prawicy, tuż obok mniej sympatycznego Janusza Korwin-Mikkego. Jak Pan się czuje z wizerunkiem oszołoma, populisty?
Paweł Kukiz: Na każdego wroga systemu będą pluć, starać się zrobić z niego dewianta. Tyle. System się boi, bo czuje, że rośnie siła obywatelska. Im bardziej system się boi, tym bardziej pluje. Oczywiście, że mi to przeszkadza, ale ja mam inne priorytety niż skupianie się na kalumniach niektórych mediów.

Mówił Pan o tworzeniu szerokich list w wyborach do parlamentu. Każdy znajdzie na nich miejsce niezależnie od opcji politycznej. Jak Pan sobie wyobraża obecność na jednej liście prawicowego przeciwnika i lewicowego zwolennika związków partnerskich?
Paweł Kukiz: Lewica jest tak samo różna, jak i narodowcy są różni. U narodowców też znajdzie pani gejów, a na lewicy przeciwników związków partnerskich. Z takimi osobami stworzę listę, z lewicą patriotyczną.

Są tacy?
Paweł Kukiz: Tak, znam ich osobiście. Mogę zaraz pokazać numery do nich w telefonie.

Na początku lat 90. pomagałem fundacji Lambda, która walczyła o prawa homoseksualistów. Kiedy okazało się, że mniejszość zaczęła terroryzować większość swoją seksualnością, to powiedziałem "paszli won". Nie przeszkadza mi, że ten pan i tamten pan są parą, ale przeszkadza, gdy jeden z nich, np. 60-latek, ważący 150 kg pan z pióropuszem, w lateksie, z dziurą na tyłku wymaga ode mnie, żeby mi się podobał. A jak odwrócę głowę to znaczy, że jestem homofobem. Tak samo z in vitro. Jestem przeciwnikiem dopłat państwa dla par, które nie mogą mieć dzieci. Bo najpierw trzeba pomóc matkom, które samotnie wychowują niepełnosprawne dziecko. One dostają pomoc w postaci około tysiąca złotych miesięcznie. Podczas gdy pary z in vitro otrzymują kilkanaście tysięcy złotych na próbę posiadania dziecka, te pary mogą zarobić na to same. Matka niepełnosprawnego dziecka nie może, bo musi być z nim w domu. Nasze państwo jest za biedne, żeby za ogromne pieniądze przeznaczane na in vitro kosztem narodzonych już, niepełnosprawnych, dzieci, robić sobie propagandę, że jest w Europie.

Kiedy Pana poglądy wykrystalizowały się w ten sposób? Pierwsze informacje o Pana zaangażowaniu światopoglądowym, innym niż przez muzykę, pochodzą z lat 2005 - 2008, kiedy wystąpił Pan na koncercie podczas Narodowego Dnia Życia, potem podpisał Pan petycję fundacji Mamy i Taty przeciwko paradzie homoseksualnej Europride w Warszawie. Co się wtedy takiego w Pana życiu działo?
Paweł Kukiz: Zawsze byłem przeciwny aborcji. Potem doszły do tego kolejne tematy. Kiedy zaczęto mnie nagle pytać o zdanie w tych kwestiach, nie ukrywałem moich poglądów. Zaczęły się mną interesować fundacje, dla których to stanowi wartość. Jestem ciekawym "autorytetem", bo z jednej strony rockendrolowiec, niby liberalne poglądy, a jednak nie do końca i nie we wszystkim.

Był Pan przecież takim stereotypowym rockendrolowcem, który bawił się po koncertach, lubił sobie wypić.
Nie "lubiłem sobie wypić", ale byłem uzależniony od alkoholu. To jest zasadnicza różnica.

Co się stało, że Pan przestał?
Paweł Kukiz: Urodziło mi się chore dziecko i przestałem. To zresztą nie było takie picie, że leżałem i piłem, ja wtedy grałem koncerty. Tak jak ja wtedy piłem, pół sejmu dziś pije i duża część Polaków. Bush i Churchill też byli alkoholikami. To była sytuacja, kiedy ja, człowiek, który nigdy przed niczym nie uklęknie, klęka jednak przed alkoholem. Kiedy zdałem sobie z tego sprawę, powiedziałem sobie dość. Przyznałem się do tego publicznie swego czasu. Z przesłaniem: można z alkoholizmu wyjść.

Chce Pan zostać posłem?
Paweł Kukiz: Już dawno mogłem nim zostać.

A teraz chce Pan?
Paweł Kukiz: Użyję każdego środka, by dotrzeć do celu, tzn. obalić system. Być może nie będę musiał startować w wyborach parlamentarnych, bo za chwilę górnicy i rolnicy rozwalą ten ustrój. Jeśli to się stanie pojutrze, to popojutrze wracam na scenę.

Jak Pan chce obalić system? Jak do tego doprowadzić?
Paweł Kukiz: Nie da się tego szybko opowiedzieć. Te wszystkie rozmowy trwają już lata. Mam na myśli rozmowy ze związkami rolniczymi, z Solidarnością Śląsko-Dąbrowską. Jeśli okaże się, że zdobywam ponad 6 proc. głosów w tych wyborach, daje to dużą szansę na wprowadzenie do parlamentu niezależnego ruchu, "nowej jakości" żądającej zmian ustrojowych.

Nie ma Pan zaplecza politycznego, kim będą ludzie na listach?
Paweł Kukiz: Będę je tworzył w oparciu o wolontariuszy, którzy ze mną obecnie pracują przy wyborach prezydenckich. Grupa tych ludzi wchodząc do sejmu będzie miała jedno główne zadanie: będzie domagać się rozpisania referendum dotyczącego zmiany ordynacji wyborczej. Jeśli musiałabym wybierać, to wolę utrzymywać lepsze relacje z Solidarnością Śląsko-Dąbrowską, z Izdebskim i OPZZ-tami, niż z Korwinem. Dlatego że Korwin nie otoczy sejmu, kiedy będzie trzeba, by zmusić posłów do rozpisania referendum, a tamci to zrobią. Zgodziłem się na współpracę ze środowiskiem OPZZ pod warunkiem, że podejmą uchwałę o konieczności zmiany ordynacji wyborczej. Dziś mogę powiedzieć, że oni taką uchwałę podejmą. Ogłoszą to w najbliższą niedzielę. To samo Solidarność Śląsko-Dąbrowska. Tylko z pomocą kilofów i bron jestem w stanie doprowadzić do tego, by obecne władze ustąpiły.

Minister spraw wewnętrznych, który wypowiedział słowa, że Polska jest tylko państwem w teorii i przypomnę, że słowa z ujawnionych taśm wypowiadał będąc trzeźwym i nie wiedząc, że jest nagrywany. A jako minister wiedział, co mówi. Ja do tych jego słów dodaję, "ale jeszcze nie zginęła", Polska jeszcze jest. Ponieważ mamy konflikt na Ukrainie i Niemcy, i Rosja są zainteresowane tym, co się tam dzieje, a dopiero później Polską, to jest jedyna i niepowtarzalna szansa zmiany tego ustroju. Bo dwaj giganci są zaabsorbowani czymś innym. Chyba nikt nie ma złudzeń, co do tego, że nie jesteśmy zwykły państwem, ale jesteśmy w strefie wpływów Rosji i Niemiec, jesteśmy przez nich rozgrywani. Nam dano fasadę, w postaci tego, że za pożyczone pieniądze możemy sobie zbudować ładne przybytki handlu, jak Złote Tarasy, gdzie siedzimy.

Co Pan sądzi o swoich konkurentach politycznych? O kandydatce lewicy Magdalenie Ogórek?
Paweł Kukiz: Kandydatka lewicy? Jakiej lewicy? Lewa strona, to dla mnie dbałość o interes pracowniczy i socjalny, a ja tego tam nie widzę. Tam więcej uwagi przykłada się do tego, co ma pod spódniczką Pani Grodzka. Pani Ogórek ma poglądy korwinowskie, jeśli chodzi o gospodarkę, to jest korwinistka, ona nie ma nic wspólnego z lewą stroną. Teraz wszystkie sztandary w polityce się pomieszały. Liberalna PO podwyższa wiek emerytalny, a partia prawicowa PiS obniża podatki, to jest jakiś polityczny miszmasz. Kampanią partyjniaków szczególnie się nie interesuję.

Jak Pan ocenia swoje trzecie miejsce w sondażach.
Paweł Kukiz: To świadczy o tym, że idea jednomandatowych okręgów wyborczych jest ludziom bliska. Pokazało to zbieranie podpisów pod moją kandydaturą. Do PKW zgłosiliśmy 100 tysięcy, tyle ile trzeba, a potem napływały kolejne, ostatecznie podpisów było ponad 300 tysięcy. Kampania prezydencka, to tylko jeden z etapów walki o zmianę ustroju państwa. Tę walkę rozpocząłem w Jarocinie. Wcześniej była to scena wyłącznie muzyczna, ale kiedy stała się za mała, wykorzystałem rozpoznawalność medialną, by propagować zmianę ordynacji wyborczej. Chodzi o taką ordynację, która z obywatela czyni podmiot. Obecnie mamy do czynienia z takim systemem, gdzie polityk jest bezwzględnym i absolutnym władcą obywatela za obywatelskie pieniądze. Ja dążę do systemu takiego, jak brytyjski, francuski lub amerykański, gdzie obowiązują jednomandatowe okręgi wyborcze. Dążę do tego, by to ludzie decydowali o tym, kto będzie ich reprezentował, a nie partie polityczne. By obywatel był pracodawcą dla polityka i mógł go zwolnić z pracy, gdy nie wykonuje swoich obowiązków. A kiedy przekracza swoje uprawnienia, zamknąć do więzienia.

***

Paweł Kukiz urodził się 24 czerwca 1963 r. w Paczkowie na Opolszczyźnie. Swoją karierę muzyczną zaczynał na festiwalu w Jarocinie. Od tego czasu napisał wiele piosenek o Polsce, zawsze w duchu kontestacji. Dużą popularność przyniosła mu płyta z Janem Borysewiczem, na której pojawiła się m.in. piosenka "Bo tutaj jest jak jest", którą w 2003 r. śpiewała cała Polska.

W listopadzie 2014 r. Kukiz startował do sejmiku Województwa Dolnośląskiego z komitetu Bezpartyjni Samorządowcy. Był ostatni na liście na ostatniej karcie do głosowania. Do sejmiku dostał się.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Paweł Kukiz: Gdy zmienię ustrój w Polsce, wracam na scenę - Głos Wielkopolski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski