Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pies gonił kota i uszkodził auto. Na 6 tys. zł!

Mateusz Pilarczyk
Roman Kaczmarek pokazuje psa, który miał zdewastować w ubiegłym roku samochód. Kundel jest spokojny, a "małpiego rozumu" dostaje dopiero przy kotach
Roman Kaczmarek pokazuje psa, który miał zdewastować w ubiegłym roku samochód. Kundel jest spokojny, a "małpiego rozumu" dostaje dopiero przy kotach Paweł Miecznik
Poznaniak z Plewisk po powrocie z wakacji znalazł w skrzynce na listy pismo z PZU. Ubezpieczyciel chce od niego pieniędzy za uszkodzony samochód swojego klienta. Sprawa dotyczy wydarzeń sprzed roku. Wówczas pies poznaniaka pogonił za kotem, który schował się pod samochodem. Średniej wielkości kundla trzeba było wyciągać spod auta. Wtedy sprawa zakończyła się na stu złotowym mandacie za wyprowadzanie psa bez smyczy. Teraz przyszła faktura na ponad 6 tys. złotych.

- Zdębiałem jak otworzył kopertę. Przez cały rok nic się nie działo w tej sprawie. Nie miałem żadnych informacji, a teraz mam płacić taką ogromną sumę? - pyta Roman Kaczmarek, właściciel kundelka.

Okazało się, że właściciel samochodu zgłosił szkodę PZU - zniszczone miały być reflektory w samochodzie i porysowana lakier. Koszt naprawy w autoryzowanym warsztacie przekroczył 6,4 tys. złotych. Ubezpieczyciel zapłacił za naprawę i teraz chce zwrotu pieniędzy od Romana Kaczmarka, czyli według terminologi ubezpieczeniowej PZU wystąpiło o tzw. regres. Stąd wezwanie do zapłaty nadane 30 lipca z terminem na wykonanie przelewu, który upłynął 9 sierpnia.

Podstawą do jego wystawienia miała być notka policji z ubiegłego roku. Wynika z niej, że pies miał uszkodzić lakier na drzwiach i zderzaku od strony kierowcy oraz dodatkowo porysował maskę pojazdu i drzwi a także nadkole od strony pasażera. Uszkodzone zostały również wspomniane reflektory pojazdu.

- Nie widziałem tej notatki. Przyjąłem mandat i myślałem, że na tym koniec. Przecież byłem kilkanaście metrów od tego samochodu, gdy to się działo. Wiem, co widziałem. Pies wbiegł pod samochód od strony kierowcy- stamtąd go wyciągałem. Jak mógł w tym czasie tak uszkodzić auto? Przecież to absurd. Musiałby mieć na to czas i co najmniej wskoczyć na maskę, a zupełnie nie wiem jak wytłumaczyć te reflektory - oburza się Roman Kaczmarek i zwraca uwagę na terminy.

Kot pod samochód wbiegł 14 września ubiegłego roku a faktura za naprawę samochodu pochodzi z połowy czerwca tego roku. Pytamy więc w PZU, czy nie doszło przypadkiem do pomyłki. Ubezpieczyciel powołując się na przepisy dotyczące poufności umów dotyczących klientów, ale odpowiada:

- Przeanalizowaliśmy tę sprawę i zapewniamy, że nie ma w niej żadnych uchybień - informuje Agnieszka Rosa z biura prasowego PZU.

- Jednocześnie informujemy, nie odnosząc się do tej konkretnej sprawy, że zgodnie obowiązującymi przepisami termin na dochodzenie roszczeń z tytułu regresu wynosi 3 lata od zdarzenia - dodaje przedstawicielka PZU.

Co więcej, zakłady ubezpieczeń nie mają obowiązku informowania sprawców szkody o całym procesie likwidacji z ubezpieczenia auto-casco. I to od decyzji ubezpieczyciela zależy kiedy i czy w ogóle będzie chciał zwrotu pieniędzy.

Romana Kaczmarka czeka teraz spór z PZU. Na tym etapie właściciel pojazdu, który miał uszkodzić pies jest zupełnie poza sprawą. Poznaniak zapowiada, jednak, że nie odpuści. Gdyby sprawa dotyczyła tylko porysowanego lakieru od strony, gdzie pies polował na kota, to by zapłacił nawet po takim czasie, ale nie za kosztujące ponad 3 tys. zł reflektory. Wysłał więc pismo do PZU, w którym chce się zapoznać z dokumentacją sprawy. Jest też gotowy na dochodzenie swoich racji przed sądem.

NAJNOWSZE INFORMACJE Z POZNANIA I WIELKOPOLSKI: GLOSWIELKOPOLSKI.PL

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski