Jak się okazało, mężczyzna był poszukiwany listem gończym, po tym jak nie wrócił do więzienia z przepustki. A siedział… za oszustwa. Ukrywał się następnie w Bydgoszczy, gdzie m.in. zamawiał w firmach usługi transportowe, pożyczał od kierowców pieniądze i mówiąc, że musi załatwić pilną sprawę, wchodził do różnych urzędów, po czym już nie wychodził do czekających na niego ludzi. Obiecywał też załatwienie pracy za granicą, na co pobierał zaliczki.
Na razie usłyszał pięć zarzutów oszustwa, za co grozi mu dodatkowa kara 12 lat więzienia.
Zobacz też: Poznań: Kierowcy mogą oglądać wizualizacje trasy tramwajowej na Naramowice
Wsparcie emocjonalne przyszłych rodziców, czyli kim jest doula?