- W zeszłym roku w Wielkopolsce nie było przypadków użycia broni, czyli sytuacji, gdy policjant strzelał do ludzi. Było osiem przypadków, gdy policjanci oddali strzały ostrzegawcze w powietrze - mówi Hanna Wachowiak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. - W tym roku nie było ani użycia broni, ani strzałów ostrzegawczych.
- Bo każdy funkcjonariusz zdaje sobie sprawę, że użycie środków przymusu, w tym broni, to uprawnienia szczególne, stosowane w wyjątkowych sytuacjach - Mariusz Sokołowski z Komendy Głównej Policji tłumaczy, że o tej pory spis tzw. środków przymusu bezpośredniego i warunki, w których mogą być użyte znajdowały się w ustawach i rozporządzeniach. Teraz wszystkie zapisy mają być w jednym dokumencie. - Nie chodzi o nowe uprawnienia, ale takie, które już policja ma - zaznacza.
Lato ubiegłego roku. Pod Mię-dzychodem patrol chciał zatrzymać kierowcę auta, który uciekał przed strażnikami. Był sygnał, że jest pijany. Mężczyzna nie zatrzymał się, skierował samochód na funkcjonariusza. Policjant zdążył strzelić w koła pojazdu i odskoczyć.
- Właśnie w takich sytuacjach strzały ostrzegawcze padają najczęściej. Gdy chodzi o niebezpiecznego bandytę wkraczają "specjaliści". Rzucają granat hukowy i tyle. A policjanci z patrolu czy drogówki nigdy nie wiedzą z kim mają do czynienia - mówi nam jeden z policjantów. Sam kiedyś musiał strzelać w powietrze. - To była błyskawiczna reakcja, ale teraz Bogu dziękuję, że zadziałało, że nie musiałem celować w człowieka - wspomina.
- Bo policjant to też człowiek i przeżywa to, co dzieje się w czasie służby, zwłaszcza wyjątkowo stresujące sytuacje, a takimi są przypadki, gdy trzeba strzelić - mówi Agnieszka Jarzyńska-Derbis, psycholog policyjny. - Funkcjonariusze są szkoleni, wiedzą w jakich sytuacjach mogą użyć broni, jak jej użyć, by wyrządzić jak najmniejsze szkody. Strzelają, by unieszkodliwić napastnika, który w realny sposób zagraża im albo innym ludziom, co nie znaczy, że pozostają obojętni na takie sytuacje.
Najgłośniejszy w Wielkopolsce przypadek użycia broni miał miejsce wiosną 2004 roku. Funkcjonariusze, sądząc, że mają do czynienia z niebezpiecznym bandytą, zaczęli strzelać do samochodu na Bałtyckiej w Poznaniu. Zabili jednego, ciężko zranili drugiego z 19-latków. Tłumaczyli, że młodzieńcy próbowali uciekać, choć pokazali im legitymacje i krzyczeli, że są z policji. W zeszłym roku Sąd Apelacyjny w Poznaniu uniewinnił funkcjonariuszy. W 2008 roku policjanci strzelali na poznańskiej Cytadeli. Zranili w nogę mężczyznę, który wcześniej nie zatrzymał się do kontroli. On też wyjaśniał, że nie wiedział, iż ma do czynienia z policją. Jesienią 2009 roku pod Szamotułami doszło do wymiany ognia między bandytami (trudniącymi się napadami) a funkcjonariuszami. Ranny został trafiony gumową kulą w twarz policjant, zginął jeden z napastników.
- Zasada ochrony życia i zdrowia zawsze jest na pierwszym planie - mówi Andrzej Szary, szef NSZZ Policjantów w Wielkopolsce. - Policjanci mają świadomość, że każde użycie broni jest drobiazgowo sprawdzane. Okoliczności zajścia badane są przez przełożonych i prokuratora.
Gdy funkcjonariusze mają do czynienia ze zdesperowanymi bandziorami, a każda sekunda wahania może doprowadzić do śmierci, policjant ma obowiązek działać błyskawicznie. - Wtedy nie musi wzywać do określonego zachowania. Strzał poprzedzony jest tylko okrzykiem "policja" - tłumaczy M. Sokołowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?