Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polityka: Na czym polega sukces Leszka Wojtasiaka?

Łukasz Cieśla, Piotr Talaga
Leszek Wojtasiak to jedna z kluczowych postaci w wielkopolskiej PO
Leszek Wojtasiak to jedna z kluczowych postaci w wielkopolskiej PO Fot. Romuald Królak
Czy rozbudowa prywatnej uczelni wyższej, która zarabia na swoich studentach, ma strategiczne znaczenie dla rozwoju naszego regionu? Okazuje się, że tak.

Mimo, że Wielkopolska należy w Polsce do liderów w wykorzystaniu funduszy unijnych, sam sposób ich przyznawania budzi wiele kontrowersji. Pisaliśmy o kilku z tych dyskusyjnych: dotacji na rozbudowę szpitala we Wrześni, szpital w Śremie, kanalizację w Wieleniu. Wątpliwości budzi także kolejna dotacja, o której dziś piszemy.

Na liście projektów kluczowych, przyjętych przez zarząd województwa wielkopolskiego, znalazło się dofinansowanie do rozbudowy poznańskiej Wyższej Szkoły Nauk Humanistycznych i Dziennikarstwa.
Z unijnej kasy szkoła dostała 15,7 mln zł. Rozbudowę WSNHiD zakwalifikowano jako projekt kluczowy, co oznacza, że miał mieć strategiczne znaczenie i nie musiał przechodzić procedury konkursowej.

Projektami kluczowymi są zazwyczaj inwestycje publiczne. Na liście wielkopolskich projektów kluczowych znalazły się m.in. budowa drogi powiatowej w powiecie kościańskim, zakup taboru kolejowego przez samorząd wojewódzki, przedłużenie trasy Poznańskiego Szybkiego Tramwaju czy inwestycje na państwowych uczelniach wyższych. Poznańska WSNHiD, spośród kilkudziesięciu wielkopolskich projektów kluczowych, jest jedynym podmiotem prywatnym. Dlaczego uczelnię potraktowano na preferencyjnych warunkach?

Nasi rozmówcy twierdzą, że między uczelnią a Urzędem Marszałkowskim, który przyznaje dotacje, panują specyficzne relacje. Żona wicemarszałka Leszka Wojtasiaka, odpowiedzialnego za fundusze unijne, najpierw uzupełniała wykształcenie na WSNHiD, a niedawno rozpoczęła pisanie doktoratu.
Leszek Wojtasiak zapewnia nas, że nie ma związku między dotacją dla uczelni a studiami jego żony.

- Musiałbym rodzinę na Sycylię wywieźć albo jeszcze dalej, żeby oni nigdzie nie mogli się uczyć - oburza się Wojtasiak. - A jaka uczelnia nie korzystała z dotacji? - dopytuje po chwili.

Leszek Wojtasiak rekomendował zarządowi województwa projekt dotacji dla uczelni i był autorem uzasadnienia do uchwały zarządu o jej przyznaniu. Czytamy w nim, że "projekt ma pozytywny wpływ na politykę równych szans. Nowo wybudowane obiekty będą przystosowane dla potrzeb osób niepełnosprawnych".

Wicemarszałek tłumaczy też, że w nowym obiekcie powstała sala koncertowa, która może stać się sceną dla wielu artystów, np. z Polskiego Teatru Tańca.
Założycielem WSNHiD jest biznesmen Piotr Voelkel. Inne jego przedsięwzięcie to budowa Wielkopolskiego Centrum Designu. Na ten cel również przeznaczono unijną dotację. Jej wysokość to 15,8 mln zł.

- Ten związek w sprawie designu powstał z naszej inicjatywy - zapewnia Wojtasiak. Dodaje, że to najpierw urzędnicy zainteresowali się designem, a dopiero potem pojawił się Piotr Voelkel.
Departamenty unijne, które w Urzędzie Marszałkowskim nadzoruje Wojtasiak, mieszczą się w biurowcu przy ul. Szyperskiej w Poznaniu. Budynek został wybudowany przez firmę Dariusza Wechty.

Urząd wynajął pomieszczania właśnie od niego, mimo że w innym miejscu Poznania, przy ul. Hetmańskiej, także były wolne biura i wynajem miał kosztować mniej. Leszek Wojtasiak w rozmowie z "Głosem" stwierdził jednak, że ta rzekomo tańsza oferta nie była dobra dla urzędu, bo miała gorszy rozkład pomieszczeń, a niektóre miejsca nie były dobrze oświetlone. I dlatego - jak podkreśla - urząd musiałby przy Hetmańskiej wynająć więcej metrów kwadratowych, co doprowadziłoby do tego, że ta oferta byłyby droższa niż u Wechty.

Czynsz za wynajęcie nowoczesnych biur u Wechty płaci Unia Europejska (bo podwładni Wojtasiaka i on sam zajmują się projektami unijnymi). W pewnym momencie pojawił się nawet pomysł, by w budynku wybudowanym przez tego przedsiębiorcę umieścić siedzibę wielkopolskiej PO.

Leszek Wojtasiak przyznaje, że ktoś taki pomysł rzucił, ale on był jemu stanowczo przeciwny. I zaznacza, że Dariusza Wechty nie znał do momentu wynajęcia u niego powierzchni dla urzędu.
- Nie wiedziałem, kim jest ani jakie biznesy prowadzi - mówi.

Wicemarszałek sam wywodzi się z biznesu. Przez lata prowadził firmę handlującą m.in. rynnami i studniami kanalizacyjnymi. Teraz interes prowadzą dzieci, a Leszek Wojtasiak, jak sam podkreśla, postanowił dać coś od siebie społeczeństwu. Stąd jego działalność publiczna.

Przy okazji rozmowy z Leszkiem Wojtasiakiem o funduszach unijnych wróciliśmy do sprawy jego
wykształcenia. Z naszych informacji wynikało, że urzędnik nie posiada nawet matury.

Wicemarszałek niespodziewanie zaczął jednak twierdzić, że właśnie kończy jedną z wyższych uczelni. Jak to zrobił, skoro jeszcze w ubiegłym roku mówił, że nie ma matury? Po kilku minutach rozmowy, w której unikał konkretnych odpowiedzi, przyznał, że matury nie ma.

Posłuchaj: Leszek Wojtasiak o swoim wykształceniu

Leszek Wojtasiak pytany przez "Głos" o swoje początki w polityce twierdził, że wszedł do niej w 2000 roku. Gdy po chwili mówimy mu jednak, że słyszeliśmy o jego działalności w lewicowej Unii Pracy, potwierdza tę informację. Na początku lat 90., bez powodzenia, startował z jej list do Sejmu.

W 2000 roku, gdy Andrzej Olechowski kandydował na prezydenta RP, wspierało go Stowarzyszenie dla Rzeczypospolitej. Jego aktywnym działaczem był Leszek Wojtasiak. Sympatycy Olechowskiego po przegranej kampanii zaczęli współtworzyć Platformę Obywatelską.

Partyjni koledzy Wojtasiaka wspominają, że gdy ich partia raczkowała, Wojtasiak miał dostęp do czołowych polityków, jak Donald Tusk i Jan Rokita. Gdy przyjeżdżali do Wielkopolski, miał ich wozić swoim żółtym mercedesem.
- Mercedes był beżowy - precyzuje Wojtasiak.

Polityk w pierwszych latach istnienia partii był kojarzony z Waldym Dzikowskim, wieloletnim szefem PO w regionie. Potem ich drogi się rozeszły. W partii mówi się, że Dzikowski nieprzychylnie patrzył na rosnące ambicje działacza z Kostrzyna. Miał mu też wytykać brak wykształcenia. Leszek Wojtasiak, pytany o nieporozumienia z Dzikowskim, mówi z kolei, że były lider grał tylko na siebie i zaniedbywał działaczy PO, zwłaszcza w terenie.

Narastający konflikt z ówczesnym szefem wielkopolskiej PO nie przeszkodził mu jednak w zostaniu wicemarszałkiem województwa do spraw unijnych. Jak do tego doszło? W 2006 roku odbyły się wybory na szefa wielkopolskich struktur Platformy. Dzikowski wygrał reelekcję, ale z minimalną przewagą nad Adamem Szejnfeldem, posłem z okręgu pilskiego. Wojtasiak był już wtedy przy Szejnfeldzie, któremu robił kampanię.

- Zaproponowałem na swego zastępcę w regionalnych strukturach właśnie Szejnfelda, by nie doprowadzać do podziału wewnątrz partii - wspomina Waldy Dzikowski.

W ramach porozumienia między rywalami ustalono też, że Wojtasiak, ze wskazania Szejnfelda, zostanie wicemarszałkiem województwa.

Osoby, które znają Wojtasiaka twierdzą, że teraz to on ma olbrzymie wpływy w wielkopolskiej PO. Tym bardziej że obecny szef Rafał Grupiński często przebywa w Warszawie, a drugi z liderów, europoseł Filip Kaczmarek, szefujący poznańskiej PO, pracuje w Brukseli. W Poznaniu jest za to Leszek Wojtasiak, formalnie wiceszef wielkopolskiej PO.

Wicemarszałek uważa, że podstawą jego sukcesu jest m.in. otwartość na ludzi i współpracowników. - Pracując przed laty w stadninie koni w Iwnie, na kierowniczym stanowisku, nauczyłem się, że należy korzystać z wiedzy pracowników i dołożyć do tego jeszcze własne zaangażowanie - stwierdza.

Jego obecni podwładni skarżą się jednak, że w pracy sięga po niekonwencjonalne metody.
- Pewnego razu zwołał pracowników i mówił, że są na niego szykowane artykuły w prasie. Mówił, że donosicielowi, który jest na sali, grozi śmierć społeczna. Zaczęliśmy się bać o pracę - opowiada jeden z podwładnych Wojtasiaka.

Polityk PO potwierdza, że na spotkaniu rzeczywiście padły mocne słowa. Inaczej jednak przedstawia sytuację i wskazuje, że został źle zrozumiany. Mówi, że negatywne artykuły w prasie miały dotyczyć dwóch jego pracowników, którzy mieli być pomówieni o złe wykonywanie obowiązków. A to byłyby dla nich bardzo krzywdzące opinie.- Zwróciłem więc uwagę, by nie napuszczać mediów na kolegów z pracy - zaznacza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski