Ubiegłotygodniowe zatrzymanie nie jest jego pierwszym konfliktem z prawem. Obecnie przed poznańskim sądem toczy się proces, w którym oskarżono go o współpracę z gangiem "Zapaśników". Specjalnością tej grupy przestępczej miało być podkładanie bomb, ściąganie haraczy oraz wymuszenia. Maciej C. odpowiada za to, że jako policjant miał na życzenie innego oskarżonego - również byłego stróża prawa z Poznania - wystawić fikcyjne wezwanie na przesłuchanie. Miało posłużyć do zastraszenia nieustalonego przez prokuraturę mężczyzny. W zamian za olbrzymią łapówkę, policja miałaby wycofać się z czynności wobec mężczyzny.
Ostatecznie do szantażu nie doszło, bo organy ścigania udaremniły tę próbę. Maciej Cz. w związku z tamtą sprawą trafił na kilka miesięcy do aresztu. Wyszedł, ale w zeszłym tygodniu znowu trafił za kratki. Jednak organy ścigania do dziś nie wyjaśniły najbardziej bulwersującej historii, której negatywnym bohaterem może być Maciej C.
Chodzi o porwanie poznaniaka Michała Zapytowskiego. Do uprowadzenia doszło w listopadzie 1999 roku. Zwłok do dziś nie odnaleziono, a policja podczas śledztwa popełniła liczne błędy. Maciej C. był w grupie poszukującej porywaczy.
W 2000 roku, kilka miesięcy po zniknięciu Zapytowskiego, policja złapała trzech porywaczy. Na wolności pozostawał czwarty podejrzany - przestępca o pseudonimie Ciułas.
To on, według informacji policji, miał zamordować Zapytowskiego. W kwietniu 2000 roku mogło dojść do przełomu w sprawie. Policja przesłuchała wówczas kandydata na świadka incognito. Opisywał ze szczegółami udział Ciułasa w zbrodni na porwanym mężczyźnie. Przesłuchiwało go dwóch policjantów, w tym Maciej C. W tamtym czasie pracował w sekcji kryminalnej. W pokoju przesłuchań, w kartonie po kserokopiarce, ukryto kamerę. Na taśmę nagrano sensacyjne zeznania świadka. Niebawem taśma trafiła do przestępców. Kandydat na świadka incognito, bojąc się zemsty, wycofał swoje zeznania. Gdy po kilku latach Ciułas stanął przed sądem, został uniewinniony ze względu na zbyt słabe dowody.
Z naszych informacji wynika, że Maciej C. oraz drugi policjant nagrali świadka pogrążającego Ciułasa za wiedzą swoich szefów. Gdy sprawą zainteresowała się bydgoska prokuratura, wszyscy twierdzili zgodnie, że nie wiedzieli o włączonej kamerze i nie odpowiadają za to, że kaseta trafiła do gangsterów. Czy wersja Macieja C., w świetle późniejszych zarzutów pod jego adresem o współpracę z gangsterami, jest wiarygodna? Bydgoska prokuratura, która po naszych publikacjach, wróciła do umorzonej sprawy wycieku, do dziś nikomu nie postawiła zarzutów. Nadal prowadzi czynności wyjaśniające. Efekty jej pracy są na razie mizerne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Polski samolot musiał nagle lądować na Islandii. Nerwowa sytuacja na pokładzie
- Gwiazdy „Pulp Fiction” na 30. rocznicy premiery filmu. Niektórych zabrakło
- Kokosanka pingwinem roku. Ptak z gdańskiego zoo bije rekordy popularności
- Sto dni do rozpoczęcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Co mówią mieszkańcy Paryża?