Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polityczny spór o Wielką Orkiestrę. Kim są ludzie od lat w niej grający?

Paulina Jęczmionka, Marta Żbikowska, Mikołaj Woźniak
Pierwszy finał Wielkiej Orkiestry odbył się w 1993 r. Od samego początku w akcję włączają się służby mundurowe. W tym roku, po wypowiedziach niektórych polityków PiS, ich udział stanął pod znakiem zapytania.
Pierwszy finał Wielkiej Orkiestry odbył się w 1993 r. Od samego początku w akcję włączają się służby mundurowe. W tym roku, po wypowiedziach niektórych polityków PiS, ich udział stanął pod znakiem zapytania. Archiwum
W niedzielę Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy zagra po raz 24. Choć co roku bije rekordy w zbiórce pieniędzy na sprzęt medyczny i tylko w ubiegłym zebrała ponad 53 miliony zł, wciąż spotyka się z krytyką środowisk prawicowych. Ludzie, którzy od lat tworzą serce Orkiestry, odpowiadają: żaden hejt nas nie złamie!

Charakterystyczną „siemę”, czerwono-białe serduszka czy światełko do nieba zna w Polsce każdy. Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy towarzyszy nam od niemal ćwierć wieku. Do tej pory przekazała do szpitali sprzęt wart ponad 650 mln zł. Angażuje ponad sto tysięcy działaczy. W samym Poznaniu w tym roku będzie ok. tysiąca wolontariuszy. Kim są i co ich w WOŚP przyciąga? Dlaczego wracają, nie słuchając krytyki? Zwłaszcza że się nasila. W tym roku sięgnęła nawet instytucji publicznych.

Hańba PiS czy polityka Owsiaka?

Zaczęło się od wpisu na Twitterze posła PiS Stanisława Pięty. Odpowiadając na wątpliwości co do tegorocznego udziału w WOŚP służb mundurowych, napisał: „Jeżeli funkcjonariusz publiczny zaangażuje się w hecę WOŚP, niech nazajutrz składa raport o zwolnienie ze służby”.

Choć wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński odciął się od „indywidualnej opinii” posła i wskazał, że resort nie zakazał służbom udziału w WOŚP, mleko już się rozlało. Rozgorzała dyskusja. I dzieli nawet PiS. - Są różne formy działalności charytatywnej i każdy wybiera tę, która najbardziej mu odpowiada. W moim przypadku, od lat są to działania podejmowane przez Caritas - mówi Bartłomiej Wróblewski, poseł PiS. - Nigdy nie brałem udziału w WOŚP. Mam tylko ogólną wiedzę na ten temat, dlatego nie krytykuję osób, które udzielają się. Wiem jedynie o powracających doniesieniach medialnych na temat braku przejrzystości finansowania WOŚP.

Zapytany o wpis Stanisława Pięty Wróblewski przyznaje, że również ma wątpliwości co do zaangażowania służb w akcje charytatywne. - Czasami - choć w tym przypadku nie przesądzam - koszty tego zaangażowania, np. wykorzystania przez wiele godzin sprzętu straży pożarnej czy policji, mogą być wyższe niż efekty, czyli suma zebranych pieniędzy. Inna rzecz, że jeśli państwo ponosi koszty jakiejś działalności, to nie jest już działalność charytatywna.

Najdziwniejsi wolontariusze w akcji:

Mniej radykalnie wypowiada się Krzysztof Ostrowski, lekarz i poseł PiS z Gniezna. Jednak wyraźnie oddziela zbiórkę pieniędzy na sprzęt od samej osoby Jurka Owsiaka, pomysłodawcy i szefa WOŚP. - Jednoczenie się ludzi wokół szczytnego celu należy chwalić - uważa polityk, dodając, że co roku wrzuca pieniądze do puszki, a będąc starostą, przekazywał rzeczy na licytację. Nie widzi też nic złego w zaangażowaniu służb w akcję. - Sam Jerzy Owsiak budzi jednak kontrowersje, bo od lat wyraźnie opowiada się po jednej stronie politycznej. To nie moja strona - wskazuje Ostrowski.

Lidera WOŚP krytykuje także Witold Czarnecki, poseł PiS z Konina. Ale i on w niedzielę wrzuci grosik do puszki. Tyle że serduszka do płaszcza nie przyklei. - Nie chcę być wykorzystywany stadnie - mówi Czarnecki. - WOŚP to cenny kapitał społeczny. Szkoda, że Owsiak wtopił ją w politykę, głosząc np., na kogo nie należy głosować.

Zdecydowany sprzeciw wobec opinii polityków PiS słychać po stronie opozycji. Platforma wpis Pięty nazwała „hańbą środowiska PiS”. Poseł Michał Szczerba ocenił, że PiS jest gotów rozjechać „politycznym walcem” każdą niezależną i obywatelską inicjatywę, a PO na to nie pozwoli. I mówi tu jednym głosem z Nowoczesną, która podczas manifestacji w Poznaniu nawoływała do udziału w finale Orkiestry. Co ciekawe, wbrew krytycznym głosom z PiS, do akcji dołączył też prezydent Andrzej Duda, przekazując na aukcję narty z autografem. Jak co roku włącza się też wielu samorządowców. Od tradycji nie odstępuje np. Piotr Głowski, prezydent Piły. Po raz kolejny oddaje jeden dzień swojej pracy, a także - wiosło z autografem Aleksandra Doby. - Nigdy nie wiązałem Owsiaka z jakąkolwiek działalnością partyjną - ani lewej, ani prawej strony, ani środka - odpowiada politykom PiS prezydent Głowski. - Uważam - chyba tak jak większość Polaków - jego projekt za jeden z najlepiej prowadzonych, mających najlepszą atmosferę i zasięg, pokazujących, że dobroczynność to coś, na co stać każdego. Nie można chyba wskazać szpitala, w którym nie ma sprzętu z WOŚP. Gdyby nie Owsiak część aparatury do dzisiaj nie pojawiłaby się w niektórych placówkach - dodaje.

Jednak przeciwko liderowi WOŚP zrodził się ruch w sieci. Internauci zamieszczają odwrócone serduszko z napisem „nie daję Owsiakowi”. Wśród nich jest np. wrocławski ksiądz Jacek Międlar, który głosi, że WOŚP to hochsztaplerstwo. Ale i przedstawiciele Kościoła są tu podzieleni. Orkiestrę wspiera np. ks. Jan Kaczkowski, dyrektor Puckiego Hospicjum czy Jacek Stryczek, koordynator Szlachetnej Paczki.

Jak się okazuje, również wielkopolskie służby nie przestraszyły się groźby posła Pięty. - Nie dostaliśmy żadnego zakazu - zastrzega chor. Marcin Szubert, rzecznik Szkoły Podoficerskiej Wojsk Lądowych w Poznaniu. - Jak co roku pojawimy się na pl. Mickiewicza, zaprezentujemy sprzęt i będziemy zbierać pieniądze do puszki.

To samo zadeklarowały wojewódzka i miejska straż pożarna oraz policja.

Od wolontariusza do szefa sztabu

Jak co roku na ulice Poznania i Wielkopolski wyjdą także setki wolontariuszy. Wśród nich wielu jest takich, którzy WOŚP traktują jak drugą rodzinę. Działają dla niej od lat.

- Kwestować zaczęłam w gimnazjum, dziewięć lat temu. Stwierdziłam, że fajnie byłoby realnie pomagać ludziom - wspomina Marta Jedlińska, studentka Politechniki Poznańskiej i szefowa sztabu Wielkiej Orkiestry przy tej uczelni. Największego w Wielkopolsce. Pracuje w nim 750 wolontariuszy i ponad 100 organizatorów. - Na czele sztabu stoję w tym roku po raz pierwszy. To wielkie wyzwanie, ale jeszcze większa satysfakcja. Od samego początku do działania napędzają mnie ludzie - ich pozytywna energia i wsparcie - dodaje.

Jeszcze wcześniej swoją przygodę z WOŚP rozpoczął 22-letni Michał Sopa. Dziś odpowiada za opiekę nad wolontariuszami w sztabie Politechniki. - W 2002 roku wstąpiłem do zuchów. Kwestowaliśmy razem przez lata. Chodziliśmy z puszkami, które były niemal większe od nas. Atmosfera była niesamowita - opowiada. Michał kilka lat temu wpadł w wir pracy dla WOŚP. Przygotowania sztabu zaczyna już w listopadzie. - Przyjemnie patrzy się na pojawiające się wśród wolontariuszy te same twarze. A wraz z nimi nowe osoby - mówi Michał Sopa. - Przychodzą rodziny z małymi dziećmi i wyrabiają dla nich identyfikatory, żeby mogły czuć się częścią imprezy.

Według organizatorów z roku na rok coraz więcej osób wspiera WOŚP, bo widzi efekty jej działania. - Widzimy, ile sprzętu z serduszkiem jest w szpitalach, ilu osobom, przede wszystkim dzieciom, uratował on już życie. Dzięki Orkiestrze możemy działać, a nie czekać, aż ktoś inny coś zrobi - przekonuje Marta Jedlińska.

Jak zatem sztabowcy reagują na zarzuty pod adresem WOŚP? Nie przejmują się nimi. Nadal robią swoje. - Mierzymy się z tym co roku, choć lokalnie w mniejszej skali - mówi Michał Sopa. - My po prostu pracujemy w poczuciu, że robimy coś dobrego. Czy jesteśmy antykatoliccy (tak uważa posłanka PiS Krystyna Pawłowicz - przyp. red.)? Najbardziej po katolicku jest pomagać innym. Dopóki to robimy, takie argumenty są bezpodstawne.

Z kolei szefowa sztabu przy Politechnice przypomina, że udział w WOŚP to indywidualna sprawa i nie wiąże się w żaden sposób z sytuacją polityczną.

Grają w Orkiestrze od początku

Wielka Orkiestra w Poznaniu to nie tylko praca młodych ludzi w największym sztabie, ale także działania tych mniejszych. W tworzonym przez spółdzielnię Osiedle Młodych od 12 lat udziela się 67-letnia Małgorzata Marcinkowska, harcmistrzyni. Wraz z grupą harcerzy w latach 90. grała dla WOŚP na stacjach benzynowych. Przyznaje, że w pewnym momencie zwątpiła.

- Mówiło się, że Jerzy Owsiak nie do końca przejrzyście wydaje zebrane pieniądze - wspomina Marcinkowska. - Na kilka lat zawiesiłam działania. Swój błąd zrozumiałam, kiedy koleżanka zabrała mnie do szpitala, w którym pracowała. Większość tamtejszego sprzętu medycznego miała czerwone serduszka. Z kolei harcerze, którymi się opiekowałam, mieli pompy insulinowe sfinansowane przez Orkiestrę.

W tym roku 67-latka wraz z mieszkańcami i pracownikami spółdzielni Osiedle Młodych zorganizuje już 12 finał. W sztabie działa 100 wolontariuszy, wśród nich wielu harcerzy i gimnazjalistów. Rekordową sumę 53 tys. zł udało im się uzbierać w ubiegłym roku. Jednak najmilsze wspomnienia Małgorzaty Marcinkowskiej wiążą się z inną sytuacją. - Podczas zbiórki podszedł do mnie pan, wyciągając ozdobny woreczek po whisky. Myślałam, że będzie się awanturował, ale powiedział tylko, że to dla mnie. W środku były monety, które zbierał przez cały rok. Specjalnie dla nas. Woreczek mam w domu do dzisiaj - wspomina wolontariuszka.

Zaznacza, że pieniędzy nie zbiera dla Jerzego Owsiaka, tylko dla dzieci i seniorów. To powtarza swoim podopiecznym. Dlatego nie przejmuje się awanturą wokół Orkiestry. - Mnie to zwyczajnie smuci - przyznaje. - Mamy wiele problemów, a zajmujemy się, tym, że komuś udało się zrobić coś dobrego dla innych. Widziałam efekty pracy WOŚP i mam nadzieję, że nadal będziemy tak pracować.

Harcmistrzyni dodaje, że od zawsze jest wierząca. I daje tego świadectwo, właśnie pomagając innym w WOŚP.

Od lat 90. Wielką Orkiestrę wspiera także Grzegorz Pawlak, operator lokalnej telewizji kablowej w Śremie. Po pierwszym finale WOŚP w styczniu 1993 roku przyszło do niego dwóch licealistów. - Powiedzieli, że chcieliby zorganizować taki lokalny finał u nas. Pierwszy odbył się tydzień po krajowym. Cały dzień, kiedy zbierali pieniądze, biegałem za nimi z kamerą. Gdy dziś oglądam ten materiał, widzę niesamowite wkręcenie i zaangażowanie ludzi - wspomina Grzegorz Pawlak.

Wtedy udało się uzbierać 25 tys. zł. Padł pomysł, by osobiście zawieźć je do Jerzego Owsiaka. Główni organizatorzy dostali oficjalną delegację do Warszawy. - Wtedy poznałem Jurka. Gadaliśmy tak długo, że omal nie spóźniliśmy się na pociąg - mówi Pawlak. Zaznacza, że już wtedy czuli, że będą organizować kolejne imprezy. I tak jest do dzisiaj. Śremskim finałom od zawsze towarzyszy regionalny charakter. Ich twórcy starają się co roku stworzyć coś wyjątkowego, zaskoczyć ludzi. Koncerty lokalnych i tych bardziej znanych zespołów, kawiarenki, czterometrowy tort na dziesiąte urodziny, widowiskowe światełka do nieba, a nawet… wypadek samochodowy z pokazami ratunkowymi.

- W pewnym momencie poczuliśmy, że pomysły się skończyły - wspomina działacz WOŚP. - Zorganizowaliśmy więc wtedy kameralny, niewielki finał. Ludzie wyrażali zdziwienie, a nawet niezadowolenie. Mieli nadzieję, że co roku będziemy robić takie Dni Śremu, tylko zimą.

Organizatorzy lokalnych finałów nie spoczęli jednak na laurach. Poszli nawet o krok dalej i w 2000 roku założyli Śremską Grupę Nieustannych Optymistów „Krówka Mała”. - Pomysł i nazwa zostały zaczerpnięte od WOŚP. Jurek Owsiak miał wtedy firmę Mrówka Cała, a my chcieliśmy do tego nawiązać - zdradza Grzegorz Pawlak. - Wcześniej organizowaliśmy finały pod swoimi nazwiskami, ale zdecydowaliśmy, że trzeba to jakoś uporządkować.

Dziś Krówka Mała jest oficjalnie zarejestrowanym stowarzyszeniem i liczy kilkunastu członków. Organizuje akcje charytatywne, pokazy pierwszej pomocy (kilka razy pojechała z nimi np. na Open’er Festival), wspiera szkoły. - I my, i Jurek cieszymy się, że wyszliśmy z Krówką poza działalność Orkiestry. Nie zmienia to faktu, że stale się na niej wzorujemy - podkreśla Grzegorz Pawlak. I dodaje, że podczas niedzielnego 24. finału WOŚP mieszkańców Śremu znów czeka coś nowego. Służb mundurowych nie zabraknie.

Bez profesjonalnego sprzętu jesteśmy jak kowale bez młotów

Profesor Janusz Gadzinowski, kierownik Kliniki Neonatologii Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, wspomina pierwsze lata grania Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

- Pamiętam spotkanie w Domu Harcerza w Warszawie, kiedy poznałem Jerzego Owsiaka i jego żonę - mówi prof. Gadzinowski. - To, co mówił ten człowiek, wydawało nam się wtedy abstrakcją. Ponad dwadzieścia lat temu potrzeby neonatologii były inne niż teraz. Byliśmy na innym poziomie, zmagaliśmy się z zupełnie inną rzeczywistością. Owsiak obiecywał nam nie tylko sprzęt, ale też jakość, o jakiej polskim lekarzom wtedy się nie śniło.

Inkubatory, pompy infuzyjne, lasery optyczne czy pulsoksymetry, które trafiły na polskie oddziały leczące noworodki, były najwyższej klasy.

- Dla neonatologów to był szok - przyznaje prof. Gadzinowski. - Mogliśmy dostać wtedy więcej sprzętu trochę gorszego, ale to, że dostaliśmy najwyższej jakości aparaty, to na zawsze zmieniło polską neonatologię. Zmieniły się bowiem oczekiwania, zmieniło się myślenie. Nie chcieliśmy już gorszego, uznaliśmy, że nasze polskie dzieci zasługują na sprzęt najwyższej jakości. Przyszły nowe standardy.

Profesor Gadzinowski uważa, że Orkiestra odegrała ogromną rolę w zwracaniu uwagi na problemy polskiej neonatologii.

- Wcześniej nie mówiło się o nas wiele - przyznaje prof. Gadzinowski. - Nagle społeczeństwo dostrzegło nasze potrzeby, a raczej potrzeby noworodków, którym ratujemy życie. Bo my, neonatolodzy, bez profesjonalnego sprzętu jesteśmy jak kowale bez młotów.

W Ginekologiczno-Położniczym Szpitalu Klinicznym UMP przy ul. Polnej, na oddziale neonatologii są obecnie 63 stanowiska dla noworodków, w tym 23 to miejsca intensywnej opieki medycznej. Oddział izolacyjny dysponuje 12 stanowiskami, w tym 6 intensywnymi. Na intensywnej terapii w szpitalu przy Polnej jest leczonych 500 dzieci rocznie.

- Na oddziale neonatologii mamy jeden inkubator od WOŚ i dodatkowo jedno miejsce intensywnej opieki zostało całkowicie wyposażone przez WOŚP - mówi Hanna Werc, pielęgniarka oddziałowa. - Na oddziale izolacyjnym wygląda to podobnie. Tam również orkiestra wyposażyła jedno miejsce intensywnej opieki medycznej dla noworodków w inkubator, respirator i inne potrzebne urządzenia.

W Ginekologiczno-Położniczym Szpitalu Klinicznym przy ul. Polnej w Poznaniu sprzętu od Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy nie ma wiele, ale jest on na pewno doceniony przez personel medyczny. Przez ostatnie 10 lat grania Orkiestry Polna otrzymała sprzęt warty prawie 1,2 miliona złotych.

- Jesteśmy wdzięczni za pomoc Orkiestry, choć najbardziej znaczący zastrzyk na zakup sprzętu to pomoc unijna - przyznaje prof. Gadzinowski. - Dla porównania, z samego Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Programu Infrastruktura i Środowisko otrzymaliśmy 10 milionów złotych na zakup sprzętu, z czego 1,5 miliona musieliśmy mieć środków własnych, które wyłożyło Ministerstwo Zdrowia. Dużym wsparciem był dla nas również Fundusz Norweski.

Akcja przesiewowego badania słuchu u noworodków, leczenie retinopatii wcześniaków i program nieinwazyjnej wentylacji noworodków to według profesora Gadzinowskiego najsilniejsze strony Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

- To są programy kontynuowane przez lata i to podziwiam w działalności Orkiestry - przyznaje prof. Gadzinowski. - To dzięki Owsiakom każde dziecko, które przychodzi na świat, jeszcze przed opuszczeniem szpitala, ma zbadany słuch.

Dzięki programowi wczesnego wykrywania wad słuchu w Polsce znacząco poprawiła się jakość życia głuchych od urodzenia dzieci. Za badania i diagnostykę wad wzroku u dzieci urodzonych przed 32. tygodniem ciąży płaci Ministerstwo Zdrowia w ramach własnego programu profilaktycznego. Ale to Orkiestra kupuje sprzęt i dba o leczenie retinopatii u wcześniaków. Kolejna akcja WOŚP to Infant Flow, czyli nowoczesna metoda wentylacji nieinwazyjnej u noworodków z zaburzeniami oddychania. Zamiast podłączenia do respiratora za pomocą rurki tracheotomijnej, w wielu przypadkach dzieci korzystają z aparatów do wspomagania oddychania, które wymagają jedynie kaniuli donosowych. To pomaga uniknąć powikłań po mechanicznej wentylacji.

Szpital przy Polnej to niejedyny w Poznaniu beneficjent WOŚP.

- Dwa lata temu robiłem zestawienie sprzętu od Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy dla Ministerstwa Zdrowia - mówi dr Paweł Daszkiewicz, dyrektor naczelny Szpitala Klinicznego im. Jonschera Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. - Gdy spojrzałem na tę imponującą listę, zdałem sobie sprawę z ogromu pomocy, jaką od nich otrzymaliśmy. Obecnie czekamy na kolejny sprzęt kupiony za pieniądze z poprzedniej Orkiestry.

Do szpitala dziecięcego przy ulicy Szpitalnej w Poznaniu w pierwszych miesiącach tego roku trafią między innymi aparaty usg wysokiej klasy, przewoźny cyfrowy aparat rtg, kardiomonitory, czy urządzenie do badania poziomu stężenia tlenku azotu w wydychanym powietrzu i przewoźny aparat echokardiograficzny.

- Obserwując działania Orkiestry, widzę, że są coraz lepiej zorganizowani - przyznaje dyrektor Daszkiewicz. - Może w początkowych latach zdarzały się sytuacje, że sprzęt trafiał w miejsca, gdzie nie był do końca potrzebny, ale teraz to jest niemożliwe. Nie ma możliwości, że wstawi się sprzęt, który nie będzie używany. Wszystko jest sprawdzane, ze wszystkiego trzeba się rozliczyć.

Dyrektor Daszkiewicz także podkreśla wysoką jakość sprzętu, który otrzymał od Orkiestry.

- W życiu dostałem już bardzo dużo różnych darowizn, mam więc porównanie - mówi dyrektor Daszkiewicz. - Od WOŚP dostajemy zawsze bardzo porządny sprzęt wysokiej klasy.

W tym roku Orkiestra zapowiada pomoc dla pediatrii i godną opieki ludzi w podeszłym wieku. Na wsparcie może więc liczyć Szpital Dziecięcy św. Józefa w Poznaniu przy ul. Krysiewicza.

- Sprzęt, który otrzymaliśmy do tej pory od Wielkiej Orkiestry, to najwyższej jakości aparatura, na zakup której nie byłoby stać naszego szpitala - mówi Sylwia Świdzińska, zastępca dyrektora do spraw medycznych SZOZ nad Matką i Dzieckiem w Poznaniu. - W ubiegłym roku dostaliśmy na przykład analizator do badań podstawowych czy urządzenie do podglądu naczyń stosowane przy trudnych wkłuciach u małych dzieci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski