Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłka nożna: Dominatorzy z Sevilli znów najlepsi w Lidze Europy

Radosław Patroniak
Grzegorz Krychowiak, tak jak w ubiegłym roku w Warszawie, świętował zwycięstwo w Lidze Europejskiej z Sevillą. Tym razem na stadionie w Bazylei
Grzegorz Krychowiak, tak jak w ubiegłym roku w Warszawie, świętował zwycięstwo w Lidze Europejskiej z Sevillą. Tym razem na stadionie w Bazylei Fot. Archiwum Eurosportu
Piłkarze Sevilli FC, z Grzegorzem Krychowiakiem w składzie, wygrali Ligę Europy po raz trzeci z rzędu i piąty w historii. Polak zagrał poprawny mecz.

Finał Ligi Europy rozegrano na dobrze znanym poznańskim kibicom obiekcie szwajcarskiego FC Basel, czyli St. Jakob-Park. Stawką meczu było nie tylko zdobycie cennego trofeum, ale również miejsca w przyszłorocznych rozgrywkach Ligi Mistrzów.
Przed spotkaniem obaj trenerzy kurtuazyjnie wypowiadali się o rywalach i byli ostrożni w typowaniu triumfatora. – Nikt nie jest faworytem, bo obie drużyny mają takie same szanse na zwycięstwo. Na murawie zobaczymy więc dwie wielkie drużyny, godne walki o prestiżowe trofeum – przekonywał Juergen Klopp, trener „The Reds”.

Z kolei Unai Emery liczył na doświadczenie swojej drużyny w europejskich finałach i wyjątkową motywację.
– Mamy wystarczające atuty, aby obronić tytuł. Wszyscy związani z Sevillą kochają te rozgrywki. To tak jakbyś oprócz swojej dziewczyny, narzeczonej lub żony miał jeszcze jedną kobietę. Stajemy przed szansą, aby dokonać czegoś historycznego i sprawić, że nasze imiona będą kojarzone z tą drużyną do końca życia – zauważył 45-letni szkoleniowiec.

Pierwszą groźną sytuację stworzył w 11 min Liverpool, ale po zagraniu Daniela Sturridge’a piłkę z linii bramkowej wybijał Daniel Carrico. Ten sam zawodnik chwilę później zagrał ręką w polu karnym, ale sędzia Jonas Eriksson nie odgwizdał karnego.
W 25 min znów Sturridge był bliski szczęścia. Tym razem jednak powstrzymał go bramkarz David Soria. Siedem minut później swoją okazję mieli gracze ze stolicy Andaluzji. Francuz Kevin Gameiro strzelał przewrotką, ale chybił. W 35 min sprawdziło się powiedzenie „do trzech razy sztuka”. Sturridge wbiegł w pole karne i zewnętrzną częścią stopy pokonał Sorię. Hiszpanie nie zdążyli ochłonąć, a po główce Dejana Lovrena mogli już przegrywać 0:2. Arbiter słusznie jednak odgwizdał spalonego.

Druga połowa rozpoczęła się od błyskawicznego ciosu obrońców tytułu. Do siatki w 18 sekundzie trafił Gameiro, ale architektem zabójczej akcji był Brazylijczyk Mariano. Po dwóch minutach mogło być już 2:1 dla Sevilii, ale Gameiro został w ostatniej chwili zablokowany przez obrońców. W 60 min francuski snajper zmarnował idealną sytuację, będąc sam przed bramkarzem. Hiszpanie nie zwalniali jednak tempa i dopięli swego. Po pięknej akcji Vitolo, precyzyjnym strzałem z 16 m, Simona Mignolet pokonał lewy obrońca Coke. On też pogrążył Liverpool w 69 min, wykorzystując kardynalny błąd angielskiej defensywy.

Finał LE: FC Liverpool – Sevilla FC 1:3
Bramki: Daniel Sturridge (35) – Kevin Gameiro (46), Coke 2 (64, 70).
Liverpool: Mignolet – ClyneI, Toure (82 Benteke), LovrenI, Moreno, Milner, Coutinho, Firmino (69 OrigiI), Lallana (73 Allen), Can, Sturridge.
Sevilla: Soria – RamiI (78 Kołodziejczak),Carrico, Escudero, Coke, MarianoI, Krychowiak, Nzonzi, BanegaI (90 Cristoforo), VitoloI, Gameiro (89 Iborra).
Sędziował: Jonas Eriksson (Szwecja).
Widzów: 35 tys.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski