Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pobicie Anastazji - jest umorzenie. Szpital im. Krysiewicza bez winy

Krystian Lurka
Dyrekcja w tej kwestii od początku nie miała sobie nic do zarzucenia. Kiedy jeszcze Anastazja przebywała w szpitalu i była w śpiączce, Sylwia Świdzińska, zastępczyni dyrektora placówki, twierdziła, że sprawę zgłoszono, ale do sądu rodzinnego. - Przecież sąd rodzinny to też wymiar sprawiedliwości - tłumaczyła Świdzińska
Dyrekcja w tej kwestii od początku nie miała sobie nic do zarzucenia. Kiedy jeszcze Anastazja przebywała w szpitalu i była w śpiączce, Sylwia Świdzińska, zastępczyni dyrektora placówki, twierdziła, że sprawę zgłoszono, ale do sądu rodzinnego. - Przecież sąd rodzinny to też wymiar sprawiedliwości - tłumaczyła Świdzińska Grzegorz Dembiński
Władze szpitala im. Krysiewicza nie poinformowały policji i prokuratury o możliwości pobicia pięciomiesięcznej Anastazji. Sprawa jednak nie trafiła do sądu.

Poznański wymiar sprawiedliwości nie sprawdzi, czy władze szpitala im. Krysiewicza w Poznaniu, mogły postąpić inaczej w sprawie Anastazji.

Przypomnijmy. Chodzi o to, że władze szpitala nie poinformowały policji, ani prokuratury, że mogło dojść do pobicia niemowlaka.

Czytaj: Niemowlę walczy o życie. Ojciec zatrzymany. Pobił je?

O tym, że do ich placówki trafiło 5-miesięczne dziecko ze wstrząśnieniem mózgu i siniakami, a po dwóch miesiącach z obrażeniami głowy tak poważnymi, że konieczna była trepanacji czaszki, dali znać tylko sądowi rodzinnemu. Prokuratura zastanawiała się, czy przedstawiciele szpitali mogli uchronić dziecko przed krzywdą. Ostatecznie jednak uznali, że... sprawy nie ma.

- Wydaliśmy postanowienie o umorzeniu śledztwa w sprawie niedopełnienia obowiązków przez niezawiadomienie organów ścigania o przestępstwie - mówi prokurator rejonowy Mateusz Pakulski, szef Prokuratury Rejonowej Poznań Stare Miasto.

Sprawa jest bulwersująca, bo w świetle prawa nikt nie popełnił błędu, a dziewczynka od momentu pierwszej wizyty w szpitalu musiała czekać dwa miesiące na pomoc... dziennikarza "Głosu Wielkopolskiego". Dopiero po interwencji prasy policja zatrzymała podejrzanego.

Czytaj: Prokuratura oskarżyła ojca o skatowanie małej Anastazji

Jak mówi Jarema Sawiński, rzecznik poznańskiego Sądu Okręgowego, sąd rodzinny, który o Anastazji wiedział od początku, nie ma obowiązku informowania policji o zajściu. A policja ani prokuratura nie widziała o prawdopodobnym pobiciu.

Tadeusz Owczarazak-Gran, rzecznik szpitala nie jest skory do rozmowy i nie mówi o jakimkolwiek błędzie szpitala.

- Postanowienie prokuratury jest wystarczającą odpowiedzią na stawiane zarzuty i nie mamy nic do dodania - komentuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski