Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polacy podzieleni jak nigdy, czyli święta w cieniu politycznego sporu [OPINIE]

Paulina Jęczmionka-Majchrzak, Błażej Dąbkowski
Łukasz Gdak
Politycy opozycji blokują sejmową mównicę, partia rządząca przegłosowuje budżet poza salą obrad. Na ulice wychodzą zarówno przeciwnicy, jak i zwolennicy PiS. Takiego kryzysu politycznego nie było w kraju od lat. Czy da się go załagodzić przy świątecznym stole?

Tu nie ma już podziału na lewicę i prawicę, wyborców Platformy i PiS-u, czy zwolenników systemu prezydenckiego i parlamentarnego. Są komuniści, złodzieje, ubecy, Piotrowicze, Misiewicze, tchórze i hitlerowcy. Albo jesteś tu, gdzie prawdziwa Polska, albo tam, gdzie stało ZOMO. Albo popierasz działania rządzących, albo przeciwko nim protestujesz. Rów dzielący Polaków chyba jeszcze nigdy nie był tak głęboki. Z pewnością da o sobie znać przy wigilijnym stole. Bo obie strony po prostu się nienawidzą.

Pytanie: Czy któraś z nich jeszcze pamięta, od czego to wszystko się zaczęło? Chodziło o wolność mediów, prawo o zgromadzeniach, całkowity zakaz aborcji, krytykę Komisji Weneckiej, czy może wybór sędziów Trybunału Konstytucyjnego? Jeśli ktoś sądzi, że obecny sejmowy pat jest spowodowany wykluczeniem posła PO Michała Szczerby z obrad albo planowanymi nowymi zasadami pracy dziennikarzy w Sejmie, żyje w błędzie. Te wydarzenia stały się tylko pretekstem opozycji do wywołania protestów społecznych. Zarówno one, jak i reakcja marszałka Sejmu i późniejsze, chaotyczne głosowania w Sali Kolumnowej pokazują, że coś pękło. Miarka się przebrała. Obie strony wybuchły. Ale to wcale nie oznacza, że po burzy wyjdzie słońce i któraś odpuści. Obie zabarykadowały się na swoich pozycjach. W przypadku opozycji nawet dosłownie - w sali plenarnej Sejmu. A w przypadku rządzących - na stanowisku, że zamieszaniu całkowicie winni są adwersarze.

Dokładnie takie same postawy przyjmują obywatele. I prześcigają się w kolejnych manifestacjach, rywalizując o to, kto częściej i liczniej wychodzi na ulice. Na prawdziwych Polaków i ZOMO dzielą się jednak już nie tylko protestujący, ale i najbliższe osoby w rodzinie, małżeństwa, młodsze i starsze pokolenia, czy przyjaciele. Tymczasem już jutro przyjdzie nam usiąść przy jednym, świątecznym stole. Trudno łudzić się, że w tak napiętej sytuacji, ktoś nie będzie próbował przemycić politycznego tematu. Ba! Sama dyskusja o wyższości karpia nad inną rybą, barszczu nad grzybową albo jednego kanału telewizyjnego nad drugim może przerodzić się w polityczną kłótnię. Czy da się tego uniknąć? Czy będziemy potrafili odłożyć na bok kontrowersyjne tematy? Czy podejmiemy próbę zasypania dzielącego nas, głębokiego rowu? Czy sami politycy zaskoczą nas, dając dobry przykład?

O możliwości pojednania pytamy osoby, które zajmują się tym zawodowo - Annę Warlich, mediatora w sprawach cywilnych i gospodarczych, która podpowiada, że czasem warto zrobić krok wstecz, Dariusza Lorantego, znanego negocjatora policyjnego, który uważa, że politycy i tak są zdani na siebie, a w domu trzeba znajdować wspólne pozytywy oraz ks. Radosława Rakowskiego, który bywa krytykowany za swoje akcje społeczne z różnych stron, ale zawsze szuka dialogu.

To nie jest cała treść artykułu. Rozmowy przeczytasz w Serwisie Plus TUTAJ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski