Poznański wymiar sprawiedliwości nie sprawdzi, czy władze szpitala im. Krysiewicza w Poznaniu, mogły postąpić inaczej w sprawie Anastazji.
Przypomnijmy. Chodzi o to, że władze szpitala nie poinformowały policji, ani prokuratury, że mogło dojść do pobicia niemowlaka.
Czytaj: Niemowlę walczy o życie. Ojciec zatrzymany. Pobił je?
O tym, że do ich placówki trafiło 5-miesięczne dziecko ze wstrząśnieniem mózgu i siniakami, a po dwóch miesiącach z obrażeniami głowy tak poważnymi, że konieczna była trepanacji czaszki, dali znać tylko sądowi rodzinnemu. Prokuratura zastanawiała się, czy przedstawiciele szpitali mogli uchronić dziecko przed krzywdą. Ostatecznie jednak uznali, że... sprawy nie ma.
- Wydaliśmy postanowienie o umorzeniu śledztwa w sprawie niedopełnienia obowiązków przez niezawiadomienie organów ścigania o przestępstwie - mówi prokurator rejonowy Mateusz Pakulski, szef Prokuratury Rejonowej Poznań Stare Miasto.
Sprawa jest bulwersująca, bo w świetle prawa nikt nie popełnił błędu, a dziewczynka od momentu pierwszej wizyty w szpitalu musiała czekać dwa miesiące na pomoc... dziennikarza "Głosu Wielkopolskiego". Dopiero po interwencji prasy policja zatrzymała podejrzanego.
Czytaj: Prokuratura oskarżyła ojca o skatowanie małej Anastazji
Jak mówi Jarema Sawiński, rzecznik poznańskiego Sądu Okręgowego, sąd rodzinny, który o Anastazji wiedział od początku, nie ma obowiązku informowania policji o zajściu. A policja ani prokuratura nie widziała o prawdopodobnym pobiciu.
Tadeusz Owczarazak-Gran, rzecznik szpitala nie jest skory do rozmowy i nie mówi o jakimkolwiek błędzie szpitala.
- Postanowienie prokuratury jest wystarczającą odpowiedzią na stawiane zarzuty i nie mamy nic do dodania - komentuje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?