Artur P. został doprowadzony na rozprawę z poznańskiego aresztu. Stawiła się też jego żona, oskarżycielka posiłkowa w procesie. Miała zeznawać jako świadek oskarżenia. Jej pełnomocnik, adwokat Sebastian Winiecki, już na początku złożył wniosek o wyłączenie jawności.
- Przemawia za tym ochrona małoletnich i interes oskarżycielki posiłkowej - mówił adwokat Winiecki.
Sąd, oprócz tego wniosku, musiał jeszcze zastanowić się nad prośbą jednego z trojga obrońców oskarżonego o odroczenie styczniowych rozpraw.
Po naradzie sędzia Tomasz Borowczak ogłosił, że proces będzie niejawny, a wczorajsza i dzisiejsza rozprawa nie odbędą się. Uwzględnił argumenty pełnomocnika żony, że tłem przestępstwa jest konflikt rodzinny, a ujawnienie jego okoliczności byłoby krzywdą dla dzieci państwa P. i samej pokrzywdzonej.
Przypomnijmy, że 11 lutego Prokuratura Rejonowa Poznań - Stare Miasto wszczęła postępowanie w sprawie pożaru, który w nocy z 4 na 5 lutego 2015 roku wybuchł w wieżowcu na Winogradach.
Początkowo strażacy, którzy przez dwie godziny walczyli z ogniem, który strawił całe wyposażenie jednego z pokojów, podejrzewali zwarcie instalacji elektrycznej. Gdy na podstawie zeznań pokrzywdzonej, świadków - w tym dyżurnego Państwowej Straży Pożarnej oraz wstępnej opinii biegłego z zakresu pożarnictwa, okazało, że przyczyną było celowe podpalenie, sprawa trafiła do prokuratury. Artur P. nie przyznał się wówczas do popełnienia zarzucanego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień.
- Około północy pokrzywdzoną obudził ogień, który zajął choinkę bożonarodzeniową. Kobieta natychmiast usiadła na łóżku i wtedy zaatakował ją mąż - poinformowała Magdalena Mazur - Prus, rzecznik prasowy poznańskiej Prokuratury Okręgowej. - Artur P. przewrócił żonę, przytrzymywał ją ciężarem swojego ciała, uniemożliwiał oddychanie zatykając nos i usta, uderzał dłonią po głowie. Kobiecie udało się oswobodzić i usiłowała uciec z pokoju, jednak mąż schwytał ją i ponownie unieruchomił. Pokrzywdzona zdołała po chwili wydostać się z mieszkania, uciec do sąsiadów i wezwać Straż Pożarną.
Według prokuratury, Artur P. miał grozić żonie, że jeżeli opowie o tym, co się wydarzyło, będą musieli oboje umrzeć.
Za sprowadzenie pożaru, zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, grozi mu kara od roku do 10 lat. Za usiłowanie zabójstwa żony - minimum 8.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?