18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pierwszy dzień aptekarskiego protestu za nami

A. Jarmuż, A. Lehmann, T. Nyczka
Niektóre apteki nie przyłączyły się do protestu i leki można było tam kupić bez problemów przez cały dzień.
Niektóre apteki nie przyłączyły się do protestu i leki można było tam kupić bez problemów przez cały dzień.
Farmaceuci, w odpowiedzi na apel Naczelnej Rady Aptekarskiej, zamknęli w poniedziałek, na godzinę, swoje apteki. To w ramach protestu przeciwko zapisom ustawy refundacyjnej i karom nakładanym na nich za wydawanie leków ze źle wypełnionych recept. Jednak środowisko nie zachowało jednomyślności - część aptek była nieczynna, część wywiesiła jedynie informację z poparciem dla protestu, a jeszcze inni farmaceuci pracowali normalnie. Większość pacjentów poparła aptekarski strajk.

Czytaj także:
Aptekarze nie przyjmują źle wypełnionych recept
Aptekarze zaostrzą protest. Recepty z pieczątką nie będą realizowane
Protest farmaceutów - będą zamykać apteki na godzinę

- Jako rada nie mogliśmy nikogo zmusić do przystąpienia do protestu - stwierdził Tadeusz Bąbelek, prezes Wielkopolskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej. - Aptekarze z całego województwa dzwonią do nas. Część chciałaby aktywnie wziąć udział w proteście, ale właściciele niektórych aptek nie przyłączyli się do akcji.

Na stronie internetowej izba uruchomiła link, pod którym aptekarze mogą zadeklarować swój udział w proteście.

- W godzinę po uruchomieniu rejestracji zarejestrowało się 50 osób. Po południu było ich już ponad 200 - mówił T. Bąbelek.

A jak przebiegał protest? Na witrynie w Aptece Dyżurnej przy ul. Św. Marcin w Poznaniu wisiał duży napis "protest aptekarzy". Apteka była zamknięta od godz. 13 do 14.

- Chciałam sprawdzić cenę leku, który będę kupowała regularnie - mówiła pani Cecylia. - Wiedziałam, że będzie protest i nie dziwię się aptekarzom. Pojadę teraz do córki i wrócę, jak apteka będzie otwarta.

Na Łazarzu średnio co druga apteka była zamknięta. Protestowała "Apteka Łazarska" przy ul. Niegolewskich, ale sąsiadująca z nią "Euro Apteka" już nie.

- Strajkujemy, bo czujemy się zwyczajnie dyskryminowani - przyznała farmaceutka z "Apteki Łazarskiej", która od 13 nie przyjmowała już klientów.

Kupić tam antybiotyk zdążyła jednak Martyna Reimann. Choć wyłącznie dlatego, że weszła do apteki kilka minut przed 13.

- Nie uważam, żeby protest aptekarzy uderzał w pacjentów. Zawsze mogą iść do innej apteki. Popieram zresztą farmaceutów, bo to nie z nimi jest problem, a ze źle wypisanymi przez lekarzy receptami - mówiła M. Reimann.

Protestowali zresztą farmaceuci w całym województwie. W Szamotułach na godzinę przestały działać trzy z pięciu aptek.

Niektórzy obawiali się jednak strat, jakie mogą ponieść w związku z protestem. Jak jedna z farmaceutek z Leszna, która przyznała nam, że wywiesza jedynie informację o proteście, bo na zamknięcia apteki nie może sobie pozwolić ze względu na ewentualne koszty.

Inni, jak Mariusz Politowicz z "Apteki Pod Wagą" w Lesznie, byli bardziej zdecydowani: - To pierwsza ekipa polityczna za mojego życia, której "udało się" doprowadzić do strajku aptek.

Wtórowała mu Jadwiga Leszczyńska z apteki "Pro Vita". Równo o 13 zamknęła swoją aptekę. I podkreślała, że będzie uczestniczyć w proteście dopóki nie zostaną zrealizowane postulaty, mające na celu przede wszystkim poprawę bezpieczeństwa pacjentów i pracy aptekarzy.

W Gnieźnie z zamkniętych aptek nikogo nie wyganiano. Pacjenci byli o proteście zresztą dobrze poinformowani. A ci, którzy przed drzwiami apteki się zdziwili, i tak uzyskali pomoc. Jak jeden z chorych, który przyszedł po igły do zastrzyków.

Tak było jednak nie wszędzie, bo do części zamkniętych aptek nie sposób było się dostać. A aptekarze, jeszcze przed protestem, zapewniali, że ciężko chorym pacjentom będą wydawać lekarstwa.

Czego spodziewać się w najbliższych dniach? Tego nie wiedzą sami farmaceuci. Sprawdzają stronę internetową Naczelnej Rady Aptekarskiej i czekają na jej decyzję.

- Nie mogę powiedzieć jednoznacznie jak będzie wyglądał nasz protest w kolejnych dniach. Wciąż czekam na konkretne decyzje, a zamknięcie apteki na godzinę było sprawą indywidualną - twierdzi Agnieszka Górniak, kierowniczka apteki na al. 1Maja w Koninie. - Dziś mamy 16 stycznia i wciąż nie wiemy niczego na pewno. Jest bałagan. To trwa zbyt długo.

Farmaceuci podkreślają jednak, że nie może być tak, że odpowiedzialność za źle wypisane recepty spada tylko na nich. Mówią, że pacjentów z takimi wadliwymi drukami i tak odsyłają do lekarskich gabinetów.

- Sami jesteśmy sobie winni - zauważył Marcin, farmaceuta z jednej z poznańskich aptek. - Kiedy wchodzą jakieś zmiany, aptekarze nie potrafią się zjednoczyć i stanąć w swojej obronie. Dlatego rząd wiedział, że jeśli lekarzom ustąpi, my weźmiemy na siebie odpowiedzialność.

Zgodziła się z tym Kamila Plewa, farmaceutka z apteki przy ul. Kasprzaka w Poznaniu: - My zachowaliśmy się odpowiedzialnie i nawet wtedy, gdy średnio co drugi pacjent przychodził z opieczątkowanymi receptami, realizowaliśmy je. Teraz chcemy po prostu równego traktowania.

Współpraca: KAD, M. Prętka, PEW, P. Fehler, IB, DOB.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski