Kryterium opodatkowania będzie nie powierzchnia sklepów, jak planowano pierwotnie, ale obrót. Podatek obejmie wszystkich handlujących, w tym także sklepy internetowe. Podatku unikną apteki handlujące refundowanymi wyrobami medycznymi. Od podatku będzie wolne także 1,5 mln obrotów rocznie.
Rządowy projekt przewiduje trzy stawki: 0,7 proc. od obrotu nieprzekraczającego 300 mln zł miesięcznie, 1,2 proc. od obrotów wyższych niż 300 mln zł oraz 1,9 proc. od przychodów uzyskanych w dni wolne od pracy, a więc soboty, niedziele i święta. Zwłaszcza to ostatnie rozwiązanie jest dla przedsiębiorców zaskoczeniem.
- Mógłbym zrozumieć wyższe opodatkowanie w niedziele jako sposób zniechęcania do handlu w te dni, choć są prostsze sposoby, na przykład zakaz - mówi Maciej Stoiński, prezes sieci „Piotr i Paweł”, jeden z liderów Grupy Handlowej PL.Plus, skupiającej polskie sieci handlowe, która sprzeciwiała się ich opodatkowaniu. - Jednak objęcie tym podatkiem sobót trudno wytłumaczyć inaczej niż po prostu chęcią jego podniesienia. Społeczeństwo otrzymuje komunikat, że jest on niski, ale w praktyce z powodu wyższej stawki w weekendy będzie on zdecydowanie wyższy.
Jak oblicza, w przypadku, gdy 40 proc. obrotów sieci handlowej przypada na weekend, średnio będzie musiała zapłacić ona nieco ponad 1 proc. podatku.
Także zdaniem Alfreda Bujary, przewodniczącego handlowej Solidarności, która opowiada się za ograniczeniem handlu w niedziele, wyższy podatek w weekendy nie wpłynie w żaden sposób na sytuację pracowników super i hipermarketów. Sieci odrobią różnicę podnosząc ceny, a jeśli ktoś zdecyduje się na zamykanie sklepów - będą to mniejsi przedsiębiorcy. Skutek więc będzie przeciwny od zamierzonego.
Dla przedsiębiorców jest jasne, że koszty podatku odczuje ostatecznie konsument. Choć być może nie nastąpi to od razu.
- Myślę, że najpierw sklepy, nie chcąc podnosić cen, będą negocjowały z dostawcami - twierdzi Maciej Stoiński. - Ale do czasu - oni też muszą osiągnąć rentowność, nie mogą obniżać cen bez końca.
Witold Michałek, ekspert Business Centre Club twierdzi, że wzrost cen detalicznych jest nieuchronny.
- Wprowadzenie dodatkowego podatku obrotowego nieuchronnie spowoduje „reakcję obronną” objętych nim podmiotów - mówi. - Skutkiem tego będzie podniesienie cen detalicznych wielu towarów. Będzie się to odbywać stopniowo, lecz ostatecznym płatnikiem znacznej części nowych obciążeń podatkowych będzie konsument.
Rząd chce wprowadzić do ustawy zapis zakazujący przerzucania kosztów podatku na klientów. Przedsiębiorcy są zgodni, że taki przepis będzie martwy. Podobna regulacja wprowadzona do prawa bankowego nie zadziałała. Nie ma powodów, by teraz było inaczej.
Głośno mówi się także, że tak skonstruowany podatek będzie sprzyjał poszukiwaniu sposobów na jego uniknięcie. Szerokie możliwości mają tu sklepy internetowe. Mogą one skonstruować regulamin tak, że formalnie rzecz biorąc w weekendy będzie można jedynie rezerwować produkty. Sama transakcja będzie księgowana w poniedziałek. Skrócić weekend można także wykorzystując strefy czasowe.
Poprzednie propozycje opodatkowania handlu zakładały płacenie podatku przez placówki handlowe o powierzchni powyżej 250 mkw. Także ta koncepcja była krytykowana. Polscy przedsiębiorcy wskazywali, że największe sieci będzie stać, by inwestować w mniejsze sklepy.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?