Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podatek od handlu uderzy w sklepy franczyzowe. Handlowcy idą pod Sejm

Monika Kaczyńska, Mikołaj Woźniak
Ajenci wielu sklepów sądzą, że nowy podatek zwiększający ich wydatki w najlepszym wypadku spowoduje, że zrezygnują z części pracowników, w najgorszym - że zwiną interes
Ajenci wielu sklepów sądzą, że nowy podatek zwiększający ich wydatki w najlepszym wypadku spowoduje, że zrezygnują z części pracowników, w najgorszym - że zwiną interes Katarzyna Kamińska
Projekt podatku od handlu trafił do uzgodnień międzyresortowych. W środę handlowcy spotkali się z ministrem finansów. W czwartek ruszą pod Sejm. - Proponowany podatek najmniej dotknie największe sieci - mówi prezes Społem. - Wierzę, że podatek nie przejdzie, to chory pomysł i wszyscy to wiedzą - mówi ajentka Żabki.

Nowych regulacji boją się nie tylko wielkie sieci handlowe, ale może bardziej prowadzący małe sklepy na zasadzie franczyzy czy spółdzielnie. W ich przypadku obrót kwalifikujący do płacenia podatku (wyższy niż 1,5 mln zł miesięcznie) będzie obejmował wszystkie sklepy działające pod jednym szyldem. Zrzucą się na niego prowadzący poszczególne placówki.

- My nie zarabiamy bardzo dużo, a teraz mielibyśmy zarabiać jeszcze mniej? - pyta retorycznie Joanna Cielecka, ajentka jednej z poznańskich „Żabek”. - Albo rząd chce wspierać przedsiębiorczość, również tę małą, albo ją zlikwidować. Na razie wychodzi na to drugie. A przecież my już płacimy podatki i nie są one małe. Prowadzenie małego sklepu przestanie się teraz opłacać - dodaje.

Także inni nie ukrywają obaw. - Teoretycznie poziom tego podatku nie jest taki duży, ale zobaczymy jak wyjdzie to w praktyce - mówi pani Karolina, także prowadząca sklep „Żabki”. - Odczujemy go na pewno, pytanie tylko jak bardzo. Podatki już teraz są wysokie. Prowadzenie takiego sklepu jak „Żabka” czy innego w sieci franczyzowej może się stać nieopłacalne.

Trochę inaczej patrzą na to sklepy prywatne, gdzie zyski są wyższe.

Prowadzący małe sklepy pod wspólnym szyldem boją się bankructwa

Choć nieoficjalnie mówi się o tym, że celem proponowanych regulacji było uderzenie właśnie w „Żabki” - sieć należącą do funduszu inwestycyjnego Mid Europa Partners - to jednak odczują je także sklepy franczyzowe o rdzennie polskim rodowodzie, takie jak ABC, Groszek, Lewiatan czy choćby Małpka Express należąca do Czerwonej Torebki, spółki Mariusza Świtalskiego. Podatek może zahamować, a nawet odwrócić postępujący od jakiegoś czasu proces konsolidacji rodzimego, drobnego handlu.

- Polskie sklepy łączą się w sieci, żeby mieć mocniejszą pozycję na rynku - wspólnie robić zakupy, dzielić niektóre koszty - zwraca uwagę Lesław Wiatrowski, prezes Wielkopolskiego Zrzeszenia Handlu i Usług. - Obłożenie ich podatkiem zahamuje lub nawet odwróci ten proces, a więc znów znajdą się na gorszej pozycji i trudniej im będzie konkurować.

Bardzo poważne obawy związane z projektowanym obciążeniem mają także spółdzielcy.

- Nasza marka handlowa ma już 97 lat i jest najstarsza na rynku - mówi Grażyna Raniewicz-Lis, prezes Społem Poznańskiej Spółdzielni Spożywców. - Nasza spółdzielnia ma obecnie 60 sklepów i zatrudnia ponad 500 osób. Jako spółdzielnia nie pracujemy dla zysku. To, co zarobimy, inwestujemy przede wszystkim w rozwój sieci. Ten podatek będzie dla nas bardzo groźny. Zmniejszenie naszej rentowności o to, co zapłacimy, będzie oznaczało rezygnację z inwestycji, a być może także konieczność zamykania gorzej prosperujących placówek i zwalnianie pracowników.
Co do tego, że zatrudnienie się zmniejszy, nie mają wątpliwości prowadzący sklepy franczyzowe.

- Sklep trzeba utrzymać, opłacić pracowników - podkreśla Magdalena Sakrłubowicz, prowadząca wraz z synem „Żabkę”. - Z dodatkowym podatkiem pewnie się to nie uda. Skończy się redukcją etatów, bo właściciel gdzieś musi sobie tę stratę odbić.

To jednak i tak optymistyczny scenariusz. - Ci, którzy mają wiele sklepów, może jakoś sobie poradzą - przewiduje ajentka. - Osoby prowadzące jeden zostaną skutecznie odstraszone. Wiele z takich sklepów może upaść.

Grażyna Raniewicz-Lis podkreśla, że od początku bierze udział w spotkaniach z przedstawicielami rządu dotyczącymi ustawy i lobbuje za innymi niż proponowane rozwiązaniami.

- To nie tak, że nie chcemy tego podatku płacić - mówi. - Uważamy jednak, że jego stawki powinny być bardziej zróżnicowane. Według obecnych propozycji są identyczne dla firmy o obrocie 1,5 mln zł i 300 mln zł. My chcielibyśmy, żeby progów było znacznie więcej i inne stawki dla małych firm, inne dla średnich definiowanych według kryteriów unijnych, czyli o obrotach nie przekraczających odpowiednio 45 i 224 mln zł - wyjaśnia.

Handlowcy wciąż mają nadzieję, że projekt w tym kształcie nie przejdzie. Tym bardziej, że wicepremier, minister rozwoju Mateusz Morawiecki w swojej opinii podziela ich przekonanie, że podatek zaszkodzi polskim sklepom.
Podatek od handlu - Tylko dwie stawki
Podatek od handlu płaciłyby wszystkie podmioty, których miesięczny obrót przekracza 1,5 mln zł. Przedsiębiorcy, których obrót miesięczny nie przekroczy 300 mln zł, będą płacili go według stawki 0,7 proc. Ci, o obrotach przekraczających 300 mln zł miesięcznie zapłacą 1,3 proc. podatku. Ale tylko w dni powszednie. W weekendy i święta obu grup przedsiębiorców ma dotyczyć stawka podatku 1,9 proc.

Podatek ma dotyczyć także stacji benzynowych i sklepów internetowych. Mają z niego być zwolnione jedynie apteki handlujące refundowanymi wyrobami medycznymi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski