Półwiejska: Protest przeciw obowiązkowym szczepieniom [AKTUALIZACJA]

Termin pikiety wybrano nieprzypadkowo. Dziś bowiem rozpoczyna się Europejski Tydzień Szczepień pod patronatem WHO. Zebrani wręczali przechodniom ulotki, a dzieciom balony. Na ławkach na ulicy Półwiejskiej rozwiesili transparenty z hasłami: "Obowiązkowe szczepienia - przymus rodem z PRL", "Szczepionki to nie zdrowie", imionami i nazwiskami dzieci, które, według nich, zmarły w wyniku powikłań poszczepiennych oraz "21 ofiar, Grudziądz. Pamiętamy" (W 2009 ruszył proces lekarzy i pielęgniarek z prywatnej przychodni w Grudziądzu. Zostali oskarżeni o testowanie szczepionek przeciwko ptasiej grypie na osobach bezdomnych).

CZYTAJ TEŻ:
KTO BARDZIEJ ODPORNY?

- Stowarzyszenie założyły osoby przymuszane do szczepień oraz osoby, które doświadczyły powikłań poszczepiennych. Bronimy się przed przymusem i dezinformacją. Na mnie, za uchylanie się od szczepień dziecka, nałożono dwie grzywny po 500 zł. Zaskarżyłam je do sądu i wygrałam. Ale osoby które sie nie odwołały, zwrotu nie dostały - mówi Justyna Socha ze STOP NOP.

- Nasze stowarzyszenie przede wszystkim krzewi wiedzę. Jesteśmy za tym, żeby każdy rodzic mógł podjąć samodzielną decyzję. Moje dziecko ma dwa lata, nie jest zaszczepione na nic, a jest zdrowe. Mnie Sanepid czy przychodnia nie ścigają, bo byłem na tyle przewidujący, że napisałem pismo, w którym przedstawiłem powody, dla których nigdy nie zgodzę się na zaszczepienie dziecka - mówi Paweł Kowalski, także członek stowarzyszenia.

ZOBACZ:
DZIECKO POD OCHRONĄ - CZYLI SZCZEPIENIA

I dodaje: - Sytuacja w Polsce jest o tyle dwuznaczna, że jednych rodziców się ściga, a innych nie. Jest ustawa z 2009 roku, która jest nadrzędnym aktem prawnym. Zniknął zapis o karaniu rodziców za nieszczepienie dzieci. Rodzice są wolni, ale tylko pozornie. Bo ustawodawca nie zmienił rozporządzeń. Czytamy między innymi, że w wypadku odmowy szczepienia, należy zastosować karę przymusu. Ale nie czytają dalej, że do szczepienia można przymusić tylko w wypadku epidemii. A takiej przecież nie ma. A Sanepid i inne instytucje z tego korzystają, i straszą rodziców grzywnami.

Na pytanie, czy przed epidemią nie uchowały nas właśnie szczepienia, odpowiada:
-Może. Jeśli dzięki szczepieniom nie ma epidemii, to jestem wdzięczny. Ale dlaczego to ma wpływać na moją decyzję?

Na wiecu pojawili się także rodzice Tomka Gaickiego, osiemnastolatka, który zmarł, jak twierdzą, po szczepieniu przeprowadzonym bez zbadania jego stanu zdrowia.

- Tomek nie chciał iść na szczepienie. Ale dostaliśmy ponaglenie opatrzone trzema wykrzyknikami. I groźbę kary finansowej. Poszedł w środę. Dwa dni później zmarł we śnie. Lekarz stwierdził zgon bez udziału osób trzecich, w wyniku zatrzymania krążenia - mówi Alina Pietrykowska, ciotka chłopca.

PRZECZYTAJ:
ROZMOWA Z MAMĄ, KTÓRA NIE SZCZEPI DZIECI

Sprawa w sądzie toczy się do dziś. Rodzina jest przekonana, że Tomek zmarł, bo w ośrodku zdrowia nie dość dokładnie go zbadano i zaszczepiono mimo infekcji.

Justyna Socha: Medyczne dowody na nasza racje są wymienione w rozporządzeniu ministra zdrowia: powikłania poszczepienne od gorączki do trwałego upośledzenia umysłowego. Każdy rodzic powinien zgłaszać powikłania do Sanepidu. W praktyce rocznie zgłaszanych jest około 1000 przypadków, czyli tylko 10%.

Rodzice ze STOP NOP zwracają też uwagę, że obowiązkowe szczepienia noworodków to rosyjska ruletka, bo nikt nie bada, czy dziecko nie posiada wrodzonych schorzeń, które zwiększają ryzyko wystąpienia NOP.

Podobne protesty mają odbyć się między innymi w Belgii, Francji czy Kanadzie.