Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paweł Stachowiak: Stan wojenny był katastrofą dla świadomości Polaków

Norbert Kowalski
Dr Paweł Stachowiak
Dr Paweł Stachowiak
Z drem Pawłem Stachowiakiem, historykiem UAM, o wprowadzeniu i konsekwencjach stanu wojennego rozmawia Norbert Kowalski.

Wprowadzenie stanu wojennego jest jedną z najbardziej kontrowersyjnych decyzji w historii Polski?
Dr Paweł Stachowiak: Na pewno jest kontrowersyjne, bo Polacy są podzieleni w kwestii decyzji o wprowadzeniu stanu wojennego. To są jednak kontrowersje w dużej mierze oparte na niewiedzy społeczeństwa. Jeżeli chodzi o historyków, to większość z nich jest pewna, że wprowadzenie stanu wojennego nie było związane z niebezpieczeństwem interwencji sowieckiej. Wielu Polaków nadal uważa, tak jak generał Jaruzelski, że stan wojenny był mniejszym złem niż ewentualna interwencja sowiecka.

Związek Radziecki rzeczywiście nie podjąłby żadnej interwencji w tamtym okresie?
Dr Paweł Stachowiak: Żeby dobrze zrozumieć ówczesną sytuację, trzeba ją rozważyć w dwóch kwestiach. Po pierwsze w tamtym czasie obowiązywała doktryna Breżniewa, która mówiła że kraje Układu Warszawskiego przyznają sobie prawo interwencji w tych krajach, gdzie interesy UW byłyby zagrożone. Polska jako członek Układu Warszawskiego była więc ogólnie narażona na interwencję. Jednak w tym konkretnym momencie, 13 grudnia 1981 roku, ZSRR taką interwencję wykluczał. W kontekście systemowym interwencja była możliwa, ale w tym dokładnym dniu dowództwo sowieckie ją odrzucało. Sowieci oceniali to jako bezcelowe. Jurij Andropow wprost mówił ”nawet jeśli Solidarność obejmie władzę, wejść nie możemy, bo to nie jest w tym momencie w naszym interesie”.

Wprowadzenie stanu wojennego było więc błędną decyzją
Dr Paweł Stachowiak: Nie z punktu widzenia aparatu partyjnego, który reprezentował Jaruzelski. On nie reprezentował interesów Polaków, lecz oligarchii partyjnej, która rządziła Polską. Stan wojenny był w jej interesie, gdyż czuła się zagrożona. Jeśli przywódcy sowieccy uważali, że dojście Solidarności do władzy jest czymś realnym, co można wziąć pod uwagę, to nie było chyba nic gorszego z punktu widzenia aparatczyków partyjnych, do których należał np. Jaruzelski. Oni musieli bronić swojej władzy, statusu, dochodów i szczególnej pozycji w państwie. Jedyną drogą do obrony było wprowadzenie stanu wojennego.

Wojciech Jaruzelski pogrążył Polskę czy może jest trochę racji wśród jego obrońców, którzy kreują go na obrońcę Polski?
Dr Paweł Stachowiak: Nie jestem w stanie pojąć mentalności tego człowieka i jego środowiska. Być może w mentalności ówczesnej oligarchii partyjnej, interes kraju był równoznaczny z ich interesem. Patrząc na to jednak obiektywnie, działanie Jaruzelskiego nie miało wiele wspólnego z interesem większości Polaków.

Jak duży wpływ na dalsze losy Polski miał stan wojenny?
Dr Paweł Stachowiak: Bardzo duży. Przede wszystkim ze względów ekonomicznych, społecznych i politycznych. Z powodu stanu wojennego z Polski wyjechało kilkaset tysięcy najbardziej twórczych ludzi, co było ogromnym upływem krwi. Zostały powstrzymane zmiany, które rozpoczęły się w latach 1980-1981. To były zmiany, które polegały na przełamaniu tego, co jest największym problemem Polaków do dzisiaj – braku zaangażowania społeczeństwa w sprawy publiczne i koncentrowanie się na sprawach prywatnych. Dziesięciomilionowa Solidarność była przełamaniem tego syndromu, a stan wojenny to bezpowrotnie zniszczył i spowodował, że Polacy ponownie się zasklepili. Kiedy przyszedł rok 1989, entuzjazm i zaangażowanie społeczne było o wiele mniejsze niż ten w latach 1980-1981. To jest największa wina twórców stanu wojennego – złamanie entuzjazmu Polaków.

Wprowadzenie stanu wojennego było największą katastrofą Polski po II wojnie światowej?
Dr Paweł Stachowiak: Mocno bym się zastanowił nad takim stwierdzeniem. Pod wieloma względami to była katastrofa, lecz przede wszystkim w tym wymiarze ulotnym. To była katastrofa dla świadomości i mentalności Polaków. Katastrofą było przekonanie Polaków, że niewiele mogą zrobić. Kiedy w 1983 roku papież Jan Paweł II przyleciał do Polski, młodzi ludzie krzyczeli „Zostań z nami”. W trakcie wizyty w 1987 roku były już okrzyki „Zabierz nas ze sobą”. To był objaw zmiany świadomości, że w Polsce już nic nie da się zrobić, a jedyną możliwością jest wyjazd. I to było nieszczęście.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski