Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Sadowski: W akademii nie będzie absurdalnie wysokich pensji

Karol Maćkowiak
Jednym z wychowanków akademii jest Kamil Jóźwiak
Jednym z wychowanków akademii jest Kamil Jóźwiak fot. szymon starnawski / polska press

Od ponad roku jest Pan dyrektorem zarządzającym w Akademii Lecha Poznań. Jak Pan podsumuje ten okres pracy?Zachowaliśmy ciągłość pracy, wprowadziliśmy dwóch wychowanków do pierwszego zespołu (Jóźwiak i Gumny) i przeprowadziliśmy restrukturyzację akademii. Chcemy postawić na jeszcze wyższą jakość, a nie liczbę szkolonych zawodników i skupić szkolenie na strukturach klubowych. Kolejna rzecz to rozbudowa bazy treningowej - otrzymaliśmy dotację na boisko ze sztuczną nawierzchnią w Popowie. Teraz czas na podpisanie umowy z wykonawcą, plan jest taki, by do zimy było gotowe.

Spore zmiany zaszły w pionie szkoleniowym.Mamy nowego szefa szkolenia akademii. Rafał Ulatowski ma jednak rozszerzony zakres obowiązków wobec roli, jaką pełnił Krzysztof Chrobak, który był koordynatorem szkolenia. Zajmował się głównie rozwojem szkolenia pod kątem zawodników, zaś trener Ulatowski ma być też „trenerem trenerów”, dyskutować z nimi, pobudzać do świeżego spojrzenia na swoją pracę, inspirować. Dla nas celem nadrzędnym i miernikiem naszej pracy jest liczba wychowanków z akademii, którzy zasilą pierwszą drużynę, wyniki osiągane w ostatnim czasie przez Ulatowskiego to sprawa drugorzędna. Najważniejsze dla nas było jego doświadczenie i wiedza, które zdobywał i jako asystent trenera klubowego, pierwszy trener czy asystent selekcjonera reprezentacji Polski.

Macie do siebie pretensje, że latem odeszło z Akademii Lecha Poznań siedmiu trenerów?Nie, bo trzeba szanować decyzje, jakie podjęli. Przede wszystkim nie powinniśmy wszystkich wrzucać do jednego worka. Z częścią z tych trenerów rozstajemy się z własnego wyboru, nie mając oferty pracy dla nich, tylko trzech trenerów z tego grona odchodzi z własnej woli. Skończył się też kontrakt trenerowi Chrobakowi, wspólnie podziękowaliśmy sobie za pracę i nie wykluczamy, że za jakiś czas do siebie wrócimy. Rozmawialiśmy wielokrotnie z trenerami, którzy odeszli z własnej inicjatywy, taką podjęli decyzję, mają inny pomysł na swoje kariery i życie, należy to uszanować.

Jak te wskazane zmiany wpłyną na funkcjonowanie akademii?Codzienna praca nie będzie się różniła od dotychczasowej, bo i restrukturyzacja przeprowadzana jest pod pełną kontrolą. Co kluczowe - system szkolenia, model treningowy, warunki pracy pozostają również bez zmian. Restrukturyzacja to też szansa rozwoju dla kolejnych świetnych trenerów z akademii. Wraca do nas trener Kołodziej, który wychował Dawida Kownackiego i Karola Linettego. To duży kapitał, takich trenerów potrzebujemy, trenerów, którzy będą wychowawcami. I proszę to podkreślić. Na pewno nie jest tak, że obok odejścia trenera Małeckiego czy Tomaszewskiego przechodzimy obojętnie. Oni mają wielką wiedzę szkoleniową, odnosili sukcesy, zdobywali tytuły. Natomiast my pracujemy dalej, chcemy zrobić kolejny krok w rozwoju. W tak dużej akademii jak nasza po ich odejściu pustki być nie mogło. Nie musieliśmy posiłkować się trenerami z zewnątrz, stawiamy na takich, którzy są stąd, bardzo dobrze się z nimi znamy i wiemy, jaką mają wartość i na co ich stać.

Ilu w tej chwili pracuje trenerów w akademii?W zakończonym sezonie w akademii pracowało około 40 trenerów, a do tego należy doliczyć cały sztab specjalistów. We Wronkach mamy trzech fizjoterapeutów na trzy zespoły, w Poznaniu - kolejnych trzech. Jak na polskie warunki mamy bardzo dobrą sytuację do rozwoju. To daje też możliwość rozwoju trenerom. Nie ma wiele takich miejsc w Polsce, gdzie trener może pracować w sztabie z analitykiem, dietetykiem, psychologiem sportowym, fizjoterapeutą i to na poziomie młodzieżowym. To naprawdę duży wachlarz możliwości, robi różnicę i daje jakość, dzięki czemu rozwijać mogą się również trenerzy.

