Prawdę mówiąc spodziewaliśmy się, że Fernando Santos już w piątek wyśle powołanie do Bartosza Salamona. Dostał je jednak tylko jeden lechita - Michał Skóraś.
- Może kiedyś przydam się jeszcze reprezentacji. W każdym razie jestem gotowy, by przyjechać, kiedy tylko selekcjoner będzie mnie potrzebował
- wyznał z nutką żalu po niedzielnym meczu w Łodzi obrońca Lecha.
Chyba nie spodziewał się, że jego słowa tak szybko staną się aktualne. Następnego dnia został w trybie awaryjnym wezwany na zgrupowanie do Warszawy. Wszystko dlatego, że Kamil Piątkowski i Jan Bednarek zgłosili kontuzje i nie było wiadomo, jak groźne są to urazy. Santos nie czekał. Wolał dmuchać na zimne i sięgnął po obrońcę Lecha.
Uraz w meczu kadry zabrał mu imprezę życia
Bartosz Salamon wraca do reprezentacji po roku przerwy w dosyć niecodziennych okolicznościach.
- Dzwoniliśmy do zawodnika, dzwoniliśmy do klubu, ale nikt nie odebrał - mówił Jakub Kwiatkowski podczas poniedziałkowej konferencji reprezentacji. - Zawodnicy Lecha mają dziś wolne. Jeżeli piłkarz potwierdzi nam swój przyjazd, to jeszcze w poniedziałek pojawi się w Warszawie
- mówił team menadżer reprezentacji.
Dziennikarze pisali do lechity prywatne wiadomości. - Bartek, ojczyzna cię potrzebuje. Włącz telefon.
Zaraz po zakończeniu spotkania z mediami Kwiatkowski potwierdził, że Salamon odpowiedział i będzie włączony do kadry na mecze eliminacji Euro 2024 z Czechami i Albanią.
Ostatni jego mecz w biało-czerwonych barwach, niemal równo rok temu, ze Szkocją w Glasgow zakończył się niezwykle pechowo. Jeszcze przed końcem pierwszej połowy zszedł z powodu kontuzji mięśnia przywodziciela. Wydawało się, że pauza nie potrwa długo. Mówiło się o kilku tygodniach, najwyżej miesiącu.
Zresztą w majowym finale Pucharu Polski nawet próbował się rozgrzewać. To była jednak tylko "zasłona dymna" dla Rakowa. Salamon mógł truchtać, ale nie był w stanie kopnąć piłki. Jego nieszczęście polegało na tym, że nic nie zmieniło się także w przygotowaniach do nowego sezonu. Był na zgrupowaniu w Opalenicy, ale o grze w piłkę nie było mowy.
Przez uraz stracił też całą rundę jesienną. Nie pojechał też na mundial do Kataru, imprezę życia, choć Czesław Michniewicz widział go nawet w wyjściowej jedenastce. Salamon idealnie nadawał się do jego taktyki. Świetnie potrafi wyprowadzić piłkę spod własnej bramki, a jego dalekie przerzuty piłki z pominięciem drugiej linii miały być zabójczą bronią dla rywali.
Trudny powrót na boisko
Salamon nie załamał się, ciężko pracował, by znów dojść do reprezentacyjnej formy. Trener van den Brom dał mu zagrać w końcówce listopadowego meczu z Villarreal. Holender wiedział, co robi. Podbudował swojego piłkarza i dał mu znak, że z otwartym rękoma na niego czeka.
- To był niesamowity moment. Wzruszyłem się, to daje taką energię i motywację do pracy, dlatego też chciałbym gorąco podziękować wszystkim ludziom, którzy byli na stadionie i skandowali moje nazwisko
- powiedział w rozmowie z oficjalną stroną Lecha.
Gdy piłkarze Lecha po ostatnim meczu z Jagiellonią Białystok udali się na urlopy i zgrupowania kadry, Bartek został w Poznaniu i ćwiczył jeszcze z zespołem rezerw. Był przekonany, że pomoże mu to w dojściu do lepszej dyspozycji.
- To była moja inicjatywa, bo czułem, że potrzebuję pracy z zespołem i minut w sparingu, żeby łapać rytm
- przyznał.
Kapitan bez opaski
Przez kibiców Lecha nazywany jest "kapitanem bez opaski". Robi świetną atmosferę w szatni i jest liderem na boisku. Udziela się też w mediach społecznościowych. Dlatego, gdy zamieścił po pierwszym grudniowym treningu z drużyną emocjonalny tekst, że było to dla niego siedem długich i ciężkich miesięcy, że stracił wszystko: formę, najważniejsze mecze przy pełnych trybunach, i wyjazd na mistrzostwa świata, ale ciężką pracą wróci na właściwe i będzie gotowy - dostał rekordową liczbę polubień.
- Obiecuję to naszym kibicom, ale przede wszystkim samemu sobie, bo chcę wierzyć, że najlepsze dopiero przede mną
- brzmiało ostatnie zdanie jego tweetta i z tej obietnicy wywiązuje się w 100 procentach.
Nikogo to zresztą nie dziwi, bo jest niezwykle inteligentny, szczery, a słuchanie jego komentarzy to prawdziwa przyjemność. Gdy koledzy z drużyny przedłużali kontrakty, pisał:
- W mojej drużynie dla Alana zawsze by się znalazło miejsce, cieszę się z jego nowego kontraktu. Takich zawodników i ludzi jak Jesper potrzebujemy w naszej szatni. Wielki dzień dla naszego Klubu, jestem szczerze szczęśliwy, że Mikael zostanie z nami na dłużej, świetny piłkarz i człowiek.
Nie boi się też odpowiedzialności. Gdy dziennikarze zauważyli, że w Gliwicach, po jednym z nieudanych zagrań Kristoffera Velde, nie krył swojej wściekłości na Norwega, tak to wyjaśnił:
- Mam doskonałe stosunki z Kristofferem, więc mogłem sobie na to pozwolić. On wie, że nie jest to złośliwe, a tylko dla jego dobra. Uwaga doświadczonego piłkarza, to nie krytyka, tylko podpowiedź, by podejmował lepsze decyzje dla zespołu.
Bartosz Salamon znów jest liderem defensywy. Mecze z Bodo/Glimt i Djurgarden pokazały, że znów wszedł na międzynarodowy poziom. W ekstraklasie gra jak profesor. Nie zdziwimy się więc, że po kilku treningach w kadrze, spodoba się też selekcjonerowi i w meczu z Czechami postawi właśnie na niego.
Reprezentanci z Lecha Poznań, Warty Poznań i KKS Kalisz. Zob...
iPolitycznie - 300 milionów Putina by skorumpować Świat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?