Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polska wygrała z Liechtensteinem 2:0. Z kadrą pożegnał się Dudek, a efektownie przywitał Zieliński

Radosław Patroniak
Przed piątkowym meczem o punkty z Mołdawią we wtorek na stadionie Cracovii mieliśmy sobie urządzić strzelaninę w potyczce z Liechtensteinem. Skończyło się na skromnym 2:0, mękach w pierwszej połowie i błysku debiutantów w drugiej.

Spotkanie pod Wawelem było pożegnaniem w kadrze Jerzego Dudka. Do Klubu Wybitnego Reprezentanta oprócz niego przyjęto też Marcina Wasilewskiego (już wcześniej miał na koncie 60 występów). Przed meczem okolicznościowe patery wybitnym zawodnikom wręczył prezes PZPN, Zbigniew Boniek.

Jerzy Dudek w sercach polskich kibiców pozostanie głównie jako triumfator Ligi Mistrzów w barwach FC Liverpool. Jego słynny ,,Dudek dance’’ podczas serii rzutów karnych w finale z Milanem przeszedł już do historii nie tylko rodzimej piłki. - Dogłębnie poznałem funkcjonowanie takich klubów jak Feyenoord, Liverpool czy Real Madryt. W tym ostatnim klubie nie byłem postacią nr 1, ale świadomie wybrałem Królewskich, bo chciałem zobaczyć jak funkcjonuje jeden z najsłynniejszych klubów świata. Zebrane doświadczenia na pewno pomogą mi w nowej życiowej roli, która z pewnością będzie związana z futbolem - przyznał 40-letni bramkarz.

Kto spodziewał się, że nasz selekcjoner towarzyskie spotkanie z reprezentacją Liechtensteinu potraktuje jako próbę generalną przed piątkowym starciem o punkty z Mołdawią, ten musiał być mocno rozczarowany. Waldemar Fornalik postawił na zmienników, nie chcąc narażać swoich asów atutowych na kontuzje i zmęczenie. - Piłkarze przyjeżdżali na zgrupowanie w różnych terminach. Niektórzy ledwo zdążyli, inni już poczuli głód piłki. W szeregi drużyny wkradło się małe rozprężenie. Dlatego takie przetarcie z Liechtensteinem bardzo się nam przyda, bo to zawsze co innego niż kolejny, nawet najbardziej intensywny, trening - podkreślił Fornalik.

Biało-czerwoni rozpoczęli pojedynek od falowych ataków. Najbardziej aktywny był Kamil Grosicki, który mijał rywali jak slalomowe tyczki. ,,Grosik" nie zawsze jednak celnie dogrywał piłkę, a nawet jak nie brakowało mu precyzji, to często zawodzili partnerzy. Najbardziej irytujący był Adrian Mierzejewski. Pomocnik tureckiego Trabzonsporu najpierw nie trafił z 3 m do bramki, następnie zachował się w polu karnym jak junior, a przy strzale zza pola karnego bardziej skoncentrował się na sile niż na dokładności.

Tymczasem eksperymentalna defensywa gospodarzy, mimo że przeciwnik był schowany za podwójną gardą, popełniała dziecinne błędy. Pierwszy kiks zaliczył Bartosz Salamon. Jeszcze poważniejszy błąd popełnił Marcin Komorowski, który przy linii bocznej beztrosko stracił piłkę i musiał ratować się faulem. Chwilę później obrońca Tereka Grozny trafił w poprzeczkę, ale z pomocą obrońców Liechtensteinu. Potem znów nie popisał się Mierzejewski.

Brawa na stadionie Cracovii rozległy się więc dopiero wtedy, gdy trener postanowił zdjąć z boiska Dudka. Wychowanek Concordii Knurów opuszczał murawę w szpalerze, stworzonym przez młodszych kolegów z kadry. Utytułowanego golkipera zastąpił Artur Boruc.

Kibice tak byli znudzeni grą polskiej drużyny, że postanowili ożywić boiskowe wydarzenia, wbiegając na boisko i przerywając spotkanie. Incydent szybko został zażegnany przez krakowskich porządkowych, którzy wcześniej jednak nie bardzo wykazali się czujnością, skoro pod ich bokiem fani zabawili się w sprinterów...

Na drugą połowę biało-czerwoni wyszli z trzema nowymi zawodnikami. W kadrze zadebiutowali były lechita, Bartosz Bereszyński i pomocnik Udinese, Piotr Zieliński. Trzecim zmiennikiem był Sebastian Boenisch. I to on właśnie stworzył pierwszą groźną akcję pod bramką Liechtensteinu, choć nieco wcześniej Borucowi strachu napędził Sandro Wieser.

Bramkę amatorów z Księstwa położonego między Szwajcarią a Austrią odczarował jednak dopiero Artur Sobiech, po podaniu Bereszyńskiego. Architektem gola był Zieliński, który popisał się genialnym, prostopadłym zagraniem do bocznego obrońcy Legii. Napastnik Hanoweru 96 dopełnił tylko formalności. Pytanie tylko, czy Fornalikowi nie zabraknie odwagi przy zestawianiu składu na piątkowy mecz i wpuści Zielińskiego od 1. minuty.

Na 2:0 podwyższył Maciej Rybus po indywidualnej akcji, zakończonej efektowną podcinką. Nieco wcześniej na boisku pojawił się Jakub Kosecki, który podobnie jak w pierwszej połowie Grosicki, próbował wykorzystać swoją szybkość i nie bał się pojedynków jeden na jeden. W końcówce idealną okazję zmarnował Sobiech, który za długo zwlekał ze strzałem.

Bramki: 1:0 Artur Sobiech (53), 2:0 Maciej Rybus (72).Sędziował: Siergiej Karasiow (Rosja).Widzów: 8 tys.Polska: Dudek (33 Boruc) - Jędrzejczyk, Salamon (46 Bereszyński), Komorowskil, Wawrzyniak (46 Boenisch), Borysiuk, Mierzejewski (68 Kosecki), Matuszczyk, Grosicki (46 Zieliński), Rybus (79 Łukasik), Sobiech.Liechtenstein: Jehle (46 Bicer) - Stocklasa, Oehri (46 Vogt), Frick (46 Kaufmann), Quintansl (81 Gur), Buchel, N.Hasler, Wieser (83 Gubers), Beck (59 Yildiz), Christen, D.Hasler.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski