Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pierwszaków w tym roku jest jak na lekarstwo

Anna Jarmuż, Daria Kubiak
Pierwszaków w tym roku jest jak na lekarstwo
Pierwszaków w tym roku jest jak na lekarstwo Daria Kubiak
W dwóch kaliskich podstawówkach powstały klasy pierwsze z czwórką uczniów. W jednej z poznańskich szkół pierwszaków nie będzie wcale.

Franek, Mikołaj, Ania i Mateusz - to już wszyscy uczniowie pierwszej klasy w Szkole Podstawowej nr 23 im. Eligiusza Kor- -Walczaka w Kaliszu. To niejedyna kaliska podstawówka, w której naukę rozpoczęła tak mała liczba uczniów. Podobnie jest w Szkole Podstawowej nr 21 im. Legionów J. Piłsudskiego, także w Kaliszu. Po naborze uczniów i w niej zdołano utworzyć tylko jedną klasę pierwszą - cztero-osobową. Niemal wszyscy pierwszoklasiści w tych dwóch szkołach to sześciolatki.

W innych kaliskich podstawówkach dzieci w klasach pierwszych jest nieco więcej, ale w porównaniu z rokiem ubiegłym dramatycznie mało. Ogółem powstały tylko 23 klasy pierwsze, podczas gdy przed rokiem było ich 65. Aż 80 proc. sześciolatków zostało w przedszkolach.

Dyrektorów szkół, w których w klasach pierwszych lista obecności zawiera zaledwie cztery nazwiska, taka sytuacja wcale jednak nie martwi. - W naszej szkole nigdy nie było zbyt licznych oddziałów. W tym roku w klasie I mamy czworo dzieci. Z tą grupką będą prowadzone zajęcia. Nie ma mowy o żadnym łączeniu zajęć. Tak maleńka klasa to komfortowe warunki pracy dla nauczyciela i same korzyści dla uczniów. Nauczycielka będzie mogła poświęcić każdemu dziecku maksimum uwagi - zapewnia Beata Raczek, dyrektorka SP nr 23 w Kaliszu.
Zadowoleni są też rodzice pierwszoklasistów. - Zajęcia z czworgiem uczniów będą niemalże nauczaniem indywidualnym. Nauczyciel będzie mógł osobno pracować z każdym dzieckiem, co jest sytuacją wręcz idealną - uważa Leonia Piekarska, mama pierwszoklasistki Ani, która rozpoczyna naukę w SP nr 23. Jest jedną z niewielu matek, które zdecydowały się na to, aby dziecko zaczęło edukację w szkole w wieku sześciu lat.

- Ania jest dziewczynką bardzo dobrze rozwiniętą intelektualnie, a jako czwarte dziecko w rodzinie doskonale radzi sobie w grupie. Jestem spokojna, że równie dobrze będzie w klasie - dodaje jej mama. Dziewczynka, która uczęszczała już do przedszkola, cieszy się, że została uczennicą.

Zdecydowana większość rodziców sześciolatków skorzystała jednak z przysługującego im prawa wyboru i postanowiła, że ich dzieci pójdą do szkoły dopiero za rok. Podobnie jest w innych wielkopolskich miastach.

Dla przykładu, w Ostrowie Wielkopolskim na posłanie sześciolatka do pierwszej klasy zdecydowało się tylko 104 rodziców. 65 z nich zapisało dziecko do szkolnej zerówki, a 575... do przedszkoli. Skutek? W ostrowskich podstawówkach utworzono tylko 14 klas pierwszych (rok temu było ich 39). Tyle samo oddziałów pierwszaków będzie w tym roku w Koninie (w 2015/16 było to 50). W tym mieście do szkół poszło 8 proc. wszystkich sześciolatków. Jeszcze mniej - bo tylko 9 - klas pierwszych utworzono w tym roku w Gnieźnie (rok temu były tam 44 oddziały). Swoją przygodę ze szkołą rozpoczęło 160 gnieźnieńskich dzieci (w 2015/2016 - ponad tysiąc). 571 sześciolatków zostało w przedszkolach.
Władze Piły postanowiły zapobiec takiej sytuacji. Zorganizowały kampanię - „Wybierz 6” - która zachęcała rodziców sześciolatków do posłania swoich dzieci do szkoły. Efekt był taki, że do pierwszych klas poszło 25 proc. wszystkich dzieci w tym wieku, ale i tak liczba uczniów pierwszych klasach jest znacznie mniejsza niż rok temu - zamiast około tysiąca - ok. 350.

Akcję „Mamo, tato! Chcę iść do szkoły” zorganizowano też w Poznaniu. Władze miasta zapewniały, że podstawówki są przygotowane na przyjęcie maluchów. Zapewniano też, że dzieci, które pójdą do szkoły wcześniej, będą miały łatwiej w przyszłości. Przekonać udało się 45 proc. rodziców (26 proc. z nich posłało sześciolatka do pierwszej klasy, a 19 proc. do oddziału przedszkolnego w szkołach).

- Zmiana jest bardzo odczuwalna. Rok temu mieliśmy osiem pierwszych klas, w tym utworzyliśmy zaledwie dwie, plus jeden oddział przedszkolny - przyznaje Sławomir Stan- celewski, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 17 w Poznaniu. Dwie klasy pierwsze po 14 uczniów udało się otworzyć w poznańskiej Szkole Podstawowej nr 11. - W poprzednich latach mieliśmy pięć klas, ale trzeba pamiętać, że wtedy do szkoły szło 1,5 rocznika dzieci - mówi Marek Kmieciak, dyrektor szkoły. - W takiej podstawówce jak nasza normą są trzy klasy w roczniku.

W Poznaniu są jednak szkoły, w których nie będzie w tym roku żadnego pierwszaka. Nowych klas nie udało się otworzyć w Szkole Podstawowej z Oddziałami Integracyjnymi nr 40 na poznańskich Garbarach. - Przyczyn jest kilka - stwierdza Ewa Frąckowiak, dyrektorka podstawówki. - Duży wpływ miało cofnięcie obowiązku szkolnego sześciolatków. Większość rodziców zdecydowała się pozostawić dzieci w przedszkolu. Nie bez znaczenie jest też to, że Stare Miasto się wyludnia.
W całym Poznaniu powstało w tym roku 128 klas pierwszych. O 165 mniej niż rok temu.

Zamieszanie wokół sześciolatków
Walka o sześciolatki toczy się już od wielu lat. Wielu rodziców czy nauczycieli odnosi wrażenie, że ma charakter polityczny.

O tym, żeby nauka w pierwszej klasie rozpoczynała się w wieku sześciu, a nie siedmiu lat, zdecydował rząd PO. Trwało to dwa lata. Najpierw - w roku 2014/2015 - obowiązkiem szkolnym była objęta połowa rocznika (dzieci urodzone w drugiej poł. 2008 r.). Rok później (w 2015/2016) do szkoły poszły już wszystkie sześciolatki i połowa rocznika siedmiolatków, które wcześniej zostały w zerówkach. Już wtedy wielu rodziców starało się uzyskać dla swojego dziecka odroczenie. Wniosek taki można było uzyskać w poradni psychologiczno-pedagogicznej.

Pod koniec zeszłego roku nowy rząd - PiS zdecydował się na cofnięcie reformy. W tym roku znów do szkoły pójdą obowiązkowo tylko siedmiolatki.

Jak podkreślali politycy PiS, takiej zmiany oczekiwali rodzice dzieci. Nawiązywali m.in. do protestu osób skupionych wokół Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców. Swoją walkę pt. „Ratujmy maluchy” prowadzili oni od 2008 r. Były zbiórki podpisów, obywatelski projekt ustawy, wniosek o referendum... Działania te sprawiły, że wejście reformy w życie kilkakrotnie odkładano w czasie.

Współpraca: Weronika Ignaciuk, Paweł Brzeźniak, Beata Pieczyńska, Marek Weiss

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski