Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piknik pod wiszącą Golgotą

Leszek Waligóra
Leszek Waligóra
Organizatorzy festiwalu Malta powinni kupić kwiaty, bombonierkę i dobry alkohol. A później w podzięce wręczyć je księdzu arcybiskupowi, środowiskom katolickim i kibicowskim. Każdemu według potrzeb. Takiej publiki i takiego zainteresowania Malta nie miała od... no właśnie, od momentu, kiedy przestała mieć.

Śmiesznie się porobiło. Pies z kulawą nogą o tej Golgocie piknikowej wcześniej nie słyszał. Jeszcze mniej artystycznych dusz się na nią wybierało. A teraz w dobrym tonie jest wypowiadać się ze swadą na temat tego, co się dzieje w siódmej minucie drugiego aktu (ponoć ta sztuka głównie z aktów się składa). Takiej publiki to nawet Gwiezdne Wojny nie miały. To znaczy: potencjalnej widowni. Golgota Picnic.

Przyznaję bez bicia: Maltą żyłem jako plebejusz wtedy, gdy była bardziej przaśna, bardziej plebejska, bardziej dostępna. Gdy była na ulicach. A potem się zabunkrowała. Z roku na rok bunkrowała się bardziej. Aż doszła do poziomu, który, widziany z boku, wskazywał, że aby być jej widzem trzeba unosić mały paluszek przy piciu kawy z filiżanki, nosić niemęski kapelutek i trampki do fioletowej marynarki i rozprawiać o transcendencji. Słowem: środowiska kibolskie, które przeciw jednemu przedstawieniu na tej Malcie protestują, pewnie nie wiedziały nawet, że ona trwa. A obrażaną religię w obronę biorą pewnie w ramach pokuty za swoją zwyczajową "religijność", okraszoną językiem właściwym do rozmów z restauracji u Sowy...

I nigdy by się te wszystkie środowiska o istnieniu Malty nie dowiedziały, gdyby nie kilku jej przeciwników. Którzy, zdaje się, wcześniej Golgotę wielokrotnie oglądali, tak dobrze ją znają. Tak, zaprawdę powiadam Wam: spece od reklamy mogą się schować. Kościół zapewnił Golgocie reklamę, na którą jej nie stać. Ba, podejrzewam, że w rzeczywistości na występy nie dojechali aktorzy... Przedstawienie i tak by trzeba odwołać...

Nie mam szczególnych powodów, żeby klaskać uszami wszystkim posunięciom Kościoła. Czy też środowisk, które rzekomo w jego obronie występują. Zwłaszcza jeśli robią z siebie ofiary ataku na Kościół, podczas gdy ich ataki - to już tylko "obrona". W tym wypadku nie mam również szczególnych powodów, żeby klaskać uszami przeciwnikom Kościoła - bo przecież nie zwolennikom Golgoty. Niby to w obronie wolności słowa wszystko. Ale jak patrzę jakimi słowami niektórzy plują na katolików przy okazji tego, że katolicy splunęli na nich... To już wiem: tu już od dawna o żadną Golgotę, o żadną sztukę nie chodzi. Tu chodzi tylko o okazję. Żeby pobujać się na jakiejś gałęzi.

I właściwie już skończyłem pisać, ale się wstrzymam. Poczekam czy wychudzeni artyści, którzy niedawno odkryli istnienie sztuki Golgota Picnic nie wejdą przypadkiem w spór rękoczynny ze zwolennikami katolicyzmu twardej pięści. Zapewne przy aplauzie policjantów i ich przyjaciół, kibiców.

A, nie wytrzymałem. Skończę. Oni tam sztukę przeżywają, a ja kpię. Albo się modlą. Albo udają. Albo wszystko naraz. Nawet się ten od sekt uaktywnił.

I wszyscy są szczęśliwi. Gdyby tej Golgoty nie odwołano, to trzeba by to wymyślić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski