Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłka nożna: Lech przełamał swoją słabość w karnych?

Maciej Lehmann
Bartosz Bosacki stał się etatowym egzekutorem rzutów karnych
Bartosz Bosacki stał się etatowym egzekutorem rzutów karnych FOT. MAREK ZAKRZEWSKI
Do czwartku 27 sierpnia wydawało się, że Kolejorz potrafi strzelać rzuty karne. Niestety, koniec dobrej serii nastąpił w Brugii. Potem była wpadka w Stalowej Woli, kiedy seryjnie marnowali jedenastki Injać i Djurdjević. Czy wygrane w niedzielę rzuty karne z norweskim Old Grenland podczas turnieju w hiszpańskiej La Mandze, to zapowiedź lepszych czasów w tej materii?

W maju Kolejorz wywalczył sobie awans do finału Pucharu Polski, wygrywając serię jedenastek 3:0. Bohaterem okazał się Ivan Turina, który był specjalistą w bronieniu strzałów z "wapna". Swój czwarty w historii Superpuchar Polski lechici zdobyli także dzięki temu, że lepiej egzekwowali karne. W lipcu na Dialog Arenie w Lubinie pokonali krakowską Wisłę. Później było już jednak znacznie gorzej. Lech przegrał po rzutach karnych 3:4 z Club Brugge i nie awansował do fazy grupowej Ligi Europejskiej. Pod koniec września w 1/16 finału Remes Pucharu Polski poznaniacy w Stalowej Woli znów fatalnie wykonywali jedenastki i odpadli z tych rozgrywek. Na szczęście to chyba koniec tej złej passy. W niedzielę, w pierwszym w tym roku spotkaniu sparingowym, choć Kolejorz zremisował z norweskim Odd Grenland 0:0, ale lepiej egzekwował rzuty karne. W piątej serii Jasminowi Buricowi udało się obronić strzał Fredrika Gulsvika i ostatecznie 5:4 wygrała nasza ekipa.

Co ciekawe, na etatowego i najważniejsze bezbłędnego strzelca jedenastek wyrasta Bartosz Bosacki. Kapitan pierwszy podszedł do piłki i pewnie trafił w prawy róg bramki Norwegów. Potem bezbłędni byli też Siergiej Kriwiec, Kamil Drygas, Dimitrije Injac i Marcin Kamiński.

- Cieszymy się, że udało nam się przerwać tę niechlubną serię - mówił cytowany przez oficjalną stronę internetową Lecha trener Jacek Zieliński.
Szkoleniowiec najbardziej zadowolony był jednak z debiutu Sergieja Kriwieca. Białorusin wszedł na boisku w drugiej połowie i kilka razy groźnie uderzył na bramkę czwartego w ubiegłym sezonie zespołu ligi norweskiej. - Dał dobrą zmianę. Pokazał, że naprawdę w potrafi grać w piłkę - ocenił postawę nowego nabytku Lecha, trener Zieliński.

W ekipie Lecha zabrakło w niedzielę aż pięciu zawodników z podstawowego składu. Manuel Arboleda i Seweryn Gancarczyk ćwiczą na razie indywidualnie, dopiero wieczorem dotarła do bazy Lecha w La Mandze trója kadrowiczów Sławomir Peszko, Robert Lewandowski i Tomasz Bandrowski, którzy grali w Pucharze Króla w Tajlandii.

- Dla nas był to ciężki mecz, był to dopiero nasz drugi kontakt z piłką na zielonej murawie. Do tego zmierzyliśmy się z naprawdę solidnym zespołem. Atutem rywali były z pewnością doskonałe warunki fizyczne i pod względem siły dominowali nad nami. Mieli chyba trochę więcej z gry, więc dość spokojnie podchodzę do naszej postawy w tym spotkaniu. Wielkiej gry tu jeszcze nie było, byliśmy konsekwentni, graliśmy mądrze - powiedział Zieliński.
Kolejny mecz w Hiszpanii lechici rozegrają jutro z Red Bull Nowy Jork. To spotkanie nie jest wliczane do La Manga Cup.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski