Piast Gliwice - Lech Poznań. Wynik 2:0

Świetna passa Lecha i Jasmina Burica, który czyste konto zachował przez 465 minut, zakończyła się w Gliwicach. Lider bez swoich kluczowych piłkarzy Vacka i Nespora zasłużenie pokonał mistrzów Polski grając szybko, dojrzale i skutecznie. Piast z zimną krwią wykorzystał potknięcia defensywy Kolejorza. Bez strzelającego ostatnio gola za golem Hamalainena, poznaniacy w ataku nie mieli kim straszyć.

Mecz rozpoczął się nietypowo, bo od odegrania hymnu narodowego. Zawodników na plac gry wyprowadziły dzieci żołnierzy. Flagę Polski trzymali komandosi z Lublińca. To wszystko, by uczcić pamięć poległych żołnierzy na obcych misjach - w Afganistanie i Macedonii.

Piłkarze obu drużyn też zadbali o odpowiednią jakość widowiska. Po kilkunastu sekundach pierwszą szansę miał Lech. Po świetnej kontrze i podaniu Linettego, piłki nie zdążyli dosięgnąć ani nabiegający Pawłowski, ani dwaj inni zawodnicy Kolejorza. Piast odpowiedział niemal natychmiast. Po strzale Badii Lecha uratowała poprzeczka.

Piast Gliwice - Lech Poznań. Wynik 2:0

Chwilę później kolejną szansę miał Pawłowski. Miał sporo miejsca i czasu w polu karnym gospodarzy, kopnął obok bramki!

W 13. minucie musiał zejść z boiska kontuzjowany Arajuuri. To było największe - obok nieobecnego z powodu urazu Hamalainena - osłabienie poznaniaków, bo dobrze funkcjonująca ostatnio defensywa mistrzów Polski została niemal natychmiast rozmontowana. „Zaspali” Kamiński i Kadar, którzy nie potrafili przejąć podania z z głębi pola Badii. Szeliga w sytuacji sam na sam z Buricem w na pełnym biegu kopnął prawą nogą przy lewym słupku i było 1:0 dla lidera.

Piast udowodnił, że jest zasłużonym liderem ekstraklasy. Gliwiczanie zastopowali rozpędzoną „Poznańską Lokomotywę” grając dojrzale i skutecznie

Ten gol wyraźnie usztywnił poznaniaków, którzy mogli stracić kolejne bramki. Na szczęście Burić poradził sobie ze strzałem z rzutu wolnego Mraza, a potem Barisić uderzył głową nad poprzeczką.

Kolejorz przebudził się po fatalnej decyzji sędziego Złotka, który nie odgwizdał faulu na Pawłowskim, choć tuż przed szesnastką Korun rozbił mu łokciem nos. Lechici przejęli inicjatywę, ale byli bardzo nieskuteczni. Kapitalną okazję w 33. minucie zmarnował Linetty, który po świetnym podaniu Trałki z bliska nie trafił w światło bramki. Potem atomowym strzałem popisał się Gajos, ale Szmatuła instynktownie odbił piłkę. Z kolei Tetteh próbował technicznym uderzeniem zaskoczyć bramkarza Piasta. Kopnął ciekawie, ale za lekko i Szmatuła wybił piłkę na róg.

Druga odsłona znów rozpoczęła się dla Lecha fatalnie. Dudka z Kamińskim znów się pogubili, a Barisić z bliska zdobył drugiego gola dla Piasta.

Poznaniaków można tylko pochwalić za to, że mimo beznadziejnego wyniku - nie poddali się. Ambitnie walczyli o honorowego gola, ale jak się ma takiego napastnika jak Thomalla, który dwukrotnie nie potrafi trafić do pustej bramki, to nie ma co marzyć o skutecznym pościgu.

Trzeba jednak przyznać, że Lech mógł przegrać zdecydowanie wyżej niż 0:2. Gliwiczanie, którzy wcale nie myśleli o murowaniu bramki, mieli jeszcze dwie znakomite okazje strzeleckie w końcówce. Najpierw Korun po rogu główkował w poprzeczkę, a Dudka w ekwilibrystyczny sposób zablokował strzał do pustej bramki Moskwika. Tempo w jakim momentami grali gospodarze, było wyraźne za szybkie dla niektórych lechitów.