Policjanci wracali z Warszawy dwoma samochodami. W każdym z nich wieźli skutego aresztanta. Wyjechali 19 września, o godzinie 10 rano. W stołecznym areszcie czekali na nich dwaj mężczyźni, podejrzani o wyłudzenia towaru z firmy Gilette. Policjanci wyruszyli z powrotem dopiero o godzinie 22. Spieszyli się - prokurator chciał rano przesłuchać zatrzymanych. 33-letni Tomasz H. jechał z prędkością 158 kilometrów na godzinę. Nikt w samochodzie nie miał zapiętych pasów.
- Rafał traktował Tomka jak brata - mówiła wdowa po policjancie. - Mogę mieć jedynie pretensje do zasad funkcjonowania policjantów z wydziału kryminalnego, ale za to pan Tomek nie odpowiada.
W maju Sąd Rejonowy w Nowym Tomyślu uznał winnym Tomasza H. i wymierzył mu karę w zawieszeniu i grzywnę. Poznański Sąd Okręgowy, który rozpoznawał apelację prokuratury, nieznacznie zaostrzył karę i na dwa lata odebrał policjantowi prawo jazdy. Wyrok jest prawomocny. Adwokat policjanta Wiesław Michalski, dodał, że oskarżony wciąż żałuje, że przeżył wypadek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Pracownice żłobka znęcały się nad dziećmi. Do placówki uczęszczały dzieci celebrytów
- Szokujące słowa politologa. "Potrzebujemy walizeczki z czerwonym przyciskiem"
- Dzicy lokatorzy sterroryzowali Barcelonę. Walczyło z nimi 300 policjantów!
- Gembicka chce listy firm importujących zboże z Ukrainy. "To musi być transparentne"