Dziesiątki tysięcy ludzi wędrowało po mieście zwiedzając muzea i galerie, a nie było to wcale łatwe, bo wszędzie panował tłok. By wejść do Muzeum Motoryzacji pod Rondem Kaponiera i zobaczyć najwspanialsze kabriolety świata trzeba było czekać nawet pół godziny. Trudno było poruszać się w Muzeum Historii Miasta Poznania w Ratuszu i Muzeum Instrumentów Muzycznych. Sale muzealne i zamkowe, w których zorganizowano warsztaty dla dzieci pękały w szwach. W CK Zamek obok zajęć plastycznych można było też zrobić sobie niecodzienne zdjęcie ze swoją ukochana książką na cesarskim tronie.
- To zdjęcie, to taki mój cichy protest przeciwko twierdzeniom, że Polacy nie czytają i nie chodzą do muzeów - śmieje się Paulina Szulz. - Wybrałam "Mistrza i Małgorzatę", choć kocham wiele książek.
W tym toku było co oglądać, a przy okazji można było się świetnie bawić. W Starej Rzeźni każdy mógł obejrzeć, jak wygląda zapach świętość w sprayu, religijne zegary, różowa Matka Boska z plastiku, czyli religijny kicz na wystawie "Zmiłuj się". W Artykwariacie na Paderewskiego podziwiano porcelanowe figurki Rosenthala, z których najcenniejsze kosztują tyle, ile naprawdę dobry samochód. Panowie koniecznie musieli zajrzeć do Wielkopolskiego Muzeum Wojskowego, gdzie czekali na nich przedstawiciele grup rekonstrukcyjnych, ale też np. skrzynka z granatami do obejrzenia. Przy Odwachu działał punkt poborowy i ciężko było odpowiadać na wszystkie wnikliwe pytania przyjmujących do specjalnych oddziałów.
- Córce tak bardzo to się spodobało, że postanowiła zostać wojskowym - śmiała się Karolina Wojtkowiak. - Przepytywali ją przez dłuższą chwile, ale dała sobie radę. Na szczęście na dopiero 5 lat i jest nadzieja, że zmieni zdanie na temat wyboru zawodu.
Wielu wybrało się też specjalnym autobusem do Instytutu Pamięci Narodowej, by przypomnieć sobie, jak żyliśmy jeszcze 20 lat temu.
Znakiem rozpoznawczym, który nosili uczestnicy Nocy Muzeów, był w tym roku nie tylko znaczek przypięty do ubrania, czy mapa z programem w ręce. Często na ramieniu wisiały także torbokapcie - to najnowsze gadżet Muzeum narodowego w Poznaniu, który miał swoja premierę właśnie w sobotę. To filcowa torba na ramie, z której w każdej chwili można wyciąć też muzealne kapcie. Super pomysł z dużą doza humoru, który spodobał się wielu paniom.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?