Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłka guzikowa: Polska walczy o mistrzostwo świata! [ZDJĘCIA]

Leszek Waligóra
Leszek Waligóra
Oto reprezentacja Polski (od lewej): Jakub Krüger, Patryk Brommer i Witold Ciesielski
Oto reprezentacja Polski (od lewej): Jakub Krüger, Patryk Brommer i Witold Ciesielski Artur Pławski
Najlepsi polscy reprezentanci zasiądą w najbliższą sobotę na ławie. Naszych barw w finale Ligi Mistrzów będą bronić debiutanci. Takie przepisy - Leszek Waligóra pisze o mundialu w Barcelonie.

Katalończycy wszystko muszą postawić na głowie. Kiedy wielką Barcelonę prowadził Josep Guardiola (dziś trener Roberta Lewandowskiego w równie wielkim Bayernie), kazał przycinać trawę na jeszcze krótszą i polewać ją przed treningami wodą. Wszystko po to, aby piłka chodziła szybciej, żeby zawodnicy uczyli się grać z prędkością światła. Nic dziwnego, że przeciwnikom Barcelony w czasie meczów kręciło się w głowach. Teraz Katalończycy robią naszym coś podobnego. Reprezentacja Polski, która w sobotę będzie w Barcelonie grać na klubowych mistrzostwach świata, musi się dostosować do zupełnie innych zasad niż te polskie. - To tak, jakby naszym siatkarzom zaraz po zdobyciu mistrzostwa świata, kazać zdobywać je w hokeju - mówi Krzysztof Nowotny, prezes związku.

Nie słyszeliście o żadnych mistrzostwach świata w piłce? No jak to? O sprawie informuje nawet konsulat generalny RP w Barcelonie, proszę sprawdzić na stronie Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Jak wół napisane: Udział polskiej reprezentacji w Lidze Mistrzów i turnieju o Puchar Federacji Futbolu. Zapomniałem dodać: futbolu guzikowego.

Reprezentacja Polski składa się z trzech trenerów i kilkudziesięciu zawodników. Świeżutkich, debiutantów. W miniony wtorek Jakub Krüger, wiceprezes związku, odebrał nowych zawodników od producenta. Mało czasu na treningi, na aklimatyzację, zgrupowanie. Ale co tam, są szanse.

Najlepsi reprezentanci Polski, niezwykle utytułowani, wielokrotni zdobywcy złotych medali, do Barcelony oczywiście też jadą. Wśród nich Potter, Gerard czy Giovanni (każdy guzik nosi nazwisko, choć nie na koszulce - przecież, jakby to ująć... grają nago). Ale będą musieli siedzieć na ławie. Takie przepisy. Nasi byli za... grubi. Bo polskie przepisy dopuszczają do gry guziki wyprodukowane w celach ozdobnych lub praktycznych o średnicy do 6,5 cm i grubości do 18 milimetrów. Katalończycy grają guzikami o średnicy do 4 cm i 1 cm grubości. Przy czym od spodu katalońskie guziki są płaskie, a od góry wygięte, bo gra nie polega na pstryknięciach - jak w Polsce - ale na "duszeniu z góry". I nie ma piłki. W Katalonii wystarczy, ze zawodnik wepchnie do bramki drugiego zawodnika. No i ta nawierzchnia. Musi być śliska. A u nas - luksusowa. Dywanowa. I jak tu wygrać?

Świętość zwisa z balkonu

Polskie, odmienne przepisy, nie wzięły się znikąd. Dywan jako nawierzchnia to wręcz uświęcona tradycja. Ten pierwszy, historyczny, porządnie już nadgryziony zębem czasu i moli, do dziś, co roku, zwisa z balkoniku Ośrodka Uniwersytetu Przyrodniczego w Zielonce, gdzie rozgrywane są mistrzostwa w piłce guzikowej. Do niedawna były to mistrzostwa świata, ale chyba trzeba będzie zrewidować poglądy. Okazuje się, że w tę grę gra się na całym świecie. I, a jakże, najbardziej zacięte mecze rozgrywa się w Brazylii. - To jest szał. Tam są nawet w każdym regionie ligi, specjalne sklepy ze sprzętem - mówi Jakub Krüger.
Ale i po naszej stronie Atlantyku nie jest źle. W guziki grają np. Węgrzy (będą też w Barcelonie). - A ostatnio napisał do nas Gruzin, opisując, jak gra się u nich. Pierwszy mecz międzypaństwowy już za nami (wygraliśmy według polskich zasad, grając według gruzińskich - zostaliśmy zlani - dop. red) - mówi Krüger. Dziś to wiceprezes Towarzystwa Miłośników Gier Guzikowych, jednocześnie zawodnik wszech czasów (8-krotny mistrz, 3-krotnie wicemistrz i 2 razy zdobywca brązowego medalu). Jesienią 1977 roku miał 9 lat, gdy na dywanie w korytarzu małego domku w Smochowicach, po 90 minutach gry, przegrał ze swoim - również 9-letnim - przyjacielem Krzysiem Nowotnym 15 do 4. To ten dywan zwisa dziś z balkoniku. Na mistrzostwa do Barcelony nie pojedzie. Cenna relikwia mogłaby wyprawy nie przetrwać.


Guziki podbijają świat

Do Krzysia i Jakuba z czasem dokooptowali kolejni koledzy. To oni tworzyli zasady gry. A właściwie gier, bo kto powiedział, że guziki tylko w piłkę mogą grać? A dlaczego nie skok w dal? Wzwyż? Dlaczego nie urządzić igrzysk? Tak w 1982 roku narodził się Okręgowy Związek Sportów Guzikowych, później przekształcony w Towarzystwo Miłośników Gier Guzikowych. To taki guzikowy PZPN, gdzie rzeczywiście mecze wygrywa się przy zielonym stoliku. Za to bez korupcji. I wydaje się, że działacze guzikowi dłużej zachowują wysportowane sylwetki.

Guziki ruszyły bić kolejne rekordy. Gdy rankiem 9 kwietnia 2002 roku piszący te słowa zajeżdżał na parking przed ośrodkiem w Zielonce, gdzie rozgrywano VIII Mistrzostwa w Piłce Guzikowej, z okazji 25-lecia tych gier w Polsce w powietrze startował właśnie Zeppelin. To pierwszy w historii guzik, który odbył samotny lot balonem. Rekordowy, bo po przebyciu 108 kilometrów w linii prostej (choć wiatry mogły nim rzucać od Alp aż po Ural) wylądował we wsi Poranie koło Inowrocławia, w gospodarstwie pana Maciejewskiego. W tym samym roku w pocztową podróż dookoła świata wyruszył Magellan, kolejny guzik rekordzista. Chyba zabalował po drodze.

Wydawałoby się, że na tym się skończy. Ale skąd! W tym roku, na 20 już polskich mistrzostwach stawiło się 48 zawodników, w wieku od lat 7 do 47. Dyscyplina właśnie wkroczyła do szkół. W poznańskich Łejerach zajęcia prowadzi Jakub Krüger. Jego guzikowi wychowankowie to trzon polskiej reprezentacji na mistrzostwach: Witek Ciesielski to były mistrz guzikowy, Patryk Brommer aspiruje do tego miana.
- Guziki to lepsze niż tracenie czasu przy komputerach czy przed telewizorem - mówi, jak niemal każdy trener, Krüger. W końcu, jakby na to nie patrzeć, to też forma aktywności fizycznej, w której trzeba planować, ćwiczyć, do perfekcji dopracować ruchy dłońmi.

Do Barcelony nie jedzie prezes Nowotny. No cóż, obowiązki. Ale obaj twórcy polskiego szaleństwa guzikowego, jakby nie patrzeć - od niemal 40 lat, od 9-letnich chłopców, którzy ze swoimi guzikami okupowali dywanik na korytarzu, aż po niemal 47-letnich panów - wciąż wierni dziecięcej grze, mówią zgodnie: To tak, jakbyś będąc dzieckiem, wymyślił sobie, że kiedyś będziesz mistrzem świata w układaniu klocków. Mijają lata, jesteś dorosłym człowiekiem i masz szansę zostać tym mistrzem...
Może jeszcze nie w tym roku, ale w końcu Polacy mistrzami świata będą. Już i tak wychodzi im ta gra lepiej niż piłkarzom grającym na trawie. W końcu ile polskich drużyn grało w finale Ligi Mistrzów? Może kiedyś guziki staną się też sportem olimpijskim?

Kto chciałby poznać zasady guzikowe, niech zerknie na stronę internetową www.tmgg.pl. W internecie można znaleźć również zdjęcia, filmy i całe portale poświęcone guzikom i przeróżnym (głównie futbolowym) rozgrywkom guzikowym na całym świecie. Rzeczywiście, trzeba oddać chwałę Brazylijczykom: co oni wyprawiają z guzikami... Ale my mamy większe szanse. W końcu, proszę sprawdzić, z racji klimatu nasza garderoba jest bogatsza, a więc i wyposażenie niezbędne do gry każdy ma... przy sobie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski