Martwi jednak to, że aby tajemnica poliszynela stała się wiarygodną informacją, trzeba było niemal dwóch dekad funkcjonowania procederu. Bo "półkowe" pojawiło się w Polsce wraz z supermarketami.
Czytaj:
Korupcja w wielkopolskich marketach
Jest kolejnym dowodem na kilka prawd oczywistych: takich jak ta, że duży może więcej, że w łapówkowym procederze zyskuje i ten kto bierze, i ten kto daje, że solidarność jego uczestników utrudnia wykrycie. No, najbardziej oczywiste z oczywistych - że to zwyczajnie nieuczciwe.
Ale jest i strona, przynajmniej na pierwszy rzut oka, mniej oczywista. Że mentalność Kalego jest nam wciąż najzwyczajniej bliska. Nikt z nas nie chce być okradany. Gdyby przedsiębiorca wręczający łapówkę odkrył, że jego pracownik też wziął "prezencik", na przykład od dostawcy surowców wywaliłby go na zbity pysk, przy akompaniamencie tyrad o uczciwości, zaufaniu i godności pracy. Gdyby pracownik, który łapówkę bierze, wziął pod uwagę, że w cenie czegokolwiek, co kupuje jest po parę nieopodatkowanych złotych dla pana Jasia, co zamawia, i pana Józia, co układa na półce, byłby z pewnością oburzony. Ale w odwrotną stronę to nie działa. Zarówno jeden i drugi okrada sąsiada, brata, siostrę, kuzyna i rzesze obcych, którzy mają pecha kupować tam, gdzie układ działa. Każde z możliwych wytłumaczeń to wymówka. Wystarczyłoby oczywiste "nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?