Z jakimi problemami dziś zmaga się Akademia Lecha?To, o czym zaraz powiem, to wyzwania, nie nazwałbym tego problemami. Chcemy się rozwijać, robić kolejne kroki do przodu. Przede wszystkim potrzebne nam jest boisko ze sztuczną nawierzchnią w ośrodku Wronki-Popowo, które zapewni nam miejsce do treningów zimą. Jesteśmy o krok od rozpoczęcia budowy, docelowo będziemy chcieli je zadaszyć. W pewnym stopniu udało nam się ułożyć współpracę z agentami, którzy pojawiają się wokół młodych zawodników, nieraz nawet 15-letnich. Kilka agencji już się u nas certyfikowało, a piłkarze wiedzą, że wiążąc się z nimi, mogą im ufać. A to sprawa ważna, bo de facto nadal stoimy na stanowisku, że menedżer na tym poziomie nie jest dla piłkarza niezbędny. Musimy tłumaczyć rodzicom i piłkarzowi, jak powinien się rozwijać, że rola rodziców jest najważniejsza, nie agenta. Mówimy, jakie mamy ścieżki rozwoju, co chcemy mu dać, co może osiągnąć. Tymczasem najczęściej w interesie agenta nie jest systematyczny rozwój w jednym klubie, a przenosiny z klubu do klubu, bo z tym się wiążą zyski. To nie jest zgodne z naszą filozofią pracy. Na takie właśnie rozmowy musimy poświęcać sporo energii.

Czy w klubie i akademii jest opracowany plan tego, jak zachowywać się w takich sytuacjach, jak z Krystianem Bielikiem i Miłoszem Kozakiem, którzy w młodym wieku opuścili Lecha?Pamiętajmy o tym, że Miłosza Kozaka klub świadomie sprzedał. Jego kariera później nie potoczyła się już tak, jak pewnie i sam zawodnik sobie wymarzył. Co do Krystiana Bielika - zadebiutował w pierwszej drużynie, ale to był mecz o Puchar Ligi Angielskiej i wielu zawodników z jego poziomu wiekowego wtedy debiutowało. Trzeba poczekać, by ocenić, czy się sprawdzi. Jeśli dobre kluby europejskie interesują się naszymi piłkarzami, jest to świadectwo naszej dobrej pracy. Aczkolwiek celem nie jest wychowywanie piłkarzy i oddawanie ich jeszcze w wieku młodzieżowca do innego klubu. Ścieżka kształtowana przez nas jest taka, by przechodzili cały cykl szkolenia, drużynę rezerw aż do pierwszej drużyny i wówczas wyjeżdżali do silnych klubów.

Musimy zadbać o zaufanie zawodników. Możemy zrobić to tylko rzetelną pracą, ścieżką rozwoju, która nie jest planem, a rzeczywistością. Staramy się też o rozwój trenerów, o poprawę infrastruktury. Marcin Kamiński, Tomek Kędziora, Karol Linetty, Dawid Kownacki, Robert Gumny i Kamil Jóźwiak to namacalne dowody na to, że tą ścieżką można przejść. My mówimy im: Ty możesz być następny.

Domyśla się Pan, co mogło skusić tych dwóch młodych chłopców?Nie chcę tego oceniać. My nie zmienimy swojej pracy i nie będziemy na tym etapie oferować zawodnikom akademii absurdalnie wysokich wynagrodzeń. U nas stypendia nie są wysokie, wolimy zainwestować w dietetyka, fizjoterapeutę niż pensje piłkarzy. Gdzie indziej chłopcy może dostaliby więcej pieniędzy, może mieszkaliby w mieszkaniu, a nie internacie, ale czy to im da to, czego oczekują od swojej kariery, czyli występy na zapełnionym stadionie i wyjazd do dobrego klubu?

Plan 2020 zakładający, że wówczas w kadrze pierwszego zespołu będzie 60 procent wychowanków, jest realny, czy to utopia?To duże wyzwanie, ale też nie jest nierealny i oderwany od rzeczywistości. By to stało się faktem, co roku po dwóch, trzech wychowanków akademii musi awansować do pierwszego zespołu. Inna sprawa, że inni mogą w tym czasie też zacząć odchodzić po okresie gry w pierwszym zespole. Dobrym wyznacznikiem naszej pracy może być jeszcze jedno. W największym stopniu zasilamy reprezentacje młodzieżowe - w zeszłym roku mieliśmy aż 53 graczy w różnych kategoriach wiekowych w kadrach narodowych - to największa liczba spośród wszystkich polskich klubów.

Rozdzielenie funkcji obowiązków i stworzenie w akademii dwóch stanowisk: dyrektora zarządzającego i szefa szkolenia sprawdzi się?Moim zdaniem tak. Wiele klubów z zachodu Europy, nawet dosyć konserwatywne akademie angielskie, przyjmują taki model. Rozłożenie obowiązków na dwie funkcje to komfortowe rozwiązanie, które umożliwia znacznie bardziej efektywną pracę. Niedługo w Polsce ma wejść program certyfikacji akademii, on też będzie wymagał takiego modelu od klubów.

Rozmawiał Karol Maćkowiak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski