Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polski trudniejszy od chińskiego?

Alicja Lehmann
Dzieci ze szkoły pisały swoje imię koreańskimi znakami graficznymi. Poznawanie innych kultur, siebie nawzajem i ułatwienie intergracji w społeczeństwie to główny cel Dni Kultury
Dzieci ze szkoły pisały swoje imię koreańskimi znakami graficznymi. Poznawanie innych kultur, siebie nawzajem i ułatwienie intergracji w społeczeństwie to główny cel Dni Kultury Waldemar Wylegalski
W Poznaniu mieszka spora grupa obcokrajowców, w tym wiele dzieci. Przyglądają się uważnie Polakom, ale także próbują pokazać własne zwyczaje. Zorganizowali Dni Kultury i przy okazji opowiedzieli o tym, jak mieszka im się w naszym kraju

Uczniowie z International School of Poznan w Poznaniu zorganizowali w murach szkoły Dzień Kultury. To coroczna impreza i jej głównym zadaniem jest zbliżenie różnych narodowości, które licznie reprezentowane są w poznańskiej szkole.

CZYTAJ TEŻ:
Magazyn Rodzinny w Głosie Wielkopolskim
Rzecz o refleksoterapii
Raport Młodzież 2011 - cenią przyjaźń i chcą pomagać

Niemałą zasługę w organizacji Dnia Kultury mieli rodzice. To w dużej mierze na ich barkach spoczęło przygotowanie uroczystości. Jak mówią, zależało im na tym, aby dzieciaki poznały siebie nawzajem, przez co czułyby się pewniej w nowych warunkach.

Wiedzą, co to znaczy, bo na co dzień zmagają się z innym problemem: integracją. W XXI wieku, w tak dużym mieście jak Poznań, w centrum zjednoczonej Europy wydawałoby się sprawa łatwa. Okazuje się, że nie do końca.

Kiedy byłem Niemcem
Ana-Maria jest Niemką, ale jej rodzinne korzenie sięgają Rumunii i Austrii. Do Poznania przyjechała cztery lata temu. Wcześniej rodzina mieszkała w Indiach. Jej mąż został tutaj wysłany przez swoją firmę. Ana-Maria ma troje dzieci: Patrica, Christiana i Adriannę. Wszystkie uczą się w International School of Poznan.

- Kiedy przyjechaliśmy do Poznania, nie mieliśmy większych problemów z przyzwyczajeniem się do tutejszych warunków - mówi Ana-Maria. - Mój średni syn po krótkim czasie użył sformułowania: kiedy jeszcze byłem Niemcem i to jest najlepszy dowód na to, że przeprowadzkę do innego kraju znieśliśmy niemalże bezboleśnie - śmieje się.

Kobieta mówi, że bardzo lubi Polskę i Polaków. Jednocześnie zaznacza, że nie jesteśmy łatwym narodem. Mówi nawet, że w pewnych sytuacjach jesteśmy bardziej niemieccy niż sami Niemcy.

- Polacy lubią mieć zapewnione bezpieczeństwo. Asekurują się, jak mogą - uważa Ana-Maria. - Według stereotypów to niemiecka cecha narodowa, a okazuje się, że tutaj jest to bardzo zakorzenione.

Nie są to jednak cechy, które wpływałyby na negatywny obraz Polaków w oczach Any-Marii. Dużo bardziej przeszkadza jej fakt, że nie wszędzie może porozumieć się po angielsku.

- A co mnie zaskakuje najbardziej to to, że w zwykłym sklepie spożywczym szybciej znajdę osobę, która mówi po niemiecku - dodaje.

Ana-Maria zna jednak polski. Mówi dobrze, ale na potrzeby tekstu wybiera angielski. Przyznaje, że to właśnie stopień znajomości języka polskiego znacząco wpływa na to, czy lubi się Polskę, czy nie.

Dwa rodzaje Polaków
Clara, jej koleżanka i jednocześnie nauczycielka w szkole, pochodzi z Argentyny. Jej mąż jest Polakiem. Poznali się w Californii, w USA.

- Mieliśmy wybierać, gdzie osiądziemy. Mogliśmy mieszkać albo w Argentynie, albo w Polsce - opowiada Clara. - Ze względów ekonomicznych wybraliśmy Polskę.

Przyjechali tu trzy i pół roku temu. Clara uważa, że Polaków można podzielić na dwie grupy: tych zamkniętych w sobie i trochę zakompleksionych oraz tych otwartych, żądnych nowych doświadczeń, niebojących się nowości i ciekawych świata. Mówi, że zdecydowanie woli tych drugich. W jej przypadku pierwszy okres w Polsce nie był łatwy. Głównie przez niemożność porozumienia się.

- Wyjście do sklepu i kupienie zwykłych dżinsów było męczarnią - wspomina Clara. - Nikt nie mówił po angielsku. O hiszpańskim nawet nie było mowy. A ja nie znałam słowa po polsku.

Podczas gdy Ana-Maria planuje najbliższe lata spędzić w Polsce, Clara przyznaje, że nie chce tutaj zostać na dłużej. Ona i jej mąż mają 18-miesięczną córkę. Dziewczynka urodziła się w Poznaniu. Zaczyna mówić po angielsku, hiszpańsku i polsku. Rodzina planuje wyemigrować do Stanów Zjednoczonych. Głównym powodem jest to, że Clara nie czuje się w Polsce swobodnie. Nie ukrywa, że winę za ten stan ponosi nieznajomość języka.

To, że język pełni niezwykle ważną rolę, potwierdza Katarzyna Piguła, psycholog. Według specjalistki możliwość porozumiewania się w innymi ludźmi przybliża ich do siebie.

- W przypadku osoby z innego kraju niezwykle ważnym jest, aby czuła się swobodnie i odnalazła w nowych dla niej warunkach - uważa Katarzyna Piguła. - To może im zapewnić poczucie bezpieczeństwa i co za nim idzie, przewidywalność tego, co się z nimi będzie działo.

Psycholog podkreśla, że indywidualna sytuacja obcokrajowca też ma znaczenie. Diametralnie różni się bowiem podejście osoby, która przyjechała do Polski, bo została tutaj skierowana do pracy, od sytuacji osoby, która jest w naszym kraju ze względów choćby ekonomicznych czy nawet politycznych.

- Oczywistym jest, że pracownik jakiejś firmy, który przyjechał do Polski na kontrakt i mógł przy tym zabrać ze sobą rodzinę, łatwiej i szybciej i z większą ochotą zintegruje się ze społeczeństwem niż na przykład uchodźca - uważa psycholog.

W International School of Poznan nie brakuje takich właśnie ludzi. Coraz większą grupę stanowią pracownicy koreańskiej fabryki Samsung. Jedną z nich jest Youngmi Chu, mama dziewięcioletniej Joyce i siedmioletniego Youngwon. W Poznaniu mieszkają półtora roku.

- Przeprowadziliśmy się tutaj z 15-milionowego Seulu - mówi Youngmi. - W porównaniu z naszą stolicą, Poznań jest maleńki. Ale dla nas wystarczająco duży. Jest tu wszystko, czego potrzebujemy. Lubię tu mieszkać.

Youngmi uczy się polskiego. Przez ostatni rok brała intensywne lekcje. Najwięcej trudności sprawia jej wymowa sz i cz.
- To najtrudniejszy język świata - śmieje się kobieta. - Wy mówicie, że chiński, ale ja uważam że chiński jest niczym w porównaniu do polskiego. Ale uczę się dalej. Może kiedyś bezbłędnie powiem cześć.

Imbir w herbacie i pierogi
Podczas Dnia Kultury Youngmi pokazywała dzieciom, jak napisać ich imiona znakami, które Koreańczycy stworzyli w XV wieku. Przekraczając próg klasy położonej na drugim końcu korytarza, uczniowie mogli odbyć podróż do Indii i skosztować słodkiej herbaty z mlekiem i imbirem. A na boisku szkolnym, w namiocie czekały na nich pierogi z serem i ogórki kiszone.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski