Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polacy nie mają szans odzyskania pieniędzy

Agnieszka Świderska
Edward Roguski i Tadeusz Sobolewski pracowali za darmo
Edward Roguski i Tadeusz Sobolewski pracowali za darmo fot. Agnieszka Świderska
Możesz ważyć nawet ponad 100 kilogramów i być byłym ochroniarzem. I tak cię złamią, bo nie będziesz mógł nic zrobić, żeby odzyskać swoje ciężko zarobione pieniądze. Przekonało się o tym boleśnie dwóch mieszkańców Trzcianki, którzy w Bretten (Niemcy) trafili na firmę budowlaną Richarda B.

Edward Roguski do pracy w Niemczech zaczął wyjeżdżać już pod koniec lat 80. Przez te wszystkie lata z niejednego niemieckiego pieca jadł już chleb.

- Trafiałem na różnych niemieckich szefów, ale żaden z nich nie traktował tak Polaków jak on - mówi Edward Roguski.

W firmie Richarda B. pojawił się 18 czerwca. Umówili się na 11,5 euro na godzinę. Spędził tam zaledwie półtora dnia.

- Już pierwszego dnia słyszałem, jak szykanował i zastraszał ludzi, krzycząc, że ma policję pod sobą - opowiada Edward Roguski. - Kiedy następnego dnia usłyszałem "Szybciej śmierdziuchu, bo nic nie dostaniesz" nie wytrzymałem. Doszło do pyskówki. Zażądałem, żeby odwiózł mnie do domu.

Powiedział, że zaraz przywiezie mi pieniądze. Nie przyjechał sam. Kiedy otworzyłem drzwi, dostałem gazem po oczach. Potem poczułem kopniaki. Na koniec usłyszałem " To są k... twoje pieniądze".

U Richarda B. pracował wtedy Tadeusz Sobolewski, również z Trzcianki. Razem pojechali na policję w Bretten, gdzie policjant nie chciał nawet spisać protokołu z pobicia. Potraktowano ich poważnie dopiero w Karlsruhe. Udzielono im jednak niemieckiej lekcji "sprawiedliwości".

- Jeżeli Niemiec cię uderzy, nic mu nie zrobią - mówi Tadeusz Sobolewski. - Możesz wytoczyć mu jedynie proces. Na pytanie policjanta, a co, jeśli ja go uderzę, usłyszałem, to pójdziesz siedzieć.

Po incydencie z Edwardem Richard B. oświadczył Tadeuszowi, że już nie ma dla niego roboty i pieniędzy też nie ma. Dał mu tylko 150 euro na paliwo do Polski. Tymczasem był mu winien około 3 tys. euro.

- Pracowaliśmy od 7 do 21. bez wody, bez jedzenia - mówi Tadeusz Sobolewski. - Mówił, że termin jest pilny, że jak nie skończymy, to nie dostaniemy pieniędzy. Przez cały czas słyszałem tylko wyzwiska. Znosiłem to, bo chciałem dostać swoje pieniądze.

Tadeusz Sobolewski, były ochroniarz w jednym z trzcianeckich lokali, przepracował tak kilka tygodni.
- Mechanizm działania takich jak Richard B. jest prosty - mówi Edward Roguski. - Przy pierwszej robocie płacą ci całość, żeby nie wzbudzać żadnych podejrzeń. Ufasz im, kiedy przy kolejnej robocie dostajesz tylko zaliczkę, która wystarcza ci tylko na przeżycie. Potem zaczyna się psychiczny terror.

Poniżanie na każdym kroku. Znosisz to, bo jeszcze liczysz na to, że w końcu ci zapłaci. Tymczasem on robi to po, żebyś w końcu nie wytrzymał, rzucił pracę i wyjechał. I albo to robisz, albo on każe ci pewnego dnia "spier....". I tak nie dostajesz żadnego grosza.

Tadeusz Sobolewski już nie wierzy, że odzyska swoje pieniądze.
- Żeby założyć sprawę, trzeba mieć pieniądze - mówi . - Nie założysz jej, bo przecież nie masz żadnych pieniędzy, bo do Polski wróciłeś z niczym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski