Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pętla na Sobieskiego i część trasy na Franowo do zwrotu?

Agnieszka Świderska
Pętla i dworzec na Piątkowie
Pętla i dworzec na Piątkowie Grzegorz Dembiński
W Poznaniu było za dużo było niepotrzebnych i przedwczesnych wywłaszczeń. Teraz właściciele upominają się o odebrane im prywatne grunty. W starostwie toczą się postępowania o zwrot między innymi pętli Pestki i dworca autobusowego oraz części trasy na Franowo.

- Stare wywłaszczenia były łatwe, więc robiono je ponad miarę, zabierano więcej niż było potrzeba, na zapas - mówi Krystyna Gola, dyrektor wydziału nieruchomości w Starostwie Powiatowym w Poznaniu.

To jej wydział prowadzi prawie 400 postępowań dotyczących zwrotu nieruchomości na terenie Poznania, które zostały wywłaszczone na cel publiczny, który został zrealizowany zbyt późno albo wcale. Zdarzało się też, że zmieniono go na inny - osiedle na szkołę, szkołę na osiedle, trawnik na drogę, a drogę na trawnik.

Trudno dziś ustalić, co konkretnie w latach 60-tych miało powstać na działkach między Myśliborską, Lubowską, Gnie-wską i Braniewską na Smochowicach. W 1959 roku wywłaszczono je pod "tereny publiczne". Aż do 1999 roku nie działo się tam zupełnie nic. Wtedy to Rada Osiedla powołała najpierw społeczny komitet, później stowarzyszenie, które za pieniądze mieszkańców, sponsorów i miasta zbudowało tam zespół boisk i korty tenisowe. Włożyli w to co najmniej 1,5 mln złotych.

- Jedyne, co tam było, to dzikie wysypisko śmieci - mówi Alojzy Szelejewski, przewodniczący Rady Osiedla Krzyżowniki-Smochowice. - Nie mieliśmy poczucia, że inwestujemy w cudzy grunt. Nie po tym jak miasto przekazało nam w zarząd ten teren.

Przy dopinaniu formalności zaczęły się jednak schody. Na boisko pozwolenie na budowę nie było potrzebne, ale warunki zabudowy już tak. Tych jednak stowarzyszenie nie dostało. Powód? W toku było już postępowanie o zwrot nieruchomości. Teraz brak tamtego papierka może przesądzić o wyniku całej sprawy.

400 - to liczba prowadzonych przez starostwo postępowań spraw o zwrot nieruchomości

- Formalnie to boisko w tym miejscu nie istnieje - mówi dyrektor Krystyna Gola. - Gdyby było inaczej można by się zastanawiać, czy cel wywłaszczenia nie został jednak zrealizowany, a tak nie ma podstaw, by odmówić zwrotu nieruchomości.

Wprawdzie decyzja o zwrocie jeszcze nie zapadła, ale wydaje się raczej nieodwołalna.

- Nie wyobrażam sobie, że boiska zostaną zlikwidowane - mówi Alojzy Szelejewski.

Dla nowych właścicieli odzyskanie działek razem z boiskami wcale nie musi być jednak wygraną na loterii. Nie dość, że będą musieli zwrócić Radzie Osiedla poniesione nakłady, to nie zarobią też raczej na sprzedaży tych gruntów deweloperowi. Uchwalony trzy lata temu miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego przewiduje tam bowiem to, co jest teraz czyli teren pod sport i rekreację.

- Z tego, co słyszałem, to oni wcale nie chcą boisk, tylko działek od miasta w innym miejscu albo odszkodowanie - mówi Alozy Szelejewski.

Tym z kolei wcale nie musi być zainteresowane miasto.

Wszystko albo nic
- Zwrot bądź odmowa zwrotu to tak naprawdę kwestia oceny prawa - mówi dyrektor Krystyna Gola.

I od takiej właśnie oceny zależy los pętli Pestki i dworca autobusowego na osiedlu Sobieskiego. O nieruchomość na Piątkowie, upomnieli się dawni właściciele, którym odebrano ją pod koniec lat 70. pod budowę osiedla mieszkaniowego. A tory i dworzec to przecież nie bloki. Powołując się na to, że cel wywłaszczenia nie został zrealizowany, zażądali zwrotu nieruchomości. Starostwo dwa razy już im odmówiło.

- Zarówno pętla tramwajowa, jak i dworzec autobusowy są infrastrukturą towarzyszącą osiedlu - mówi Krystyna Gola. - Stosowanie prawa wymaga także używania rozsądku, a ten podpowiada, że dworca nie można oddać.

- Wywłaszczenie służy realizacji celów publicznych, a w tym przypadku ten cel został zrealizowany - dodaje Bartosz Guss, dyrektor wydziału gospodarką nieruchomościami w urzędzie miasta. - Nie ma podstaw do zwrotu. W imię własności prywatnej nie będziemy przekładać torów, ani zmieniać przebiegu ulic. Inaczej doprowadzimy do absurdu.

Wojewoda nie zgodził się jednak na odmową zwrotu. Jego sugestia: może uda się wykroić i oddać chociaż kawałek spornej działki.

- Byliśmy na oględzinach - mówi Krystyna Gola. - Tam nie ma czego oddać.

Trudno będzie również odzyskać prawo do nieruchomości przy Piaśnickiej (prawie hektar) przez którą biegnie trasa na Franowo. Oddać kawałek tunelu? Torów? Właściciele mieli jednak powód, żeby upomnieć się o swoje prawa: wywłaszczono ich w latach 70., kiedy to pojawiły się pierwsze plany tramwaju na Franowo. Budowa rozpoczęła się dopiero po tym jak zażądali nieruchomości z powrotem jako niewykorzystanej.

Nie zawsze wchodzą w grę tysiące metrów. Poznaniacy potrafią się dopominać o zwrot kilku metrów. Kiedy na końcu okazuje się, że koszty ich przejęcia przewyższają ich wartość mają pretensje; po co mi to oddawaliście?

Osiedle Lecha jest w czołówce jeżeli chodzi o postępowania dotyczące zwrotu niewielkich nieruchomości. Jeden z właścicieli domagał się zwrotu kawałka trawnika uzasadniając to tym, że to wcale nie trawnik, tylko mieszanina ... mniszka lekarskiego.

Ugoda to z kolei najmniej ulubione przez poznaniaków słowo. I chociaż coś się na niej traci, to również zyskuje. I to od razu. Tymczasem wynik postępowania zwrotowego zawsze pozostaje niewiadomą. Nawet jeżeli starostwo wyda decyzję o zwrocie, to wojewoda albo sąd mogą odmówić. Mimo to ugody nie stanowią nawet promila zakończonych spraw.

- Właściciele chcą wszystko albo nic - mówi dyrektor Krystyna Gola.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski