Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Policjant słyszy groźby, ale śledztwo umorzono

Łukasz Cieśla
Waldemar N., policjant kryminalny z Poznania, dostał pogróżki na początku kwietnia. Nieznana osoba przez kilka minut odtwarzała nagranie odgłosów strzałów oraz jęki zranionego człowieka. Nie był to pierwszy tego typu telefon.

Wcześniej policjantowi także grożono śmiercią. Autor kwietniowych gróźb dzwonił prawdopodobnie z jednego z komisariatów na poznańskich Jeżycach lub z okolic. Świadczą o tym zapisy ze stacji bazowej telefonii komórkowej. W tym samym czasie, gdy policjant wysłuchiwał pogróżek, próbowała dodzwonić się do niego znajoma z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. Oba telefony były łączone przez tę samą stację.

Wiadomo także - ustalono to podczas prokuratorskiego śledztwa - że autor gróźb posługiwał się telefonem na kartę. Wykonywał też inne połączenia. Kontaktował się z różnymi instytucjami, między innymi z poznańską policją. Czy w takim razie pogróżki są dziełem jednego z funkcjonariuszy?

- Policja ma wiele możliwości, żeby ustalić sprawcę pogróżek. Nie będę mówił o szczegółach, bo zdradziłbym tajne informacje - mówi Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji. Rzecznik nie chciał odpowiedzieć na pytanie, czy można precyzyjnie określić budynek (na przykład komisariat), z którego telefonował autor pogróżek. Borowiak stwierdził, że nie ma to większego znaczenia dla sprawy.

Tożsamość osoby przekazującej groźby, poprzez działania operacyjne, mogłoby ustalić Biuro Spraw Wewnętrznych KWP w Poznaniu. "Policja w policji" nie otrzymała jednak stosownego polecenia od prokuratury. Śledczy z Gniezna nie przesłuchali także użytkowników numerów, do których dzwonił autor pogróżek. Śledztwo umorzyli.

Prokuratorzy twierdzą, że wyczerpano wszystkie możliwości ustalenia sprawcy. Ale wciąż nie dostali jednego z billingów telefonicznych z wykazem kolejnych numerów, pod które dzwonił autor pogróżek. Być może dzięki analizie tego dokumentu znaleziono by osoby, które potrafiłyby zidentyfikować właściciela numeru i jednocześnie autora pogróżek. - Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, by zidentyfikować sprawcę - zapewnia Piotr Gruszka, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej w Gnieźnie. - Jeśli po analizie billingu, na który wciąż czekamy, wyjdą na jaw istotne okoliczności, to śledztwo wznowimy.

Prokuratura w Gnieźnie nadal prowadzi jednak inne postępowanie w wyniku zawiadomienia Waldemara N. Chodzi o zaginięcie tajnych materiałów operacyjnych ze sprawy dotyczącej morderstwa Mariusza Sobkowiaka. Kilka lat temu z policji zniknęło kilka dowodów, które mogły pomóc w ustaleniu zabójców rolnika z podpoznańskiego Głuchowa. Prokuratura z Poznania na początku oskarżyła o ten czyn Waldemara N. Obciążały go zeznania przełożonych z Sekcji Kryminalnej Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu. Korzystne dla niego były wypowiedzi szeregowych policjantów. Sąd kilka miesięcy prawomocnie uniewinnił Waldemara N. od zarzutów. Nie dał wiary twierdzeniom jego przełożonych. Uznał, że mają interes w obwinianiu podwładnego. Jeszcze przed ogłoszeniem wyroku, Waldemar N. doniósł do prokuratury na swoich szefów. Niebawem dostał pogróżki. Policjant łączy ze sobą obie sprawy. Uważa, że koledzy po fachu próbują go zastraszyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski