Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Połączyła ich działalność w „Solidarności” i ZMD [FOTO]

Mariusz Kurzajczyk
Spotkanie z działaczami dawnego Związku Młodzieży Demokratycznej oraz kaliskiej „Solidarności” na początku lat 80. odbyło się we wtorek w ramach cyklu „Gdy odwaga kosztowała”. Przez blisko dwie godziny przybliżali gościom, w tym uczniom „Ekonomika”, ciekawe, mało znane fakty z tamtych lat.

- Naszych gości połączyła wspólna działalność w ZMD i w „Solidarności” w czasach, w których odwaga kosztowała - wyjaśniała dr Grażyna Schlender, dyrektor Archiwum Państwowego w Kaliszu i przypomniała, że nazwa cyklu to tytuł książki o. Stefana Dzierżka, jezuity bohatersko walczącego z bezprawiem PRL.

W 1980 roku Maciej Pawlak miał 28 lat i zdał egzamin na aplikację sędziowską.

- Nawiązałem kontakt z działaczem „Solidarności”: Bogusławem Śliwą i otrzymałem legitymację nr 13 - opowiada z dumą.

Wkrótce został jednym z trzech radców prawnych władz Międzyzakładowego Komitetu Założycielskiego NSZZ „Solidarność” w Kaliszu i organizatorem zespołu ds. praworządności.

- Z pierwszych miesięcy najbardziej utkwił mi w pamięci wyjazd w grudniu 80 roku na odsłonięcie pomnika poległych stoczniowców. Utwierdziłem się w tym, że jestem po dobrej stronie - przyznaje.

W marcu 1981 r. organizował w Kaliszu Związek Młodzieży Demokratycznej, którego został szefem. W czasie I Krajowego Zjazdu Delegatów w Gdańsku był redaktorem wychodzącej w Kaliszu „Gazety Zjazdowej”. Jako pierwszy napisał o słynnym „Posłaniu Pierwszego Zjazdu Delegatów NSZZ „Solidarność” do ludzi pracy Europy Wschodniej”, którego autorem był Śliwa. Jakubowski przyznaje, że wówczas działacze „Solidarności” nie spodziewali się, że zostaną rozbici przez władze dosłownie w ciągu kilku dni, czy tygodni.

- Do związku należało 10 milionów osób i była to najliczniejsza na świecie organizacja po Komunistycznej Partii Chin - przypomina.

W stanie wojennym został internowany 7 stycznia 1982 roku, dokładnie w dniu swoich 29 urodzin. Do 20 lutego przebywał najpierw w ośrodku odosobnienia w Ostrowie Wlkp., a potem w Głogowie. Spał na trzypiętrowej pryczy, a czas spędzał na grze w szachy i uprawie... cebuli na oknie. Internowanie nie trwało długo, ale był uciążliwy choćby z tego powodu, że nie mógł go nikt odwiedzać, poza biskupem, który dostarczył internowanym środki czystości i ręczniki.

- Wyszedłem, bo zgodziłem się na wyjazd za granicę - wyjaśnia. Jakiś czas próbował się migać od złożonego zobowiązania, ale w październiku 1982 roku udał się do Francji „bez prawa powrotu”.

Z kolei Jacek Jakubowski (rocznik 1960) był członkiem „Solidarności” w Fabryce Wyrobów Ażurowych „Haft” i wiceprzewodniczący rady okręgowej ZMD. Działalność rozpoczął od kolportażu prasy bez-debitowej w Technikum Mechanicznym, którego był uczniem. W stanie wojennym przez jakiś czas został oddelegowany z zakładu do ZMD, dopóki władze nie zawiesiły związku. W lutym 1982 r. dostał powołanie do wojska. Mimo że właśnie, jako poborowym, brał udział kursie kierowców, wysłano go do Bytomia, a po przysiędze do kompanii polowej na Rozdrożu Izerskim. Wraz z innymi, jak on, „podejrzanymi politycznie”, zajmował się nie strzelaniem na poligonie, ale wyrębem lasu.

Po powrocie do Kalisza m.in. wspólnie z obecnym posłem Jerzym Kozłowskim organizował w Kaliszu Solidarność Walczącą. Był drukarzem i kolporterem. W kwietniu 1985 r. został podstępem wywabiony z domu i aresztowany.

- Trafiłem do kaliskiego więzienia i muszę się przyznać, że przed kilkoma dniami obejrzałem je sobie znowu. Nie były to miłe chwile - opowiada.

W trzyosobowej celi przebywało pięć osób, przy czym dwie spały na materacach ułożonych na podłodze. Kolegą Jakubowskiego „spod celi” był gdańszczanin Tomasz Maracewicz, jeden z organizatorów strajku na Uniwersytecie Gdańskim, potem współzałożyciel Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej, a krótko także przewodniczący rady regionalnej Unii Demokratycznej w Kaliszu. Z panem Jackiem tak się zaprzyjaźnił, że został świadkiem na jego ślubie.

Za działalność antypaństwową Jakubowski został skazany na rok więzienia, ale w sumie odsiedział kilka miesięcy. Po wyjściu założył rodzinę i wyjechał z Kalisza.

- W podziemiu byłem spalony - tłumaczy.

Wrócił w 1988 roku, był działaczem komitetu obywatelskiego, przez siedem lat wiceprzewodniczącym kaliskiej „Solidarności”. W zeszłym roku prezydent Bronisław Komorowski uhonorował go Krzyżem Wolności i Solidarności.

- Młodzi ludzie mieli dziś sposobność wysłuchać bezcennego świadectwa. Dokumenty są ważne, ale ludzie, ich wspomnienia i uczucia znacznie cenniejsze - uważa ks. dr Sławomir Kęszka, archiwista kurii biskupiej, dyrektor Archiwum Diecezji Kaliskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski