Straty poznańskiej branży turystycznej
Jak wynika z danych Poznańskiej Lokalnej Organizacji Turystycznej, w zeszłym roku w poznańskich hotelach nocowało jedynie 402 568 gości. W 2019 było to 916 458 osób. To przekłada się na ograniczone przychody – z wyliczeń PLOT wynika, że od marca 2020 do maja 2021 na noclegi w poznańskich hotelach wydano 103 mln, czyli o 312 mln zł mniej w stosunku do roku 2019, kiedy to w analogicznym okresie turyści w hotelach zostawili 415 mln zł.
Łącznie od marca 2020 r. turyści na całość atrakcji – transport, gastronomię, hotele i atrakcje turystyczne wydali w Poznaniu przez pandemię o ok. 1-1,2 mld zł mniej.
Obecnie działania PLOT skupiają się na przyciągnięciu turysty krajowego do stolicy Wielkopolski. W tym celu Poznań, razem z innymi miastami – Warszawą, Krakowem, Białymstokiem, Bydgoszczą, Gdańskiem, Katowicami, Lublinem, Rzeszowem, Szczecinem, Wrocławiem i Łodzią, podejmuje działania w ramach Unii Metropolii Polskich.
Poznań - Ponowne otwarcie klubów - wypowiedź właściciela klubów HAH:
- Skupiamy się na tym, żeby wykreować modę na krótkie wypady do dużych miast w te wakacje. Rozpoczęliśmy akcje na profilach społecznościowych, gdzie miasta zrzeszone w Unii Metropolii Polskich wzajemnie zachęcają do odwiedzin u swoich partnerów i polecają swoje wydarzenia kulturalne – Poznań zachęca do odwiedzin w innych miastach, a te zapraszają do Poznania – tłumaczy Jan Mazurczak, dyrektor PLOT.
Wszystkie duże miasta cierpią na ten sam problem – brak turystów międzynarodowych i koncentracja turystyki krajowej nad morzem i w górach. Organizatorzy zachęcają do wydania bonu turystycznego w dużych miastach. Jak dotąd wydano kilkanaście procent z całej kwoty, a ponad 3 mld zł nadal nie zostały wykorzystane.
Inne działania promocyjne PLOT, to zapraszanie znanych osób – ostatnio w Poznaniu nagrano dwa kolejne filmy z Robertem Makłowiczem, a do odwiedzin Poznania zachęcać będzie także Ewa Farna w swoich mediach społecznościowych. Trwa też akcja rozdawania gościom hotelowym biletów do poznańskich atrakcji. W blisko 20 hotelach należących do PLOT podarowano ok 7 tys. biletów do Bramy Poznania. Obecnie turystom przekazywane są bilety do Muzeum Sztuk Użytkowych z Wieżą Widokową na Zamku Przemysła, a od lipca do Muzeum Narodowego.
Na tle innych polskich dużych miast nie wypadamy najgorzej. Poznań, po Warszawie, Krakowie, Gdańsku i Wrocławiu jest piątym dużym miastem najczęściej wyszukiwanym w Google (dane z dni 2.04-18.06). Jednak poznańska turystyka pełną parą ruszy dopiero we wrześniu, bo jak tłumaczy Jan Mazurczak, sezon wysoki w Poznaniu trwa od września do listopada i od marca do czerwca. Wtedy nakładają się trzy ważne grupy: biznesowe, międzynarodowe i turystyka krajowa. Obecnie z trzech kluczowych odnóg brakuje dwóch: biznesowej i międzynarodowej, które stanowią odpowiednio po 30 i 20 proc. całości turystycznego tortu.
Wakacje nad morzem będą drogie
Z danych Krajowego Rejestru Długów wynika, że w tym roku z letniego urlopu skorzysta 60 proc. Polek i Polaków. Większość spędzi go w kraju - 75 proc. osób, lub w kraju i za granicą – 17 proc. Tylko 8 proc. zdecyduje się wyłącznie na wyjazd zagraniczny. Jednak przeważająca część z wypoczywających w Polsce wybierze góry i morze, nie duże miasta.
- Wszyscy chcą jechać nad morze, tam jest wysoki popyt. W dużych miastach obłożenie jest znacznie niższe. Dochodzi do sytuacji, gdzie w hotelach 4-5 gwiazdkowych nad morzem pokój kosztuje ok 1000 zł, a w dużych miastach ok. 250 zł – tłumaczy Jan Mazurczak, dodając, że problem dużych miast jest taki, że zarówno obłożenie, jak i cena są tam niższe niż w miejscowościach wakacyjnych. W związku z tym poznańscy hotelarze są cały czas na minusie i na pewno utrzyma się to do końca wakacji.
Mimo to zaledwie kilka poznańskich hoteli upadło. Wśród nich był Blow up w Starym Browarze oraz Hotel Rzymski.
Brak personelu w branży turystycznej
Choć większość hoteli i restauracji utrzymało podaż, to innym palącym problemem tych branż jest brak wykwalifikowanego personelu. Wiele osób przekwalifikowało się i już nie wróci do tych sektorów, a do wyszkolenie nowego personelu potrzeba czasu.
- Nie znam w Poznaniu hotelu, czy restauracji, która by drastycznie nie potrzebowała personelu. To jest problem tej branży w całej Polsce – tłumaczy Jan Mazurczak.
Pracownicy wcześniej odchodzili albo w związku z redukcją kosztów, albo sami decydowali się przebranżowić. Branża owszem otrzymywała tarcze w PFR, jednak według wyliczeń Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego wynika, że pozwalała ona pokryć tylko 15 proc. stałych kosztów sprzed pandemii. Pozostałą część wzięto z własnych oszczędności i drastycznego cięcia kosztów, w tym redukcji zatrudnienia.
W Polsce jak na południu Europy
A co słychać w barach i restauracjach? Swoimi obserwacjami podzielił się Jakub Pindych, odpowiadający za turystykę kulinarną w PLOT.
- W ogródkach na Starym Rynku w poniedziałek są ludzie, we wtorek impreza trwa do północy, a od czwartku do soboty do rana. Jest jak na południu Europy i nie umiemy powiedzieć, czy to nowy obraz gastronomii, czy tylko chwilowe odreagowanie i rozładowanie emocji za okres zamknięcia – tłumacz Jakub Pindych
Z jego obserwacji wynika, że poznańska gastronomia zmieniała się na różne sposoby; czasem przetrwało miejsce i nazwa, ale zmieniło się całe wnętrze razem z właścicielami. Zdarzało się tak, że zmieniono nazwę, ale nie zmienił się właściciel. Od kwietnia zeszłego roku do kwietnia tego roku PLOT zaobserwowała 50 takich metamorfoz.
- Gastronomia musi się zredefiniować i zobaczyć, jak będzie działać po epidemii. Zakładając, że jesienią nie zostaną wprowadzone kolejne obostrzenia, to osadzenie i ustabilizowanie się potrwa rok – mówi Jakub Pindych.
Wybierz rower idealny na przejażdżki
Sport to zdrowie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?