Ponad 30 osób w klasie. Jak z dużą liczbą uczniów radzą sobie szkoły w Poznaniu?

Tegoroczna rekrutacja była wyjątkowo trudna, ponieważ zabrakło wolnych miejsc w szkołach ponadpodstawowych. Pod koniec sierpnia wciąż wiele osób nie wiedziało, gdzie będzie kontynuować naukę. Z tego powodu Miasto postanowiło nie tylko otworzyć dodatkowe oddziały, ale i znieść limit w pierwszych klasach, co oznacza, że w poszczególnych oddziałach mogło zostać przyjętych więcej niż 30 uczniów.

W niektórych placówkach tak liczne klasy pojawiały się już we wcześniejszych latach.

– Istnieją u nas klasy ponad 30-osobowe i od zawsze takie istniały. Optymalna wielkość to jednak około 25 osób, ponieważ chodzi o stworzenie grupy, życia społecznego, związków międzyludzkich, a zbyt mała grupa ma tendencje do izolacji

– podkreśla Karol Seifert, dyrektor VI Liceum Ogólnokształcącego im. Ignacego Jana Paderewskiego w Poznaniu.

Dodaje też:

– Nie ma problemu, jeśli chodzi o zajęcia np. z informatyki, są prowadzone zgodnie ze standardami. Jednak liczba sal powoduje, że mamy niepełną drugą zmianę dla pierwszych klas, tzn. część oddziałów przychodzi na zajęciach w późniejszych godzinach.

Jednocześnie nadal pozostają szkoły, które nie są w stanie przyjąć aż tylu uczniów. Już wcześniej Ryszard Pyssa, dyrektor Zespołu Szkół Komunikacji w Poznaniu, zaznaczał, że wszystkie oddziały w jego technikum nie liczą więcej niż 30 osób.

– Więcej nie jestem w stanie przyjąć z uwagi na warunki lokalowe. Szkoła jest w centrum miasta, sale są małe. Zwiększenie limitu pogorszyłoby warunki pracy nauczycielom i naukę uczniów

– mówi Pyssa.

W innych poznańskich placówkach okazało się, że przy tak dużej liczbie uczniów zaczynają pojawiać się problemy związane z dostępnością sprzętu, np. komputerów.

– Od początku istnienia tej szkoły zawsze było więcej niż 30 uczniów w klasie. Nie jest więc to żadne zaskoczenie, że w jednym oddziale są 32 czy 33 osoby. Problem widzimy jednak ze sprzętem komputerowym, ale myślę, że we współpracy z organem prowadzącym uda się go jakoś rozwiązać

– opowiada Jerzy Małecki, dyrektor Zespołu Szkół Łączności w Poznaniu.

Marek Gabryelewicz, dyrektor Zespołu Szkół Samochodowych w Poznaniu zauważa, że warunki są trudniejsze, konieczne było zainstalowanie dodatkowego komputera czy dostawienia stolików w salach, jednak szkoła dała radę dostosować się do nowych realiów.

– Występują u nas klasy ponad 30-osobowe. Wcześniej tworzyliśmy klasy do 32, czasami do 33 osób. W tym roku staramy się utrzymać mniej więcej w tym przedziale, aczkolwiek zdarza się, że mamy więcej osób - 35 w jednej z klas. Sytuacja jest nadzwyczajna, ponieważ trzeba ulokować uczniów w jakiejś szkole

– komentuje Gabryelewicz.

Dodaje też:

– Otworzyliśmy jeden dodatkowy oddział, natomiast staramy się zwiększyć liczebność pozostałych klas, tak żeby każdy znalazł miejsce. Sytuacja wymaga tego, aby nie zostawić młodzieży na ulicy.

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]