Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po renowacji trzeba teraz... skuć elewację kamienicy w Poznaniu

Karolina Koziolek
Od ponad roku restauratorzy i przedsiębiorcy z ul. Gołębiej i Wrocławskiej walczą o swoje ulice. Słowo rewitalizacja jest tu odmieniane przez wszystkie przypadki. Tymczasem tuż pod bokiem kulturalnych inicjatyw z cyklu "Gołębia inspiruje" toczy się bój o rewitalizowaną kamienicę u zbiegu tych ulic. Firma, która realizowała remont o rewitalizacji, jak się okazało, nie wie zupełnie nic. Świadczy o tym fakt, że tzw. "bonie" (ozdobne wykończenie) w elewacji pracownicy wycinali... szlifierką.

Pomimo historii - która zakrawa o scenariusze serialu "Alternatywy 4" - właścicielom nieruchomości nie jest do śmiechu. Wystąpili na drogę sądową. Opinia biegłego, która pojawiła się w ubiegłym tygodniu, jest dla firmy remontującej kamienicę miażdżąca. Kamienicznicy jednak mogą zapomnieć o jakimkolwiek zadośćuczynieniu, ponieważ firma jest w upadłości.

Polecamy:
"Zgwałcimy twoją żonę!", czyli zemsta sąsiadów za donosy o ich złym parkowaniu

Historia tego remontu sięga kilku lat wstecz i zaczyna się od wymiany dachu. Kiedy właściciele chcieli podjąć się remontu elewacji, miejski konserwator zabytków postawił warunek, by najpierw wymienić wszystkie okna w budynku.

- Musiały być skrzynkowe, wg wzoru z przełomu wieków. Był to dla nas wydatek rzędu 150 tys. zł - mówi Tomasz Smarsz, jeden z współwłaścicieli kamienicy. Z nadwyrężonym budżetem rodzina podeszła do wyboru firmy, która miała remontować elewację.

Sprawdź też:
Kaponiera Kolejowa: Jakie tajemnice skrywa? [ZDJĘCIA]

- Myślałem o firmie, która rewitalizowała kamienicę tuż obok, ale uznaliśmy, że nas na nią nie stać. Skorzystaliśmy więc z oferty tańszej, ale nie najtańszej - dodaje Tomasz Smarsz.

Problemy pojawiły się bardzo szybko. Firma z Kostrzyna wynajęła podwykonawców. Ci, pomimo umowy, wg której elewacja powinna być skuta w całości, skuli zaledwie 20 proc.

- Zaoszczędzili już na samym wywozie gruzu - wyjaśnia Tomasz Smarsz. - Kolejna sprawa to drewniany gzyms, który według umowy miał być w całości wymieniony, a robotnicy połatali stary. Nie mówiąc o tym, że elewacja zamiast materiałami konserwatorskimi została zwyczajnie otynkowana.

Polecamy:
"Zgwałcimy twoją żonę!", czyli zemsta sąsiadów za donosy o ich złym parkowaniu

Prace zostały odebrane, ale firma z Kostrzyna nie zapłaciła podwykonawcom. - Od strony ul. Gołębiej roboty wykonywał kolejny podwykonawca. Jeszcze gorszy - mówi współwłaściciel i dodaje, że i tam prace zostały odebrane pod warunkiem, że w części parteru, która pozostała do remontu, użyte będą właściwe materiały.

- Tak się jednak nie stało. Robotnicy zamiast trzymać się sztuki używali prefabrykatów. Ozdobne wykończenia chcieli wyprofilować kątownikami, jakich używa się do gipsowania, a gdy to nie szło, postanowili je powycinać gumówką - tłumaczy załamany kamienicznik.

Sprawdź też:
Kaponiera Kolejowa: Jakie tajemnice skrywa? [ZDJĘCIA]

Efekt? Całą elewację do 3,5 m nad ziemią trzeba skuć i położyć od nowa. To wydatek rzędu 100 tys. zł - Najgorsze jest jednak to, że od prawie dwóch lat remont stanął w miejscu. Dopóki sąd nie rozstrzygnie sprawy, nie możemy niczego ruszać - ubolewa Tomasz Smarsz.

NAJNOWSZE INFORMACJE Z POZNANIA I WIELKOPOLSKI: GLOSWIELKOPOLSKI.PL

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski