Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłka nożna: Z Kotorowskim Lech nie przegrywa

Maciej Lehmann, Hubert Maćkowiak
Marek Zakrzewski
Kto wie, ile punktów miałby po tej rundzie Lech, gdyby poprzedni trener Jacek Zieliński, bardziej obiektywnie próbował ocenić grę bramkarzy. Z Krzysztofem Kotorowskim między słupkami Kolejorz nie przegrał żadnego meczu ligowego! Dlaczego dopiero Jose Bakero potrafił docenić doświadczenie oraz pewność siebie poznaniaka i dał mu jasny sygnał, że będzie numerem 1 w Lechu?

Poprzedni sezon Krzysztof Kotorowski rozpoczynał jako trzeci bramkarz Kolejorza. Lech za milion kupił Grzegorza Kasprzika, który bronił do momentu, gdy jego postawę ostro skrytykował właściciel klubu Jacek Rutkowski. Potem nastał czas Jasmina Buricia. Bośniak wszedł do bramki podczas przełomowego meczu z Arką Gdynia, a potem zademonstrował klasę w pojedynku z Wisłą, od którego Lech rozpoczął marsz w górę tabeli. Kolejorz zawdzięczał mu mnóstwo punktów, ale kiedy ważyły się losy tytułu, odniósł kontuzję i między słupkami stanął Krzysztof Kotorowski. W sumie wystąpił w siedmiu meczach, w kilku bronił wręcz rewelacyjnie, a pojedynek z Ruchem i jego genialne interwencje zapisały się złotymi zgłoskami w historii naszej drużyny.

Logiczną konsekwencją było więc, że także nowy sezon Kotorowski rozpoczął jako numer jeden. To dzięki jego interwencjom w konkursie rzutów karnych w meczu przeciw Interowi Baku Lech w ogóle gra w pucharach. To dzięki jego bramce w ostatniej serii rzutów karnych Kolejorz wybronił się przed najwiekszą kompromitacją w historii. Dlaczego Burić więc wszedł w ogóle do bramki?
Stało się tak nieoczekiwanie po dwóch przegranych 0:1 ze Spartą Praga w eliminacjach Ligi Mistrzów. Zieliński uznał, że oba gole obciążają konto "Kotora" i na inauguracyjny mecz z Widzewem w Łodzi wystawił Bośniaka.

- Cóż taka była decyzja trenera, nie będę jej komentował. Chociaż przyznam, że byłem trochę zaskoczony - mówił wtedy Kotorowski. Od tego spotkania rozpoczął się koszmar Buricia. W końcówce popełnił prosty błąd, po którym łodzianie doprowadzili do wyrównania.

Było to, niestety, tylko pierwsze z wielu potknięć Bośniaka w tej rundzie. Burić popełniał poważne błędy także w spotkaniach z Bełchatowem, Legią, Zagłębiem Lubin, Górnikiem i Ruchem. Kibiców szczególnie zabolały niepewne interwencje na Łazienkowskiej. Kolejorz miał olbrzymie szanse, by pokonać będącą wtedy w ogromym kryzysie Legię, ale "Jasiek" najpierw przepuścił słaby strzał po ziemi Kucharczyka, a w końcówce minął się z dośrodkowaniem i zwycięskiego gola dla Legii strzelił Mezenga. Niemal identyczną bramkę Lech stracił w meczu z Ruchem, który przelał czarę goryczy. - W takich sytuacjach nie można się zawahać. Trzeba zdecydować - albo wychodzę i łapię, albo zostaję na linii i bronię. Burić popełniał błędy i czuł się coraz mniej pewnie. To jego niezdecydowanie miało przykre konsekwencje, ocenia Jacek Przybylski, były golkiper Lecha.

W przegranym meczu z GKS Bełchatów lechici stracili ligowe punkty w przedziwnych okolicznościach. Przeciwnicy wykonywali rzut wolny pośredni z 12 metrów, a Bośniak zamiast stać na linii, dołączył do kolegów z muru i nie zdążył dobiec do Popka. Ten mocnym strzałem umieścił piłkę w siatce.

O kolejnej porażce tym razem z Zagłębiem zadecydował strzał z dystansu Mateusza Bartczaka. Uderzenie było mocne, ale oddane z ponad dwudziestu metrów. Poza tym piłka nie zmierzała w samo okienko. Młody Bośniak i w tej sytuacji mógł interweniować nieco lepiej. Chluby nie przyniosło mu także puszczenie dwóch goli w starciu z Górnikiem Zabrze. Kuriozalna była druga bramka. Przepuścił strzał Wodeckiego, którego nie miał prawa przepuścić.

Co ciekawe, w międzyczasie Kotorowski bronił w zwycięskich meczach ze Śląskiem (2:1), a potem w ważnym pucharowym spotkaniu z Cracovią, które Lech wygrał 4:1 i w ligowym pojedynku z Wisłą, również wygranym 4:1. Dlaczego po takich występach znów musiał ustąpić miejsca Jasminowi Buriciowi w meczach z Manchestrem City i Ruchem, trudno było zrozumieć...

- Zawsze mówiłem, że nie będę narzekał i obrażał się za to, że muszę usiąść na ławce. Wszyscy wiedzą, że nawet gdy jestem rezerwowym, trenuję na 100 procent po to, by być gotowym do gry - powtarza Kotorowski, który od dawna nie zawodzi w najważniejszych momentach.

To nie przypadek, że Lech nie przegrał w lidze ani razu, gdy w bramce stał Kotorowski. Poza spotkaniami ze Śląskiem i Wisłą bronił przeciwko Polonii Warszawa (2:2), Lechii Gdańsk (2:0), Polonii Bytom (1:0) i Koronie (0:0). Dla nas nie jest cichym, ale wielkim bohaterem tego sezonu. A Burić musi się jeszcze bardzo dużo uczyć, by dorównać mu klasą i umiejętnościami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski