Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Popularność to część mojej rzeczywistości [FILM]

Mirosława Zybura
Andrzej Kurzyński
Tomasz Kot w Kaliszu mieszkał przez cztery miesiące podczas pracy nad "Moim Nestroyem". Aktor przyjeżdża tutaj, jeśli tylko ma czas. Z kaliskimi aktorami tworzy "Sonderkino"

Prawie cztery lata temu zagrał w kaliskim teatrze główną rolę w spektaklu "Mój Nestroy". Teraz, jeśli tylko ma czas, przyjeżdża do Kalisza i razem z przyjaciółmi z kaliskiej sceny nagrywa filmy pod szyldem "Sonderkino". Ostatnio jednak Tomasz Kot przyjechał tu w innej sprawie - czytał dzieciom bajkę autorstwa swojej żony - Agnieszki Kot i Michała Wierzbickiego, aktora kaliskiego teatru i serdecznego przyjaciela. Chociaż popularność przyniosło mu kino, podkreśla, że wywodzi się z teatru i chętnie wraca na scenę. Współpracę z tą kaliską wspomina bardzo dobrze, mimo iż z początku miał wrażenie, że Igor Michalski, poprzedni dyrektor Teatru im. Wojciecha Bogusławskiego, rolę w "Moim Nestroyu" zaproponował mu kurtuazyjnie.

- Uznałem jednak, że tego potrzebuję. Dla aktora deski teatralne są bardzo ważne - mówi Tomasz Kot. - Pomyślałem, że to dobry moment. W Kaliszu mieszkaliśmy cztery miesiące.

Przenosiny popularnego aktora i jego rodziny do Kalisza wywołały duże zainteresowanie mediów. "Fakt" uznał, że Kot przeniósł się tutaj na stałe.

- Nie prostowałem tego. Uznałem, że to w końcu dziennikarze są rzetelni, wiedzą, jak jest - przyznaje. - Przez dwa lata pisano, że mieszkam w Kaliszu. Dochodziło do absurdów: kiedy byłem w Warszawie po paszport dla dziecka, zrobili mi zdjęcia i napisali, że specjalnie po to przyjechałem z Kalisza…

Przyznaje też, że dziennikarze bez przerwy pytali go o powód przeprowadzki. Z kolei kaliszanie nie mogli uwierzyć, że nieduże miasto w Wielkopolsce może być dla znanego aktora jakąkolwiek atrakcją.

- A to piękne miasto. Ludzie nie wiedzą, w jak pięknym miejscu mieszkają - mówi.

Sam sparodiował dziennikarza w jednym z filmów "Sonderkina", które hołduje absurdalnemu poczuciu humoru - to słynny "Ujowy dramat", zamieszczony na kanale twórców w internetowym serwisie YouTube. To zresztą nie jedyny film "Sonderkina" z jego udziałem. Grupę pod tym szyldem tworzy z dwoma aktorami z Kalisza: Michałem Wierzbickim i Marcinem Trzęsowskim. To też jeden z powodów, dla których tu przyjeżdża.

- To są jedni z najlepszych aktorów, jakich poznałem - chwali ich. - Na pewno nie zerwę z nimi kontaktu, chociaż teraz przez "Bogów" jestem bardziej zajęty i przez to mieliśmy pół roku przerwy, ale odnawiamy współpracę.

W filmie "Bogowie" aktor wciela się w Zbigniewa Religę. Długo zastanawiał się nad przyjęciem tej roli. Obawiał się, że film może okazać się po prostu zły, a cała odpowiedzialność za nieudaną produkcję spadnie na odtwórcę głównej roli.

- Pomyślałem, że mogę rzucić wszystko, zaryzykować, ale co z tego, jeśli po drugiej stronie mogli stać ludzie, którzy tylko chwycili nośny temat - wspomina. - Mogłem się spalić, film byłby beznadziejny, rodzina [bohaterów - przyp. red.] powiedziałaby, że to nie ich historia. Dlatego trzeba wszystko cały czas sprawdzać.

Kot przyzwyczaił się do popularności, którą przyniosły mu tak role serialowe, jak i duży ekran. Ludzie znają go nie tylko jako Religę, ale także jako Ryśka Riedla ze "Skazanego na bluesa" czy Hansa Klossa.

- Rola Riedla to był początek. Przeczytałem biografię, nie wiedziałem, jak to zrobić, a strasznie chciałem spróbować tak po amerykańsku się przygotować. Religa już był "świadomy", prowadziłem tę rolę - mówił podczas niedzielnego spotkania z mediami. Znana z filmów czy reklam twarz, kojarzona z kreacjami postaci ważnych dla polskiego społeczeństwa, przyciąga uwagę przechodniów. Aktor nie zwraca jednak na to uwagi.

- To już część mojej rzeczywistości - mówi. - Zawsze liczę się z tym, że ktoś mnie wyzwie albo powie, że jestem super.

Na potrzeby "Senka" nagrał audiobooka z treścią tej bajki. Przyznaje, że sam nie słucha książek w formie audio i nie uczestniczy często w takich projektach. Przygotowanie się do takiego nagrania to - zdaniem aktora - kwestia tego, czyją książkę będzie się czytać. Nie powinno się też ulegać magii własnego głosu.

Tomasz Kot w Kaliszu spędził kilka dni. Nie tylko uczestniczył w promocji książeczki dla dzieci, ale i przy okazji nagrał kolejny film dla "Sonderkina". W nagraniu wzięli udział także aktorzy kaliskiego teatru i m.in. słuchacze kaliskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku, z którymi Michał Wierzbicki prowadzi warsztaty.

ZiemiaKaliska.com.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski