Pomoc na granicy ukraińskiej. Co jest potrzebne?

Anastasia jest na granicy od wczoraj. Przyjechała do punktu recepcyjnego, żeby oddać rzeczy zgromadzone w ramach zbiórki, które trafiły na ukraińską stronę do kobiet i dzieci, które czekają na przejście przez granicę i potrzebują przedmiotów pierwszej potrzeby, czyli żywności, leków i schronienia.

Na miejscu okazało się, że wiele osób już po przekroczeniu granicy jest zagubionych, potrzebują wsparcia, przede wszystkim w języku ukraińskim. Chodzi przede wszystkim o osoby, które nie mają bliskich w Polsce i nie mają schronienia oraz kontaktów. Polacy próbują im pomóc, ale barierą jest język.

- Po polskiej stronie, w samochodach siedzą mężczyźni, którzy nie budzą zaufania. Kobiety obawiają się o swoje bezpieczeństwo, więc bez tłumacza nie podchodzą do nikogo i nie wiedzą, co robić. Jeśli to jest mężczyzna, który nie mówi po ukraińsku, to nikt do niego nie wsiądzie. Trzeba to zrozumieć, tam są tylko przestraszone kobiety i dzieci

- tłumaczy Anastasia.

Problemem jest także to, że pomagać chce więcej osób, niż przekracza granicę osób, które nie wiedzą, gdzie chcą jechać. Po wiele osób przyjeżdża ktoś z rodziny albo bliskich. Te osoby nie potrzebują podwiezienia, a humanitarnej pomocy. Dziś brakuje np. środków czystości, pasty do zębów, leków przeciwbólowych i uspokajających. Brakuje też paczek żywnościowych z przeznaczeniem dla jednej osoby, to znaczy, paczek, która zawiera porcję wody i jedzenia dla jednej osoby. Ogromne zapasy muszą poczekać na posortowanie, a pomoc humanitarna potrzebna jest natychmiast.

Zanim więc zdecydujemy się na przekazanie darów, koniecznie należy skontaktować się z konkretnymi fundacjami lub punktami recepcyjnymi.

Anastasia podkreśla też, że jeśli ktoś jest w Poznaniu, to powinien wspierać Poznań, bo tu za moment pojawi się wielu Ukraińców. Na ten moment kierowców nie brakuje, potrzebni są za to tłumacze albo osoby biegle porozumiewające się w języku ukraińskim, które mogą pomóc w komunikacji.