Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pogrzeb prof. Trzeciakowskiego. Pożegnaliśmy tego, którego serce biło po poznańsku

Marek Zaradniak
Pożegnanie profesora Lecha Trzeciakowskiego
Pożegnanie profesora Lecha Trzeciakowskiego Waldemar Wylegalski
W sobotę w Poznaniu pożegnano profesora Lecha Trzeciakowskiego, wybitnego historyka, który zmarł 7 stycznia.

Rodzina, przyjaciele, uczniowie i społeczność Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza i przedstawiciele władz Poznania
pożegnały w sobotę wybitnego polskiego historyka profesora Lecha Trzeciakowskiego, który zmarł w minioną sobotę 7 stycznia w wieku 85 lat. Najpierw została odprawiona msza święta w kościele karmelitów bosych, a potem ciało profesora złożono w grobie na cmentarzu zasłużonych Wielkopolan.

Na początku mszy świętej ksiądz Jerzy Troska odczytał list jaki do wdowy po profesorze Ewy Trzeciakowskiej skierował arcybiskup poznański Stanisław Gądecki, który nie mógł być obecny na uroczystości. Arcybiskup przekazał słowa duchowej łączności i zapewnił o modlitwie w jego intencji.

W kazaniu ojciec Wojciech Ciak przypomniał, że profesor Lech Trzeciakowski zajmował się wiekiem XIX, a właśnie na wiek XIX przypadają szczytowe osiągnięcia kultury polskiej. W żadnym innym okresie Polska nie wydała ludzi tej miary co Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, Zygmunt Krasiński czy Cyprian Norwid. Nigdy przedtem w muzyce nie było twórców tej miary jak Fryderyk Chopin czy Stanisław Moniuszko. A rozwój kultury przygotował Polaków do tego wielkiego wysiłku , który przyniósł narodowi polskiemu odzyskanie niepodległości. Ojciec Wojciech Ciak podkreślił, że profesor Lech Trzeciakowski należał do tych historyków, których nazwisko znane jest w Polsce powszechnie.

Kojarzono go przede wszystkim jako konsultanta serialu „Najdłuższa wojna nowoczesnej Europy”. A popularyzując historię Lech Trzciakowski robił to w sposób fascynujący i frapujący.

Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak przemawiając nad trumną na cmentarzu zasłużonych Wielkopolan, mówił, że miasto
z głębokim żalem żegna człowieka, którego serce biło po poznańsku, Profesor Lech Trzeciakowski był ucieleśnieniem cech, dla których poznaniacy podziwiani są w całej Polsce od stuleci: uczciwości, pracowitości i patriotyzmu. Jako poznaniacy zawdzięczamy mu coś niezmiernie ważnego - budował poczucie dumy z osiągnięć poprzednich pokoleń, był naszym wspaniałym ambasadorem konsekwentnie wskazując Powstanie Wielkopolskie jako zwycięski zryw w historii Rzeczypospolitej. Walnie przyczynił się także do uznania wolnościowego bohaterskiego wystąpienia poznaniaków w czerwcu 1956 roku za powstanie.

Gdyby nie profesor być może do dziś mówiono by - „wypadki poznańskie”. Szczególny szacunek Jacek Jaśkowiak ma dla profesora Lecha Trzeciakowskiego za wierność zasadom i wartościom. Podjęcie decyzji o promocji pracy magisterskiej studenta Adama Michnika wpisanego na listę wrogów Polski Ludowej było aktem odwagi i nonkonformizmu. Zapłacił za to Lech Trzeciakowski słoną cenę, bo władze PRL-u nie darowały takich działań, ale jest to motywacja do działania by pozostać wiernym tym wartościom. W stanie wojennym Lech Trzeciakowski umożliwił napisanie pracy magisterskiej wielu studentom. - Był człowiekiem wielkim i zrobił dla poznania dużo – zauważył Jacek Jaśkowiak.

Rektor UAM profesor Andrzej Lesicki nazwał profesora Lecha Trzeciakowskiego luminarzem nauki, a wraz z jego śmiercią UAM utracił jeden ze swoich filarów.

- Był przecież wybitnym historykiem znawcą dziejów Polski, Poznania, Niemiec. Był wybitnym organizatorem życia naukowego. Kierował Zakładem Historii Kultury i Historii Polski XIX i XX wieku, był dyrektorem Instytutu Zachodniego, pracował w Polskiej Akademii Nauk, zawsze badając historię relacji sąsiedzkich między Polską a Niemcami szukał dróg wyjście z nieporozumień i pojednania. Był człowiekiem , który często przedkładał dobro innych nad dobro swoje - zauwazył profesor Andrzej Lesicki.

- Poznałem profesora Lecha Trzeciakowskiego wiosną 1982 roku kiedy w Collegium Minus UAM wygłaszał wykład o tradycji Konstytucji 3 maja w XIX-wiecznej Polsce. Na zewnątrz stał kordon ZOMO, wykład był znakomity. Uczciliśmy jego zakończenie wybuchem entuzjazmu, a profesor Lech Trzeciakowski podziękował nam słowami: - w takich chwilach wiadomo dlaczego uprawia się historię. Ja wtedy pomyślałem: -teraz lepiej wiem dlaczego chce studiować historię. To zaprowadziło mnie na seminarium do profesora Lecha Trzeciakowskiego. To był początek naszej współpracy na niwie uniwersyteckiej. To co przyciągało nas do profesora Lecha Trzeciakowskiego to rozpierająca go energia i szybkość z jaką przemieszczał się po korytarzach Collegium Novum.Enegia, która kazała mu być aktywnym w różnych przestrzeniach życia naukowego na niwie krajowej i międzynarodowej. Dzięki błyskotliwej inteligencji potrafił natychmiast rozpoznać każdy problem historyczny i wskazać drogę jego rozwiązania, a kiedy trzeba z dobrotliwą ironią pokazać gdzie błądzimy. Był człowiekiem tolerancyjnym a zarazem nowoczesnym. Przyciągała nas do niego też jego aura i sława znakomitego wykładowcy, bo był znakomitym wykładowca i potrafił w sposób logiczny i zwarty przedstawic problem łącząc to z lekkością i dowcipem - mówił zastępca dyrektora Instytutu Historii UAM prof. Przemysław Matusik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski