Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polacy coraz odważniej siadają na kozetce u psychoterapeuty

Magdalena Baranowska-Szczepańska
Psychoterapia rozpoczyna się od tzw. konsultacji, czyli zebrania informacji, które będą niezbędne do tego, by móc dalej rozmawiać
Psychoterapia rozpoczyna się od tzw. konsultacji, czyli zebrania informacji, które będą niezbędne do tego, by móc dalej rozmawiać 123rf
Z danych wynika, że z roku na rok coraz więcej Polaków ląduje na kozetce u psychoterapeuty.

Specjaliści mówią wprost, że to efekt szybkiego tempa życia, stresu, wysokich oczekiwań pracodawców i braku dystansu do siebie oraz braku umiejętności radzenia sobie z problemami. Wszyscy zaprogramowani jesteśmy przecież na sukces i w takim scenariuszu miejsca na porażki nikt nie przewiduje. A one zdarzają się każdemu i to każdego dnia. W 2013 roku szerokim echem odbiła się ogólnopolska kampania społecznej pod hasłem „Mam Terapeutę”, która miała na celu walkę ze stygmatyzacją osób korzystających z pomocy terapeutycznej.

- Mam nadzieję, że dodamy odwagi tym, którzy się jeszcze wahają a nawet wstydzą i chociaż w małej części przełamiemy stereotyp. W końcu co jest złego w chęci poznania samego siebie - mówiła wtedy Marta Sarnecka, psycholog społeczny, współtwórczyni kampanii.

Efekty kampanii przyniosły chyba oczekiwane efekty, bo dziś o tym, że korzysta się z pomocy psychoterapeuty nikt nie mówi szeptem. To nie jest już powód do wstydu, bo na terapię chodzi się tak, jak do dentysty. A Korzystają z niej nie tylko biznesmeni na skraju wyczerpania, ale także rodzice, którzy mają problemy z dorastającymi dziećmi, pary, które nie mogą się dogadać oraz osoby, które przez problemy w dzieciństwie nie potrafią się odnaleźć we współczesnym świecie.
Aneta Janiak-Olejnik jest psychoterapeutką. Specjalizuje się w psychoterapii indywidualnej oraz terapii par i małżeństw. Przez jej gabinet przewinęło się już wiele osób. Każdy ze swoją historią, niedomówieniami z przeszłości, problemami do rozwiązania.

- Psychoterapia to nie poradnictwo. Ja nie radzę parom, co mają zrobić i jak postąpić, ale pomagam im w lepszym rozumieniu siebie, ich procesów psychicznych, sposobów reagowania, a także odczuwania i postępowania - tłumaczy.- Pomagam im lepiej zrozumieć, jak ślady różnych doświadczeń z przeszłości w relacjach z ważnymi osobami, na przykład matką czy ojcem, rzutują na ich funkcjonowanie w małżeństwie. Krótko mówiąc, co np. wnoszą do własnego małżeństwa z małżeństwa rodziców, jakie wzorce powielają.

Psychoterapia rodzinna czy terapia par rozpoczyna się zazwyczaj kilkoma spotkaniami wstępnymi, tzw. konsultacjami, w trakcie których terapeuta zbiera informacje tzw. wywiad niezbędny do zaplanowania dalszej pomocy. Konsultacje mają też na celu ustalenie, czy właśnie psychoterapia będzie najlepszą formą pomocy, czy też konieczna jest inna forma lub konsultacja innego specjalisty, np. neurologa, psychiatry.
Po nich zostaje zawarty kontrakt terapeutyczny określający cel terapii, częstotliwość sesji, czas trwania terapii i inne kwestie regulujące kontakty pomiędzy psychoterapeutą a pacjentem istotne dla przebiegu procesu psychoterapii. Skutki terapii nie zawsze są obserwowane od razu, trzeba na nie czasami trochę poczekać, nie rezygnować przedwcześnie. Zdarzają się szybkie uporanie się trudnościami, ale częściej poprawa pojawia się powoli i stopniowo.

Ona chciała w nim zobaczyć ojca
Basia i Jacek przeszli terapię. Znów są w szczęśliwym związku. Ale, jak sami przyznają, bez pomocy specjalisty nie byliby dziś razem.

- Para na terapię zgłosiła się z powodu częstych kłótni i sporów, które oddalały ich od siebie. On był zdeterminowany i zmotywowany do ratowania małżeństwa, a ona zastanawiała się nad odejściem, zmęczona brakiem porozumienia - wspomina terapeutka. - Głębsza analiza wykazała, że ona stawiała jemu nierealne oczekiwania, którym on nie był w stanie sprostać, podejmowała próbę zmiany go, aby bardziej przypominał jej ojca, którego postrzegała jako idealnego. W momencie kiedy odbiegał od tego wizerunku, złościła się i atakowała go, a on widząc jej niezadowolenie, czuł się coraz bardziej bezradny i nieakceptowany - wycofywał się z kontaktu z żoną, co potęgowało jej gniew.

W trakcie terapii Jacek zauważył również swój udział w problemach - zrozumiał, że w sytuacji konfliktowej wycofuje się z kontaktu z żoną, tak jak wycofywał się z kontaktów z napastliwą i atakującą matką, kiedy był dzieckiem. Basia z kolei zrozumiała, że porównuje męża do ojca i to porównanie często wypada na niekorzyść, przez co on czuje się nieakceptowany. W trakcie terapii małżeństwo zrozumiało, jak bardzo są dla siebie ważni, zaczęli dostrzegać swoje atuty, doceniać się wzajemnie, pojawiło się więcej akceptacji, co zaowocowało zbudowaniem silnej więzi opartej na zaufaniu i bliskości.

Ewa za wszelką ceną chciała być... normalna
Ewa ma 40 lat, jest szczęśliwą żoną i matką, zajmuje się dziś coachingiem. - On pozwala człowiekowi samemu dojść do rozwiązania swoich problemów. Jednak niektórych przypadków nie da się rozwiązać w procesie coachingowym i my coachowie też często kierujemy swoich klientów na terapię - mówi bez ogródek. Sama dwukrotnie poddała się terapii. - To właśnie dzięki nim jestem dziś w tym miejscu i staram się pomagać innym.
Trenerka miała kłopoty z mężem, który powtarzał, że... jest nienormalna. Uznała więc, że może skoro tak mówi, to faktycznie tak jest i postanowiła iść na terapię.

- Pierwszy raz z ogromnym strachem i niepewnością i chyba poczuciem wstydu, że mam coś z głową, poszłam do pani terapeutki. Mimo że jestem otwartą osobą, niełatwo było mi odpowiadać na dość osobiste, intymne pytania. Dotąd raczej nie rozmawiałam o swoich problemach z nikim, więc nie przychodziło mi to łatwo - wspomina Ewa. - Stale poniżana i gnębiona psychicznie przez męża głęboko wierzyłam, że jestem beznadziejna i bardzo chciałam, żeby terapia mi pomogła i żebym już była świetną żoną i matką.

Po trzech sesjach okazało się, że z Ewą wszystko jest w porządku i ma tylko problem z wiarą w siebie. - Psychoterapeutka powiedziała, że trzeba nad tym pracować, ale dalsza terapia nie mam sensu, jeśli nie będzie w niej uczestniczył również mój mąż - wspomina kobieta.

Mąż jednak nie przyszedł. Ale Ewa zaczęła myśleć o sobie, wzrosła jej samoocena, a mąż przestał już być dla niej jedyną wyrocznią. Zaczęła odnosić sukcesy w pracy.

- Nadal chciałam ratować małżeństwo i poszłam na kolejną terapię - wspomina. - Terapia trwała trochę dłużej niż poprzednia, bo terapeuta zaczął szukać przyczyn różnych moich zachowań. Terapeuta też uświadomił mi, skąd się u mnie wzięły takie, a nie inne zachowania, jaki wpływ na moje życie miała mama i tata alkoholik.
Ewa znalazła w sobie siłę i odeszła od męża. Po rozwodzie stanęła na nogi. Dziś znów jest szczęśliwą mężatką. I stara się pomagać innym.

Narodowy Fundusz Zdrowia refunduje indywidualną terapię rodzin u zakontraktowanych lekarzy psychiatrów lub u psychologów. Na wizytę u wybranego specjalisty nie musimy mieć skierowania od lekarza pierwszego kontaktu. Kolejki jednak są długie, choć warto szukać. Szybciej oczywiście można się dostać do gabinetu prywatnego terapeuty. Tam pacjent może się umówić nie z dnia na dzień, ale na pewno nie będzie czekał dłużej niż około tygodnia. Cenniki za spotkania rozpoczynają się od ok. 100 zł za 60-minutową sesję.

Niektóre zaburzenia osobowości wymagają też terapii grupowych. Uczestniczą w niej alkoholicy, ofiary przemocy oraz osoby, które mają lęk przed oceną, fobie społeczne, trudności w stworzeniu i utrzymaniu bliskiego związku, nieufność, poczucie osamotnienia, lęk przed bliskością czy nieśmiałość.

- Psychoterapia grupowa opiera się na założeniu, że problemy psychologiczne mają źródło w relacjach z innymi ludźmi i w tych relacjach się przejawiają. Dlatego indywidualne trudności są nie tylko widoczne , ale i odczuwalne również w grupie: zarówno w relacjach z uczestnikami, jak i z prowadzącymi psychoterapeutami. W związku z czym właśnie w grupie mogą być poddawane analizie i rozumieniu, a w dalszej kolejności przepracowywane poprzez zdobywanie nowych korektywnych doświadczeń w relacji z ludźmi i z samym sobą - wyjaśnia Aneta Janiak-Olejnik.

- Ponadto grupa stwarza warunki do uświadamiania sobie własnych wzorców kontaktowania i porozumiewania się z ludźmi i tego, jak budujemy z nimi relacje. Daje możliwość poznawania nawykowych sposobów myślenia, przeżywania i zachowania, sprzyja poszerzeniu i pogłębieniu świadomości, zwiększaniu odpowiedzialności i możliwości wyboru, co może stanowić początek zmian i sprzyjać własnemu rozwojowi.

Terapie grupowe trwają zwykle kilka miesięcy. Nabór odbywa się po konsultacji z psychologiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Polacy coraz odważniej siadają na kozetce u psychoterapeuty - Głos Wielkopolski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski