- Chciałbym z całego serca podziękować. Pomoc, jaką otrzymałem od Polaków, przeszła moje oczekiwania. Po publikacji waszej gazety otrzymałem rzeczy, ubrania, wsparcie od zupełnie nieznanych mi ludzi. Polskie władze pomogły mi też finansowo, otrzymuję łącznie około 1300 zł na siebie, żonę i córeczkę
– mówi nam Gholam Hosain Nazari, afgański informatyk, który wiosną tego roku z Afganistanu - przez Teheran - przedostał się do Polski.
W swoim kraju był poszukiwany przez Talibów. Dlaczego? Przez kilka lat współpracował z siłami NATO, także z polskim wojskiem.
- Dzięki tej pomocy mamy co jeść. Polscy przyjaciele dzielą się z nami swoim mieszkaniem. Ale nadal nie mogę legalnie pracować. Tak bardzo chciałbym móc samodzielnie utrzymać rodzinę, stworzyć jej bezpieczny dom w Polsce
- dodaje nasz rozmówca.
Pomagał NATO, uciekł przed Talibami
Jego historię opisaliśmy w "Głosie Wielkopolskim" 22 czerwca. Gholam Nazari to afgański informatyk, który we współpracy z Amerykanami i Polakami szkolił afgańskich antyterrorystów i żołnierzy ANA z zakresu łączności utajnionej. Z polskimi żołnierzami współpracował w Kandaharze.
Czytaj też: Pomagał polskim żołnierzom, szukali go Talibowie. Teraz sam potrzebuje pomocy
Wśród szeregu dokumentów dotyczących jego współpracy z polskimi i amerykańskimi żołnierzami, do których dotarliśmy, jest pismo także sygnowane przez Zespół Doradców Wojsk Specjalnych AOB South, Kandahar z 17 grudnia 2019 r., w którym napisano, że Gholam Nazari brał udział w realizacji programu szkolenia radiowego dla Afgan Nation Army oraz NATO Training Mission.
Gdy Talibowie przejęli władzę w Afganistanie, służył w bazie wojskowej 201 Korpusu w prowincji Dżalabad, na wschód od Kabulu. Polakom nie udało się go ewakuować. Przez wiele miesięcy wraz z ciężarną żoną ukrywał się w Kabulu. Krótko po tym, gdy na świat przyszła jego córeczka, otrzymał informację, że Talibowie są na jego tropie.
Polskie wsparcie dla Gholama
Zaczął szukać pomocy m.in. u polskich żołnierzy, których poznał w Kandaharze, do tych, którzy mieli otwarte profile na FB wysłał „privy” z prośbą o pomoc. Tak skontaktował się z porucznikiem rezerwy, Jackiem Żebrykiem, weteranem misji w Afganistanie i Iraku. Dziś to on opiekuje się Nazarim i jego rodziną.
- W pewnym momencie dowiedziałem się od niego, że za łapówki udało mu się uzyskać wizę do Iranu, że będzie próbował się tam przedostać – opowiadał nam Żebryk.
Gholam Nazari wraz z żoną i córeczką – Baran Nazari do Teheranu dotarli wiosną tego roku. Spędzili tam 35 dni. Dzięki Jackowi Żebrykowi w sprawę zaangażowały się polskie władze.
Bardzo szybko otrzymał wizę turystyczną do Polski. Do kraju przyleciał w połowie czerwca. Złożył już wniosek o status uchodźcy i międzynarodową ochronę.
Problem w tym, że Nazariemu i jego bliskim do Iranu, a później do Polski udało się przedostać tylko z osobistymi rzeczami. Po publikacji „Głosu”, w której opisaliśmy sprawę – zareagowali zwykli Polacy.
- Z ofertami pomocy odezwali się byli i obecni żołnierze, bardzo dużo osób nam zupełnie nieznanych, dzwonił też burmistrz Świdwina, jest pomoc z miasta nawet w zakresie jedzenia dla dzieci. Ubrań otrzymali tyle, że część odnosimy do ośrodka pomocy dla Ukraińców
- mówi nam Jacek Żebryk.
Jest jednak zasadniczy problem. Gholam Nazari wciąż – nie mając przyznanego statusu uchodźcy w Polsce – nie może podjąć pracy.
- Tyle zawdzięczam Polsce, że nie będę pracować „na czarno”, to byłoby nieuczciwe – mówi Nazari – Ale coraz bardziej rozpaczliwie czekam na decyzję Urzędu ds. Cudzoziemców. Chciałbym się zacząć uczyć języka polskiego, potrzebujemy mieszkania, pracy, a nie dostanę jej, nie mając statusu uchodźcy
- dodaje w rozmowie z „Głosem Wlkp.” uciekinier z Afganistanu.
Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?