Wieloletnie obserwacje dają jedną odpowiedź, choć wieloznaczną: jeśli impreza nie zostanie zaplanowana odgórnie, to i tak odbędzie się oddolnie i spontanicznie, najlepiej "tam gdzie zawsze", czyli na każdym dużym placu w centrum.
Rokrocznie zatem władze uznają, że lepiej zorganizować pokaz fajerwerków odpalanych z dachów wokół Placu Wolności, niż pozwolić na spontan domorosłych piromanów. I racja, choć oczywiście petardy i tak wybuchają pod nogami. Ale przynajmniej mniej.
Najgorzej miasto radzi sobie jednak z czymś więcej niż fajerwerki. O ile w aranżowaniu kulturalnych wydarzeń niszowych jakoś sobie radzimy, o tyle gdy przychodzi zrobić coś "ludycznego", "popowego" i "masowego", zaraz okazuje się, że a to organizator zwiał z pieniędzmi, z kimś się nie dogadał, albo dogadał się, ale nie z tym kim powinien. I dlatego - co za strata! - nie uda się odgrzebać zapomnianego od lat zespołu Fun Factory.
Nie odkryję Ameryki: jeśli nie mamy pieniędzy na "gwiazdy", to ich po prostu nie szukajmy, bo i tak skończy się playbackiem przy 10 stopniach mrozu usprawiedliwionym. Wystarczy dobry didżej - mamy przypomnę radio publiczne w Poznaniu! - i transmisja (radiowa albo przez Internet), do każdego radia, komórki czy komputera w mieście, przy którym bawią się sylwestrowicze. Oczywiście z wyjątkiem tych, którzy mają akurat dziewięć stów na imprezę deluxe za parę - kwotę wziąłem z plakatu reklamowego widzącego na mieście. Bardzo mnie rozbawił.
Takie czasy. Oszczędnościowe.
PRZECZYTAJ KOMENTOWANY ARTYKUŁ:
Sylwester w Poznaniu: Dlaczego miasto pozwoliło organizować go firmie bez przeszłości?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?