Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pepe Romero: Gitara to dziś magnes przyciągający młodych do klasyki

Marek Zaradniak
Pepe Romero dał w piątek w Poznaniu niezapomniany koncert
Pepe Romero dał w piątek w Poznaniu niezapomniany koncert Paweł Miecznik
Dziś o godzinie 19 w ramach festiwalu Polska Akademia Gitary w Auli UAM zagra światowej sławy gitarzysta hiszpański Pepe Romero. Rozmawialiśmy z nim tuż przed koncertem.

Pochodzi pan z rodziny o bogatych tradycjach muzycznych. Pana ojciec grał na gitarze. Na gitarze gracie pan i pańscy bracia. Co to znaczy być gitarzystą ?
Dla mnie oznacza to kierować swoim życiem tak, aby czynić ludzi szczęśliwymi w każdym miejscu, w którym się znajduję. Mam nadzieję, że gdziekolwiek gram daję ludziom radość i pokazuję, że życie jest piękne.

Czy używa pan tylko jednej gitary czy ma pan ich kilka ?
Koncertuje na jednej gitarze, ale mam ich kilka. Kiedy ostatnio byłem w Polsce grałem na instrumencie zrobionym przez mojego syna. Teraz używam instrumentu zrobionego przez niemieckiego lutnika Edmunda Blochingera.

Mówi pan, że gitara to część pana ciała. Skoro tak to jak pan ją traktuje. Ile pan ćwiczy?
Grałem już jako mały chłopiec. Kocham ćwiczyć. Robię to 5, a nawet 8 godzin dziennie. Cieszy mnie każda minuta grania na gitarze.

Jaka jest różnica między graniem muzyki klasycznej, a flamenco. Jak obie na siebie wpływają? Jak oddziaływują?
Myślę, że jedna drugiej pomaga. Granie flamenco pomaga w lepszym zrozumieniu twórczości kompozytorów hiszpańskich . Różnice między flamenco, a klasyką nie są zbyt duże. To jest po prostu muzyka.

Wielu kompozytorów pisało specjalnie dla pana. Ma pan swój ulubiony utwór?
Jest ich wiele. Kocham to co właśnie gram. Może dlatego, że gram tylko to co kocham. Jestem z Hiszpanii i rozumiem, że muzyka i kultura hiszpańskich, ale kocham też klasykę - szczególnie Mauro Giulianiego i Jana Sebastiana Bacha.

W 1957 roku wasza rodzina wyemigrowała z Hiszpanii do USA. Czy były to tylko przyczyny polityczne?
Z jednej strony polityczne, bo Hiszpania znajdowała się wtedy pod dyktaturą Franco, a ojciec nie był jego sympatykiem. Wiązał się z tym fakt, że nie mógł wziąć po prostu gitary i pokazywać swej muzyki światu. Decydując się na emigrację nie szukaliśmy więc wolności politycznej, ale także artystyczną.

Razem z rodziną tworzy pan zespół Los Romeros. Grał w nim pana ojciec, grają bracia. Jaką rolę odegrał ten zespół w pana życiu?
Ogromną. Czuję się częścią wielkiego drzewa. Ja i moi bracia bardzo różnimy się od siebie, ale mamy takie samo podejście do muzyki. Od początku uczyłem się nie tylko grać, ale także słuchać jak grają inni.

Jak dzieli pan dziś czas pomiędzy grę w kwartecie, a działalność solową?
Pół na pół. Choć bywa też inaczej.

Urodził się pan w Maladze, pana ojciec pochodził z Kuby, a teraz mieszka pan w USA. Kim się pan czuje?
Czuję się Hiszpanem. Moje korzenie są w Andaluzji. Mój ojciec urodził się na Kubie, ale zarówno jego rodzina jak i rodzina mamy wywodziły się z Malagi. Mój dziadek byl architektem, który pracował na Kubie i dlatego tam urodził się ojciec. Kalifornia, w której mieszkam od lat to wspaniałe miejsce. Kocham podróżowanie i odwiedzanie pięknych miejsc. Jestem bardzo otwarty na poznawanie i zrozumienie innych kultur. Pięknym krajem jest też Polska. Zresztą moja żona ma też częściowo polskie pochodzenie. A ja zakochałem się w muzyce Chopina. Jako młody chłopak lubiłem słuchać jego polonezów.

Pana ojciec urodził się na Kubie. Był pan na Kubie?. Czy w tym co pan prezentuje na koncertach są też wpływy kubańskie?
Byłem wiele razy. Ojciec miał tylko pięć, może sześć lat gdy z rodzicami wrócił do Hiszpanii i nigdy już tam nie był. ale w jego pamięci utkwiła kubańska melodia, która zagram na zakończenie dzisiejszego koncertu.

Gitara to dziś nie tylko klasyka i flamenco, ale także jazz i rock. Słucha pan Carlosa Santany, Johna McLaughlina czy Pata Metheny'ego?
Nie słucham ich wiele, ale wiem, że są cudownymi muzykami. Lubię operę, kwartety smyczkowe czy muzykę fortepianową, ale lata temu odbyłem trasę koncertową z wielkim gitarzystą jazzowym Joe Passem. Staliśmy się przyjaciółmi. Niestety Joe zmarł na tej trasie. Wiem, że wielu młodych ludzi sięga najpierw po gitarę elektryczną, a potem często po klasyczną. Gitara stała się dziś magnesem przyciągającym młodych do muzyki klasycznej.

Przyjechał pan do Poznania na festiwal Polska Akademia Gitary nie tylko po to. aby zagrać, ale też aby spotkać się z młodymi gitarzystami na warsztatach. Jakie ma pan dla nich przesłanie?
Miej pasję do muzyki i gitary. Spójrz na piękno i istotę muzyki, a potem ciężko pracuj nad techniką, aby muzyka stała się jeszcze piękniejsza.

Pana uczniowie Los Angeles Guitar Qartet powrócili na ten festiwal po trzech latach
A kiedy pan przyjedzie tu ze swym zespołem Los Romeros?
Przyjedziemy gdy tylko otrzymamy takie zaproszenie.

Pepe Romero
Poznań, Aula UAM (ul. Wieniawskiego1), godzina 19, bilety: 80-120 zł, osoby powyżej 65 roku życia płacą połowę ceny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski