Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Policjanci z Poznania odpowiadają rodzicom 2,5-letniej Basi: "Było tak, jak to opisaliśmy"

NK
Komisariat Policji Poznań - Jeżyce
Komisariat Policji Poznań - Jeżyce Adrian Wykrota
Ciąg dalszy sprawy związanej z ratowaniem 2,5-letniej dziewczynki na ul. Dąbrowskiego w Poznaniu. Wielkopolscy policjanci odnoszą się do relacji przedstawionej przez rodziców dziewczynki, którzy stwierdzili, że funkcjonariusze nie pomogli aż tak bardzo, jak sami uważają. Policja nie wycofuje się jednak ze swojej relacji.

– Było tak jak przedstawiliśmy to w naszym komunikacie. Agnieszka i Tomek to świetni i doświadczeni policjanci. Opieraliśmy się na faktach, a te były takie, że policjanci owinęli nieprzytomną dziewczynkę swoją kurtką, zaś Tomek prowadził sztuczne oddychanie. Z kolei Agnieszka dzwoniła do oficera dyżurnego z prośbą o szybszą pomoc – opowiada Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji.

I dodaje: – Tomek biegał po ulicy i przywoływał przypadkową karetkę pogotowia. Może nikt tego nie zauważył, bo policjanci byli po służbie, w cywilnych ubraniach. Jest to już zresztą nieważne. Po prostu pomogli. Zrobili to, co uważali za słuszne.

Andrzej Borowiak przyznawał również, że nie wie z czego wynikała taka reakcja rodziców. Jednocześnie informuje, że policjanci życzą rodzicom Basi wszystkiego dobrego, a jej samej szczęśliwego i szybkiego powrotu do zdrowia.

Przypomnijmy, że do groźnego zdarzenia doszło w czwartek na ul. Dąbrowskiego. Z relacji przedstawionej przez funkcjonariuszy policji, wynika, że dwoje policjantów, wracając po służbie do domu, zauważyło leżące na chodniku dziecko i kilka osób w pobliżu. Jak informowali przedstawiciele policji, funkcjonariusze udzielili dziewczynce pierwszej pomocy.

2,5-latka umierała na chodniku na Jeżycach. W pobliżu stało kilka osób

– Sierżant Tomasz Pankros podjął, na zmianę z matką, resuscytację krążeniowo-oddechową. Natomiast sierżant Agnieszka Dutkiewicz poinformowała dyspozytora Wydziału Ruchu Drogowego, który wezwał karetkę – opisywali policjanci.

Zupełnie inaczej całą sytuację przedstawił ojciec dziewczynki na portalu wykop.pl. – Żona zaczęła resuscytację krążeniowo-oddechową. Nikt inny nie wykonywał masażu serca ani nie dokonywał wdechów, tylko moja żona. Policjant próbował żonie pomóc odchylić córki głowę do tyłu. To była cała pomoc. A policjantka pomagała żonie rozpiąć kurtkę – opisywał przebieg wydarzeń ojciec dziewczynki.

ZOBACZ: Poznań: 2,5-latka umierała na chodniku na Jeżycach. Policjanci uratowali jej życie? Historia wyglądała trochę inaczej...

Jednocześnie dodawał, że w ocenie jego żony, najbardziej pomógł właściciel lub pracownik hurtowni motoryzacyjnej, który udostępnił sklep dla ratowników, by mogli się zająć dzieckiem.

– Po karetkę dzwoniła nie tylko pani policjantka. Żona kazała już wcześniej zadzwonić po pogotowie jednej z osób, a następnie przekazywała przez owego pana informacje dyspozytorowi – przedstawia rodzic.

Tak o sprawie mówią poznańscy policjanci

Źródło: tvn24/x-news

POLECAMY:

Najnowsze wiadomości z Wielkopolski

Wszystko o Lechu Poznań [NEWSY, TRANSFERY]

Studniówki 2018 [ZDJĘCIA]

Strefa biznesu

Quizy - Sprawdź się!

Kryminalna Wielkopolska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski