Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Plebiscyt: Co robią dzisiaj najlepsi niegdyś trenerzy Wielkopolski?

Redakcja
- Trener to musi być kawał skur... Z sercem na dłoni, ale i z tęgim batem w ręku - oto definicja Franciszka Smudy
- Trener to musi być kawał skur... Z sercem na dłoni, ale i z tęgim batem w ręku - oto definicja Franciszka Smudy A. Szozda
Dziś rozstrzygnięcie Plebiscytu "Polski Głosu Wielkopolskiego" na Najlepszego Piłkarza i Trenera Wielkopolski "Srebrna Piłka". Co obecnie robią najlepsi niegdyś szkoleniowcy w naszym regionie, sprawdził Radosław Patroniak

Piłkarscy trenerzy nie mają ostatnio w naszym kraju dobrych notowań. Polska myśl szkoleniowa podupadła i nie brakuje takich, którzy w przyjeździe fachowców z zagranicy upatrują szansy na uzdrowienie rodzimego futbolu. Książki Jerzego Talagi i bank informacji Jacka Gmocha mają zastąpić Czesi, Holendrzy, Hiszpanie i Niemcy. W naszym plebiscycie przez 17 lat tylko raz triumfował obcokrajowiec. Uczynił to w 2003 roku Słowak Duszan Radolsky, który doprowadził Groclin Grodzisk do spektakularnych sukcesów w Pucharze UEFA.

Pierwszy zaszczytny tytuł trenera roku przypadł w 1992 r. w udziale jednak Henrykowi Apostelowi, ówczesnemu trenerowi mistrza Polski, Lecha Poznań. Pół roku później sięgnął on po swój drugi tytuł z Kolejorzem i awansował na trenera reprezentacji. W latach 90-tych pod pojęciem sukcesu kadry kryła się pustka, więc i "Milani" padł ofiarą klątwy Bońka (na mundialu w 1986 roku nasz internacjonał zapowiedział, że przez następnych 20 lat nie awansujemy do drugiej rundy MŚ).

Potem jego kariera trenerska więcej miała upadków niż wzlotów. Ostatnim było wprowadzenie Wisły Kraków do ekstraklasy i zapoczątkowanie złotej ery Bogusława Cupiała. W latach 1999-2008 Apostel był wiceprezesem PZPN. Przyczynił się do zwolnienia Jerzego Engela po MŚ w Korei w 2002 r. i do... zacofania systemu szkoleniowego w Polsce. W Poznaniu gościliśmy go rok temu na 20-leciu słynnego dwumeczu Lech - Barcelona, przegranego przez Dumę Wielkopolski w rzutach karnych. W nowej ekipie w piłkarskiej centrali zabrakło dla niego miejsca, więc od 12 miesięcy Apostel jest na działaczowskiej emeryturze.

Koniec jego ery w PZPN zapoczątkowały w związku rządy Grzegorza Laty, trzykrotnego laureata naszego konkursu. Jeden z najwybitniejszych piłkarzy w historii rodzimej piłki nigdy nie był tak naprawdę wybitnym trenerem. Apogeum swoich możliwości osiągnął właśnie w wielkopolskich klubach, Olimpii Poznań i Amice Wronki, w pierwszej połowie lat 90-tych. Potem pracował w Stali Mielec i Widzewie Łódź, ale bez większych sukcesów. Pewnie też z tego powodu, wykorzystując magię swojego nazwiska, postanowił zaangażować się w politykę. Został senatorem V kadencji, ale przy Wiejskiej nie błyszczał tak jak na boisku.

W kolejnych wyborach do Parlamentu Europejskiego i Sejmu startował już bez powodzenia. Z lepszym efektem walczył o schedę po Michale Listkiewiczu w PZPN. Zamiast odbudową wizerunku związku, zajmuje się jednak od roku walką z opozycją, skupioną wokół swojego byłego współpracownika, Kazimierza Grenia.

Lato zdaje sobie sprawę, że naprawianie polskiego futbolu trzeba rozpocząć od poszerzenia wiedzy trenerów. Na razie udoskonalanie ich warsztatu idzie opornie, ale prezes zapowiada radykalne zmiany.

- Zmieniamy cały cykl szkolenia dzieci i młodzieży. Dzieci będą grały na małych boiskach, na ograniczonym polu i na małe bramki. Chodzi o to, by miały jak najwięcej kontaktu z piłką, a nie grały wyłącznie o zwycięstwa. Nawiązaliśmy również współpracę z Niemiec-kim Związkiem Piłki Nożnej. Uroczystość podpisania umowy została przełożona na prośbę prezesa DFB - chce on podpisać kontrakt osobiście i zrobimy to 5 lutego. Wyślemy do Niemiec ponad 60 trenerów. Oni później będą szkolili trenerów do Orlików - zapewnił Lato.

Po nim tytuł trenera roku trafił w ręce Mariana Kurowskiego, który wprowadził Amikę Wronki do ekstraklasy. Później prowadził też Lecha Poznań, ale w sumie bardziej uchodzi za specjalistę od szkolenia młodzieży i prowadzenia klubów niższych klas niż za kandydata do prowadzenia najbardziej znanych polskich drużyn.

W ostatnich latach był trenerem Młodej Ekstraklasy w Lechu oraz pierwszoligowego i drugoligowego Tura Turek, bo w trakcie trafił na zwolnienie lekarskie po tym, jak przyłapał swoich piłkarzy na piciu alkoholu. W ostatnich miesiącach osiadł w trzecioligowym Lubuszaninie Trzcianka. Sam twierdzi, że to tylko przystanek i odskocznia do czegoś poważniejszego, ale w życiu trenera nic nie jest pewne.

Boleśnie przekonał się o tym nasz kolejny zwycięzca, Wojciech Wąsikiewicz. To pod jego wodzą "Kuchenni" sięgnęli po pierwszy z trzech Pucharów Polski. On też wprowadził do ekstraklasy Wartę Poznań. W grudniu 2007 r. został jednak skazany prawomocnym wyrokiem na 3,5 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 7 lat za udział w "ustawianiu" wyników Arki Gdynia. Wąsikiewicz przyznał się do winy i dobrowolnie poddał się karze. Następnie był trenerem Concordii Murowana Goślina, jednak w kwietniu poprzedniego roku Wydział Dyscypliny PZPN nałożył na niego roczny zakaz trenowania drużyn piłkarskich.

Po "Wąsie" schedę najlepszego w Wielkopolsce przejął Adam Topolski, czyli jeszcze jeden z grona niespełnionych trenerów. W zwycięskim sezonie poprowadził lechitów do czwartego miejsca w I lidze, ale potem długo nie mógł wybić się ponad lokalną przeciętność. Z niebytu wrócił trzy lata temu jako znawca pracy organicznej i trener Tura Turek, którego wprowadził do ówczesnej II ligi. Obecnie walczy o byt na tym samym poziomie rozgrywek z GKP Gorzów Wlkp.

Jedenaście lat temu Czytelnicy uznali, że numerem jeden wśród trenerów był Stefan Majewski. "Doktor" wtedy dopiero zaczynał polski rozdział swojej kariery po ukończeniu szkoły trenerów w Kolonii. Dobre wyniki w Amice Wronki zaowocowały pracą asystenta reprezentacji u boku Zbigniewa Bońka, a także angażami w Zagłębiu Lubin, Widzewie Łódź i Cracovii.

Kiedy wydawało się, że Majewski może mieć kłopoty z utrzymaniem się na powierzchni, otrzymał poparcie piłkarskiej centrali. Prowadzenie kadry do lat 23 okazało się w jego przypadku pierwszym krokiem do objęcia posady selekcjonera pierwszej drużyny. Gdyby posprzątał stajnię Augiasza po Leo Beenhakkerze i wygrał dwa ostatnie mecze eliminacji MŚ, z Czechami i Słowacją, pewnie dziś udzielałby równie dużo wywiadów, co Franciszek Smuda. - Przede wszystkim uważam, że my jesteśmy nauczycielami i naszym zadaniem jest zawodników nauczyć. To jest pierwsze i zasadnicze zadanie w naszej pracy, bo trenować to może każdy - tak mówił o zawodzie trenera tymczasowy selekcjoner.

W 2000 roku dorównał mu Janusz Białek. Rok później bezapelacyjnie wygrał Bogusław Baniak, który przesunął poznańską lokomotywę na właściwe tory, czyli wrócił z nią do ekstraklasy. W kolejnych latach "Bebeto" walczył o znaczące cele w Pogoni Szczecin, Kujawiaku Włocławek i Zawiszy Bydgoszcz, ale to nie była już trenerska karuzela najwyższych lotów. W 2007 roku trafił do Warty Poznań. Utrzymał ją w I lidze, a w rundzie jesiennej obecnego sezonu poprowadził do kilku spektakularnych zwycięstw. Kilka tygodniu temu przy Drodze Dębińskiej zastąpił go jednak Marek Czerniawski.

Następnego laureata kilka miesięcy temu zastąpił z kolei Jacek Grembocki, a do roszady doszło nie w Poznaniu, tylko przy Konwiktorskiej w Warszawie. Polonia nie była tak wymarzonym klubem dla Bogusława Kaczmarka jak na początku tego wieku Groclin Grodzisk ("Bobo" zdobył z nim pierwsze wicemistrzostwo kraju). Po rozstaniu z prezesem Zbigniewem Drzymałą Kaczmarek pracował w Górniku Łęczna. W 2006 roku został najwierniejszym asystentem Leo Beenhakkera i w czasie jednego ze spotkań... całował go w rękę. Co było później, już wiemy.

"Bobo" rozkręcił Groclin, ale na europejskie salony wprowadził go dopiero Słowak Duszan Radolsky, który jest cenionym fachowcem na Słowacji i w... Grodzisku. W dwóch pozostałych polskich klubach, Ruchu Chorzów i Polonii Warszawa, doświadczony szkoleniowiec nie wykazał się niczym szczególnym.

Tego samego nie można powiedzieć o następnym laureacie, Czesławie Michniewiczu (o naszych wyróżnieniach informuje na swojej stronie internetowej). Wprawdzie od kilku miesięcy przebywa on na "bezrobociu', ale z Lechem zdobył Puchar i Superpuchar Polski w 2004 r., a z Zagłębiem Lubin tytuł mistrza kraju w 2007 r., wygrywając decydujący mecz w ostatniej kolejce na stadionie Legii. To po tym meczu otrzymał prawie 200 SMS-ów z gratulacjami, głównie od poznaniaków. Potem wypowiedział następujące słowa: - Z mistrzostwem i jego obroną jest jak z piękną kobietą - trudno jest ją zdobyć, ale jeszcze trudniej utrzymać przy sobie. No i karta zaczęła się odwracać.

W ostatnich trzech latach wybory Czytelników "Polski Głosu Wielkopolskiego" zdominował obecny trener reprezentacji, Franciszek Smuda. W Poznaniu nie zawsze był ulubieńcem kibiców, ale wspaniałych meczów w Pucharze UEFA i pierwszego awansu do fazy play-off europejskich pucharów, podobnie jak zdobycia Pucharu Polski, na pewno nikt nie zapomni. To on w dosadny sposób ujął to, czym się w życiu zajmuje. - Trener to musi być kawał skur... Z sercem na dłoni, ale i z tęgim batem w ręku. Ciekawe, kto będzie go dzierżył w najbliższych latach w Wielkopolsce?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski