Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po 12 latach zapadł wyrok w sprawie zabójstwa Patryka Błocha

NG
Po 12 latach zapadł wyrok sądu.
Po 12 latach zapadł wyrok sądu. Zolnierek/Getty Images
W rozmowie z Onetem prokurator Emil Wojtyra z Dzierżoniowa na Dolnym Śląsku mówi: - Szczerze, myślałem, że się sąd pomylił. Stare przysłowie mówi, że ostrze sprawiedliwości wraz z upływem lat się tępi. Morderstwo miało miejsce w 2009 r. w Pieszycach niedaleko Bielawy.

21-letniego Patryka Błocha zabił kolega z pracy, bo ten po pijanemu potknął się i przewrócił na jego samochód.

Brat Patryka, Tomek Błoch, mówi:

Byliśmy z bratem bardzo blisko. Cały czas razem, cały czas się gdzieś mijaliśmy. Zawsze jak miał jakieś problemy, to przychodził do mnie. Zżyci byliśmy bardzo, kochałem go. W końcu był najmłodszy z rodzeństwa. W ten pierwszy dzień, jak zaginął, to nie wiedzieliśmy, co się stało. Telefonu nie odbierał. Nigdy tak nie robił. Zawsze oddzwaniał, mówił gdzie jest i kiedy wróci. Taką mieliśmy w domu zasadę. Najpierw ktoś odebrał, to Justyna mi opowiadała, było słychać tylko jakieś sapanie, a później telefon przestał odpowiadać.

Rodzina Patryka Błocha i jego ówczesna narzeczona szukali go jeszcze przez kilka lat. Nie mogły pomóc nawet największe organizacje w Polsce, które zajmują się tego typu sprawami. Nie podołała policja, emisja programu "Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie", ani jasnowidz Krzysztof Jackowski. Od 1 maja 2009 r. od godziny 20, Patryka nikt nie widział.

Prokurator Emil Wojtyra. Dziś zastępca prokuratora rejonowego w Dzierżoniowie na Dolnym Śląsku, mówi:

Jak 21-letni chłopak mógł tak zgrabnie wymykać się wszystkim naszym trikom? Nigdy nie nagrała go żadna kamera, nie zapłacił kartą, nie podróżował pociągami, autobusami, nic. Jakby zapadł się pod ziemię. Nie chciało mi się wierzyć, że ma taki talent do ukrywania się. No i jaki miałby w tym powód? Wystraszyłby się nadchodzącego dziecka?

Aspirant sztabowy Monika Kaleta z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu, relacjonuje wydarzenia sprzed 12 lat:

1 maja 2009 r. w Pieszycach na Dolnym Śląsku doszło, jak wtedy założono, do zaginięcia młodego mężczyzny. Z imprezy nigdy do domu nie wrócił. Zostały uruchomione wszelkie policyjne procedury, które mogły pomóc w poszukiwaniach osoby zaginionej, ale z braku jakichkolwiek śladów, śledztwo umorzono

dodaje:

Jedyni świadkowie, czyli uczestnicy tej libacji, twierdzili zgodnie, że w pewnym momencie 21-latek oddalił się. Wyszedł z imprezy. Na podstawie ich zeznań założono, że mężczyzna zaginął. Przez kolejnych 10 lat, nie udało się ustalić dokładnego przebiegu zdarzeń

Przełom w śledztwie nastąpił, gdy jeden z mężczyzn biorących udział w tamtej imprezie, postanowił zmienić zeznania. Tym mężczyzną był Jarosław D. który uczestniczył razem z Edwardem M. i Patrykiem Błochem w imprezie 1 maja 2009 r.

Asp. Tomasz Sazoński z Komisariatu Policji w Bielawie mówi:

To on w końcu, po tylu latach, opowiedział dokładnie, co się stało. Poza tym dowiedzieliśmy się też dlaczego mężczyzna do tej pory milczał. Edward M. kierował do niego groźby karalne. Mówił, że jeśli coś piśnie, to skończy tak samo jak Patryk. Mężczyzna na tyle poważnie traktował te słowa, że wyprowadził się z Pieszyc, zmienił nawet tożsamość, nazwisko i miejsce pracy.

Prokurator Tomasz Fedorszczak, Prokurator Rejonowy w Dzierżoniowie, relacjonuje:

Dzięki tym zeznaniom ustaliliśmy, że podczas imprezy w 2009 r. Patryk Błoch, prawdopodobnie już w stanie upojenia alkoholowego, potknął się. Przewrócił się razem z niewielkim płotkiem na samochód marki Golf, który należał do Edwarda M. To tak miało rozzłościć oskarżonego, że zaczął go bić

Ciało zostało odnalezione w zapuszczonej sadzawce. Miejsce to znajduje się w odległości kilometra od domu Edwarda M., w linii prostej.

Asp. Tomasz Sazoński mówi:

Tutaj znaleźliśmy szczątki Patryka. W maju 2020 r. w stawie nie było praktycznie wody. Pomogła nam ubiegłoroczna susza. Według nas sprawca przywiózł w to miejsce ciało. Następnie umieścił je w wodzie i prawdopodobnie czterema kamieniami, które były znalezione na dnie zbiornika, obciążył, żeby nie wypłynęły na powierzchnię

Akt oskarżenia został sporządzony przez prokuratorów 5 sierpnia 2020 r. Edward M. zasiadł na ławie oskarżonych w październiku 2020 r. Sąd Okręgowy w Świdnicy skazał mężczyznę nieprawomocnie na 15 lat więzienia. Są nie znalazł dowodów ani świadków na to, że Edward M. ukrył ciało 21-latka w stawie. Skazał go więc za zabójstwo z zamiarem ewentualnym oraz groźby karalne wobec Jarosława D.

Prokurator Wojtyra komentuje:

Szczerze, myślałem, że się sąd pomylił – mówi w rozmowie z Onetem prokurator Emil Wojtyra. – Stare przysłowie mówi, że ostrze sprawiedliwości z latami się tępi. Czekamy na pisemne uzasadnienie wyroku i wtedy zastanowimy się co dalej. Możliwe, że będę wnioskował o zmianę klasyfikacji prawnej czynu na zabójstwo w zamiarze bezpośrednim, a nie ewentualnym, jak uznał sąd.

Źródło: Onet.pl

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Po 12 latach zapadł wyrok w sprawie zabójstwa Patryka Błocha - Portal i.pl

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski