Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pogrzeb Bernarda Ładysza. Artysta spoczął na Powązkach. "Najważniejsze w śpiewaniu było docenić to, co się ma"

Marek Zaradniak
Bernard Ładysz z żoną Leokadią w Wilnie.
Bernard Ładysz z żoną Leokadią w Wilnie. Archiwum Towarzystwa Miłośników Wilna i Ziemi i Wileńskiej
Na Powązkach Wojskowych w Warszawie odbył się w środę pogrzeb wybitnego polskiego śpiewaka, czołowego polskiego basa, ale i byłego żołnierza Armii Krajowej Bernarda Ładysza. Zmarł on 25 lipca, w dzień po swoich 98. urodzinach.

W pogrzebie oprócz rodziny i reprezentantów władz państwowych uczestniczyło liczne grono przyjaciół, współpracowników i melomanów. Uroczystość na cmentarzu poprzedziła msza święta w Katedrze Polowej Wojska Polskiego. Pośmiertnie Bernard Ładysz awansowany został na stopień pułkownika. Prezydent Andrzej Duda w liście do uczestników uroczystości napisał, że Bernard Ładysz przez całe życie dzielił się sztuką.

Poznań to nie tylko Mefisto

Urodzony w Wilnie Bernard Ładysz miał wiele związków z Poznaniem, bo chociaż jego żona śpiewaczka Leokadia Rymkiewicz-Ładysz podobnie jak on urodziła się w Wilnie to jednak przez wiele lat mieszkała w Poznaniu.

Długoletni dyrektor Teatru Wielkiego w Poznaniu Sławomir Pietras tak wspomina Bernarda Ładysza: za czasów dyrekcji Zdzisława Górzyńskiego Bernard Ładysz przyjął propozycję śpiewania Mefista w "Fauście". Przyjechał i zaśpiewał to z Marianem Koubą. Potem pojechali nawet na gościnne występy do Jugosławii gdzie odnosili duże sukcesy. Na tym się właściwie kończą kontakty Bernarda Ładysza z Poznaniem jeśli chodzi o operę, dlatego, że tutaj tradycją były wielkie role basowe Edmunda Kossowskiego, który konkurował z Ładyszem na scenie Teatru Wielkiego w Warszawie, ale pochodził z naszego teatru jeszcze z czasów Waleriana Bierdiajewa. Natomiast Ładysz przyjeżdżał dość często do Filharmonii Poznańskiej gdzie był zapraszany do wykonywania repertuaru estradowego co sobie bardzo cenił zwłaszcza jeśli z nim występowała Stefania Woytowicz. Przypominam sobie też, że gdy byłem w latach 1969/70 dyrektorem artystycznym Estrady Poznańskiej zaprosiłem Bernarda Ładysza i jego wtedy młodą żonę Leokadię Rymkiewicz na duże, galowe koncerty z okazji Święta Kobiet. Ładysz przyjmując zaproszenie prezentował się nie tylko w repertuarze pieśniarskim, ale również w pięknych duetach. Natomiast w ostatnich latach gdy byłem dyrektorem Teatru Wielkiego w Poznaniu Ładysz uważał, że jego wielka kariera ma się ku końcowi. Przyjeżdżał natomiast często na Kaziuki, które organizowali nasi poznańscy Wilnianie. Spotykaliśmy się i omawialiśmy niezrealizowaną ideę, aby jego młodszy syn, też bas miał debiut w Operze Poznańskiej. On jednak zamiast mieć u mnie debiut na co już umówiliśmy się wyjechał do Kanady i osiedlił się tam na stałe. Jest i śpiewakiem i organistą.

Poznaniacy spełnili jego marzenie

Ryszard Liminowicz z Towarzystwa Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej tak wspomina wybitnego artystę: Moja znajomość z Bernardem Ładyszem to przede wszystkim Kaziuk Wileński. Gdy z Jerzym Garniewiczem zastanawialiśmy się kogo zaprosić na jego pierwszą edycję 27 lat temu wybraliśmy Ładysza. Rok później zaprosiliśmy go także. Był postacią bardzo barwną i niesamowitą osobowością. Przebywałem z nim dość często zarówno w Poznaniu jak i w Wilnie i w Warszawie. Byłem zaproszony na uroczystość wręczenia mu przez Uniwersytet Muzyczny w Warszawie doktoratu honoris causa. Najpierw na uczelni, a potem w domu. Byłem też na jego wielkim benefisie z okazji 90. urodzin w Teatrze Wielkim w Warszawie.

Sprawdź też:

Kiedy w roku 2005 uhonorowaliśmy go nagrodą Żurawiny w Sali Wielkiej CK Zamek gdy wyszedł z pucharem, który otrzymał powiedział - Jestem spełniony życiowo. Dokonało się wszystko. Przegryzł żurawinę i stwierdził: zrobię z niej nalewkę, ale mam jeszcze jedno marzenie. Muszę pożegnać się z Matką Boską Ostrobramską. I wtedy popłynęły mu łzy. Natychmiast zacząłem działać i za półtora miesiąca autokar podjechał pod dom Bernarda Ładysza i pojechaliśmy. Wędrował po ścieżkach na Zarzeczu gdzie mieszkał. Opowiadał i płakał. Na cmentarzu na Rossie odkrył grób przyjaciela. Po chwili byliśmy już na uroczystości kombatantów w Domu Polskim. Nagle ktoś odezwał się: Beńka czy ty mnie pamiętasz z Kaługi. Ładysz rozejrzał się i jakby to było wczoraj a nie 70 lat temu zaczął wspominać jak łowił tam ryby.

Mógł zrobić światową karierę

Odszedł jeden z najwybitniejszych basów naszych czasów. Artysta, o którym mówi się, że gdyby nie czasy, w których przyszło mu żyć zrobiłby światową karierę. Jego drogą nie była łatwa. Gdy miał 17 lat wybuchła II wojna światowa. Jako sierżant AK uczestniczył w akcji "Burza" na Wileńszczyźnie za co został wywieziony do Kaługi. Przebywał tam w latach 1944-46.

Po wojnie jego miastem stała się Warszawa. W latach 1946-48 studiował w ówczesnej Wyższej Szkole Muzycznej w Warszawie W latach 1946-1950 był solistą Centralnego Zespołu Artystycznego Wojska Polskiego. W roku 1950 zaangażowany został do Opery Warszawskiej gdzie debiutował rolą Griemina w "Eugeniuszu Onieginie" Piotra Czajkowskiego. Za najświetniejszą jego kreację uważa się rolę Mefista w "Fauście" Charlesa Gounoda. Momentem zwrotnym w karierze Bernarda Ładysza było zwycięstwo na konkursie wokalnym w Vercelii w roku 1956. Zgodnie z regulaminem konkursu mógł zadebiutować w mediolańskiej La Scali, ale ówczesne władze PRL-u nie dały mu paszportu.

W 1959 roku Bernard Ładysz razem z Marią Callas nagrał w Londynie "Łucję z Lammermoor" Gaetano Donizettiego. Sukcesem była też tytułowa partia w Borysie Godunowie Modesta Musorgskiego w Operze Warszawskiej. Chętnie występował w operach Stanisława Moniuszki i śpiewał jego pieśni. Uczestniczył w prawykonaniach "Pasji według Świętego Łukasza" i "Jutrzni" Krzysztofa Pendereckiego i prapremierze opery "Diably z Loudun" tego kompozytora. W filmach oglądaliśmy go m.in. "Ziemi Obiecanej" Andrzeja Wajdy i w "Znachorze" Jerzego Hoffmanna. Oklaskiwano go także m.in. w roli Tewiego w musicalu "Skrzypek na dachu".
Gdy pytano go co jest najważniejsze w śpiewaniu odpowiadał: wrażliwość, dusza, serce i dar od Boga: głos. A najważniejsze to umieć to docenić.

Sprawdź też:

od 7 lat
Wideo

Zmarł wybitny poeta Ernest Bryll

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski