Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piła: Kobieta zmarła, bo onkolog opóźniał leczenie? Proces w sądzie

Agnieszka Kledzik, Karolina Koziolek
Matka zmarłej Karoliny i jej bliźniąt czeka na zakończenie procesu przeciw ginekologom
Matka zmarłej Karoliny i jej bliźniąt czeka na zakończenie procesu przeciw ginekologom Fot. Waldemar Wylegalski
Przed Sądem Rejonowym w Pile rozpoczął się w poniedziałek proces znanego pilskiego onkologa. Michał D. został oskarżony o zaniedbania, przez co nieumyślnie miał przyczynić się do opóźnienia podjęcia leczenia 45-letniej pacjentki. W konsekwencji kobieta zmarła.

PRZECZYTAJ TAKŻE:
Przez błąd lekarza nie będzie mogła mieć już dzieci?
Błąd lekarza pogrąży szpital w Poznaniu
300 tys. zł za błąd lekarski
Rodzice oskarżają lekarza o błąd w sztuce. Noworodek mógł zginąć

Lekarz badał pilankę dwukrotnie: w marcu oraz we wrześniu 2006 roku. Podczas tych obu badań wykrył w jej obu piersiach zmiany, ale nie skierował pacjentki ani na badania USG, ani na mammografię, nie zlecił też biopsji.

- Spowodował w ten sposób rażące opóźnienie w postawieniu diagnozy i w podjęciu leczenia choroby nowotworowej, czym przyczynił się znacząco do zagrożenia zdrowia i życia pacjentki - odczytywała akt oskarżenia prokurator Magdalena Roman z Prokuratury Rejonowej w Pile.

Pacjentka na szczegółowe badania trafiła pół roku po drugiej wizycie u dr. D. Diagnoza brzmiała: nowotwór złośliwy. Jej leczeniem zajęli się lekarze z Centrum Onkologii w Bydgoszczy i w Poznaniu. Jednak stan Jolanty G. wciąż się pogarszał. Zmarła 27 listopada 2008 roku.

W poniedziałek w Pile zeznawał syn pokrzywdzonej, który w procesie występuje jako oskarżyciel posiłkowy. Mężczyzna nie chciał komentować sprawy. Sąd przesłuchał też lekarzy, którzy zajmowali się pacjentką. Zwolnił ich z tajemnicy zawodowej, dlatego sędzia zdecydował, że proces będzie toczył się za zamkniętymi drzwiami.

Sam oskarżony konsekwentnie nie przyznaje się do stawianych mu zarzutów. Sędzia Andrzej Smyczyński chce przesłuchać także biegłych, którzy opracowywali dwie ekspertyzy dla prokuratury.
Michał D. nadal przyjmuje pacjentów w jednej z pilskich przychodni. Wśród pacjentów ma opinię lekarza skrupulatnego i stosującego raczej chirurgiczne metody usuwania zmian nowotworowych.

- Zawdzięczam mu życie, wyciął mi guza, a gdy przyszły wyniki i okazało się, że był złośliwy, to przez godzinę namawiał mnie w gabinecie na usunięcie całej piersi, aby nie było przerzutów. Wypalił przy tym kilka papierosów i przekonywał tak długo, aż przekonał. To było 18 lat temu, dziś żyję - mówi pani Elżbieta, pacjentka Michała D. Nie wiadomo, dlaczego lekarz popełnił błąd, skoro był tak skrupulatny. A że błąd popełnił, przekonany jest pełnomocnik rodziny zmarłej pacjentki.

- Moim zdaniem ewidentnie naruszył procedury lekarskie - tłumaczy Mieczysław Lenart, pełnomocnik syna poszkodowanej pacjentki.

64-letniemu lekarzowi grozi kara do roku pozbawienia wolności oraz zakaz wykonywania zawodu lekarza.

W Polsce podobnych przypadków zdarza się około 30 tys. rocznie. W 2008 roku, czyli wtedy, gdy zmarła Jolanta G., Wielkopolska była wśród regionów, w których błędów medycznych popełniono najwięcej. Jedną z najgłośniejszych spraw było doprowadzenie do niepełnosprawności małego Mateusza w Szpitalu Dziecięcym przy ul. Krysiewicza w Poznaniu w 2009 roku.

Z kolei w 2006 roku dwaj lekarze z kliniki przy ul. Polnej mieli przyczynić się do nieumyślnego spowodowania śmierci 20-letniej Karoliny B. i jej nienarodzonych bliźniąt. Biegli stwierdzili, że dziewczynę i jej dzieci mogło uratować szybkie wykonanie specjalistycznych badań i natychmiastowa cesarka. Proces karny przeciwko poznańskim lekarzom ciągle się toczy. We wtorek
odbędzie się kolejna rozprawa.

Błędy medyczne mogą doprowadzić lekarzy zarówno na ławę oskarżonych jak w przypadku Michała D. z Piły, z drugiej strony pokrzywdzony pacjent lub jego rodzina może dochodzić od medyków zadośćuczynienia finansowego na drodze cywilnej. Zwykle łatwiej taki proces wygrać, gdy pokrzywdzony ma w ręku prawomocny wyrok w procesie karnym, jednak zawsze są to sprawy długotrwałe. Bywa, że ciągną się latami.

Do skrócenia tych procedur ma jednak przyczynić się nowe prawo, które wejdzie w życie 1 stycznia 2012 r. Działalność rozpoczną bowiem regionalne komisje, które szybciej i taniej niż sądy orzekać będą na wniosek pacjentów o tym, jakich ewentualnych nieprawidłowości dopuścił się personel medyczny. Co ważne jednak, to gremium nie będzie wyręczało sądów w sprawach karnych.

- Komisja będzie orzekać, co zostało zrobione niewłaściwie i czy szkoda pacjenta jest następstwem błędnych procedur medycznych zastosowanych w szpitalu - tłumaczy Adam Sandauer prezes Stowarzyszenia Pacjentów Primum Non Nocere.

W takiej sytuacji pacjent będzie mógł ubiegać się o odszkodowanie, o którego wysokości również decydować będzie komisja. Jeśli pacjent uzna wysokość odszkodowania zaproponowaną przez komisję, zamknie sobie możliwość dochodzenia dalszych roszczeń na drodze sądowej.

Nowe komisje od stycznia

Komisje odszkodowawcze zaczną działać od pierwszego stycznia. W ich skład wchodzić będzie 14 osób. W konkretnym przypadku orzekać będą cztery osoby. Komisja spotykać się będzie dwa razy w miesiącu, co ma znacznie skrócić czas oczekiwania pacjentów na werdykt. Będzie mogła orzec kary w wysokości do 100 tys. zł za pogorszenie stanu zdrowia, do 300 tys. zł za utratę życia.
W Wielkopolsce takie gremium będzie działało przy Urzędzie Wojewódzkim. Na razie na 14 osób, które będą w niej zasiadały, zatwierdzonych jest 10 kandydatur. Zgłaszają je konsorcja lekarzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski