Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Policja odnalazła skradzione trumny. Winni złodzieje, ale i firma pogrzebowa? [ZDJĘCIA]

Agnieszka Smogulecka, Adriana Rozwadowska
W  Hoppegarten  skradziono trzy mercedesy sprintery (w jednym z nich, należącym do firmy pogrzebowej były trumny)
W Hoppegarten skradziono trzy mercedesy sprintery (w jednym z nich, należącym do firmy pogrzebowej były trumny) Fot. KWP Poznań
Trumny stały w gęstym zagajniku. Z daleka nie były widoczne. Prawdopodobnie nie były zrzucane z samochodu, lecz ściągane jedna po drugiej. Żadna nie była uszkodzona. Policjanci nie mają wątpliwości: to dwanaście trumien, które skradziono w nocy z 14 na 15 października w podberlińskim Hoppegarten.

- Na razie jednak trumny nie zostały otwarte. Nastąpi to w Zakładzie Medycyny Sądowej - mówi Magdalena Mazur-Prus z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Zaznacza, że śledczy są przez cały czas w kontakcie z prokuraturą we Frankfurcie. Po przeprowadzeniu koniecznych badań, ciała zostaną jak najszybciej zwrócone do Niemiec.

Wyrok w sprawie kradzieży w Niemczech auta z trumnami

Sprawa obiła się głośnym echem po całej Europie. W Hoppegarten skradziono trzy mercedesy sprintery (w jednym z nich, należącym do firmy pogrzebowej były trumny). Jeszcze w poniedziałek jedno z aut znaleziono w Poznaniu. Niemiecka policja prosiła jednak, by nie informować o tym, dopóki nie powiadomi rodzin zmarłych.

W miniony weekend policja potwierdziła: - Dwóch mężczyzn podejrzanych o kradzież aut zatrzymano. Odzyskano jeden z pojazdów - informował Andrzej Borowiak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. - Do aresztu trafili Dawid J. i Radosław B. z Poznania. Ciągle poszukiwani są Tomasz Sporny oraz Maks Skibicki, którzy mogą być zamieszani w przestępstwo.

W niedzielę w ręce policji wpadł kolejny podejrzany, Rafał K. W poniedziałkowy wieczór pod Jarocinem znaleziono porzuconego, kradzionego sprintera. Dzisiaj rano, w lesie w miejscowości Królików (pow. koniński) odnaleziono trumny.

Teren natychmiast został ogrodzony taśmą. Technicy pobierali odciski palców z trumien, zabezpieczali też ślady na ziemi. Być może dzięki temu uda się ustalić kto dokładnie brał udział w rozładunku. Na razie eksperci nie chcą się też wypowiadać o tym, jak długo trumny stały w lesie. Wiadomo, że okoliczni mieszkańcy, z którymi rozmawiali wczoraj poznańscy policjanci, zwracali uwagę, że pobliska trasa jest ruchliwa, a do lasu przyjeżdża wielu grzybiarzy. Do dzisiejszego poranka nikt nie zwrócił uwagi na coś podejrzanego.

- Wszyscy jesteśmy w szoku - komentuje jedna z mieszkanek Królikowa. I zastanawia się: - Ale jak to możliwe, że wcześniej nikt nie odkrył tych trumien? Przecież to nie było w głębi lasu...

Czy złodzieje wiedzieli, że w samochodzie, który sobie upatrzyli były trumny? Wydaje się to wątpliwe, a jednak... Według naszych informatorów wiele świadczy o tym, że obserwowali wytypowanego mercedesa. Jeśli mieli świadomość, że wewnątrz mogą być zwłoki, być może jeszcze przed kradzieżą upatrzyli sobie odludne miejsce, w którym ostatecznie porzucili trumny.

Tymczasem niemieckie media coraz częściej przypisują winę za kradzież firmie transportującej zwłoki. Bo gdyby ta działała zgodnie z prawem, do dramatu 12 rodzin prawdopodobnie by nie doszło.

W Niemczech obowiązują surowe normy dotyczące transportu zwłok. Dopiero po ich spełnieniu można otrzymać licencję Niemieckiego Związku Przedsiębiorców Pogrzebowych. Z nieoficjalnych informacji wynika, że firma z Hoppengarten takiej licencji nie posiadała. Prawdopodobnie była jedynie tanim podwykonawcą. Właściciel firmy Mirko Wiedermann zapewnia jednak: - Auto było zamknięte, a szlaban opuszczony. Nie było żadnych zaniedbań z naszej strony.

Innego zdania jest Rüdiger Kußerow z Niemieckiego Związku Przedsiębiorców Pogrzebowych. - Samochód przewożący zwłoki, nawet zamknięty, nie ma prawa zostać pozostawiony bez nadzoru nawet na minutę. Przewożenie aż 12 trumien też jest sprzeczne z normami. Maksymalnie powinny to być 4 trumny - mówi Kußerow. I twierdzi, że winna jest walka o ceny: - Zwłoki wozi się z Berlina do krematoriów w Saksonii, a nawet w Czechach, bo tam można zaoszczędzić nawet kilkaset euro na kremacji.

Bliscy zmarłych nie będą mogli domagać się odszkodowań od firmy transportowej - a jedynie zwrotu pieniędzy za kremację.

Niemiecka policja zabezpieczyła już rzeczy osobiste zmarłych - będą konieczne do badań DNA, które pomogą w identyfikacji odnalezionych ciał. Jeśli dojdzie do oskarżenia, obok zarzutu kradzieży mężczyznom zostanie postawiony zarzut znieważenia zwłok.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski