Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piraci drogowi zapłacą za naprawę jezdni

Agnieszka Smogulecka
Fotoradary powodują, że kierowcy zdejmują nogę z gazu. Ci, którzy nie zdążą, muszą płacić
Fotoradary powodują, że kierowcy zdejmują nogę z gazu. Ci, którzy nie zdążą, muszą płacić A. Szozda
Poznań (i inne gminy, które kupiły urządzenia do pomiaru prędkości) może zyskać na tak zwanej ustawie fotoradarowej. Dlatego miasto, które już posiada dwa fotoradary, rozważa możliwość dokupienia kolejnego urządzenia.

Ustawa fotoradarowa już trafiła do Senatu RP. Zakłada ona budowę Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym. To ono miałoby zajmować się obróbką zdjęć z fotoradarów, odszukiwaniem właścicieli sfotografowanych aut i nakładaniem kar. Co prawda, do gminy wróci tylko 80 procent uzyskanych od piratów pieniędzy, ale suma może być znacząca. Miasto zyska, bo wzrośnie wysokość kar za zbyt szybką jazdę, a większość strażników (którzy do tej pory zajmowali się obsługą fotoradarów), będzie można wykorzystać do innych zadań.

Dziś w zespole obsługującym urządzenia pracuje 20 osób. To nie tylko funkcjonariusze, których widujemy przy drogach, ale również ci, którzy wypisują wezwania, przesłuchują. Poznańscy municypalni mają dwa fotoradary. Pracują często z drogówką, więc część mandatów za nadmierną prędkość wypisują policjanci.

- W 2008 roku, dzięki naszym urządzeniom ukaranych zostało prawie 13,5 tysiąca piratów drogowych - mówi Przemysław Piwecki ze straży miejskiej. - Strażnicy wystawili mandaty opiewające na kwotę 1 milion 870 tysięcy 250 złotych, a policjanci na 291 tysięcy 740 złotych. Ponad 500 spraw bada jeszcze sąd grodzki.

Pieniądze z mandatów wystawionych przez straż trafiają do kasy miasta. - To maszynki do zarabiania - komentują mieszkańcy. - Aparat stoi i robi zdjęcia, miasto zyskuje pieniądze. Tych, którzy zbyt mocno naciskają na pedał gazu, zwłaszcza na drogach wylotowych z miasta, nie brakuje.

- Jeśli ustawa wejdzie w życie, warto rozważyć zakup trzeciego fotoradaru - mówi Tomasz Kayser, zastępca prezydenta Poznania. - Chodzi nie tyle o pieniądze, co o bezpieczeństwo. Kolejne urządzenie oznacza zwiększenie liczby miejsc, w których kierowcy będą jeździć wolniej, a jednocześnie nie będzie to obciążenie dla straży miejskiej. Strażnicy bowiem mają przede wszystkim dbać o porządek.

Zgodnie z projektem ustawy, co najmniej 40 procent pieniędzy, jakie miasto dostanie z kar za prędkość, trzeba będzie wykorzystać na inwestycje i remonty dróg. Tym samym, osoby ukarane za zbyt szybką jazdę, przyczynią się do poprawy stanu jezdni.

Wyższe kary
Projekt ustawy przewiduje wyższe kary za zbyt szybką jazdę. W obszarze zabudowanym będzie to od 200 (jeśli przekroczy się dozwoloną prędkość o 10-20 km/h) do 700 zł (przy przekroczeniu o 50 km/h i więcej). Poza obszarem zabudowanym i na autostradach kary będą niższe. Jeśli ktoś nagminnie łamie przepisy, kara zostanie podwojona. Obecnie najwyższy mandat za zbyt wielką prędkość to 500 zł.
Zamiast mandatu kierowcy dostaną zawiadomienie o wszczęciu postępowania. Gdy w ciągu 2 tygodni zapłacą karę, zostanie ona pomniejszona, a postępowanie umorzone. Jeśli tego nie zrobią i nie wskażą kto kierował autem, rozpocznie się postępowanie egzekucyjne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski